Krzysztof Czeczot: Wiele, ale jeszcze dużo więcej przede mną

Krzysztof Czeczot, znany szerszej publiczności z serialu "BrzydUla", gdyby miał taką możliwość, przeszczepiłby Polakom geny optymizmu. Sam jest urodzonym optymistą z oryginalnym poczuciem humoru - chwila rozmowy wystarczy, aby się o tym przekonać.

Krzysztof Czeczot: Wiele, ale jeszcze dużo więcej przede mną

25.08.2009 12:39

**

Obraz

- Podobno, jako nastoletni chłopak sporo podróżowałeś autostopem po Europie? To niezbyt bezpieczny środek lokomocji...**

Jezu, jak moja mam to przeczyta, to będzie draka - zawsze mówiłem jej, że jadę na biwak dziesięć kilometrów od rodzinnego miasta (śmiech). A tak serio: niebezpiecznie to jest dziś właściwie wszędzie. A z jazdą na stopa jest tak, że jak podróżuje się z głową, to wszystko się uda. Mnie się nic złego nie przytrafiło poza incydentem, kiedy to nagle okazało się, że kierowca chce ode mnie pieniądze. Gdybym miał, to wiadomo, że nie stałbym na deszczu.

**

Obraz

- Jakie kraje masz już na swojej liście odwiedzonych?**

Wiele, ale jeszcze dużo więcej przede mną. Tyle, że już nie na stopa - za brzydki się zrobiłem i nikt się mi nie zatrzyma(śmiech).

**

Obraz

- Pochodzisz z Bytowa, położonego na Pomorzu. Jeśli chodzi o odpoczynek, to raczej nie jesteś lokalnym patriotą?**

Z tym bywa różnie. Chciałbym mieć więcej czasu i pojechać na Kaszuby na dłuższą chwilę, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Rzeczywiście ostatnio częściej bywam za granicą niż w Polsce.

**

Obraz

- Jakie wrażenie wywarli na tobie ludzie innych kultur?**

To zawsze są silne, piękne i pozytywne wrażenia. Ludzkość jest niesamowita w swojej różnorodności, dlatego tak fascynujące jest dla mnie podróżowanie. Właśnie wróciłem z kilkudniowego tour'u po Rumunii, która nam Polakom - najczęściej kojarzy się jednoznacznie - z biedą i brudem. A to, jakie mają tam góry, w tych górach monastyry, bogate cerkwie, cudowny krajobraz i jak bardzo są życzliwi wobec turystów, jest mało zauważane.

**

Obraz

- Podróże to niezła lekcja życia...**

To prawda! Antropologia, geografia, socjologia, kulturoznawstwo, języki obce i wiele, wiele innych przedmiotów na raz.

**

Obraz

- Jakie cechy chciałbyś zaszczepić Polakom?**

Przede wszystkim więcej optymizmu. Żeby rano portier nie mówił do mnie: "Nie szarp tymi drzwiami synek, bo je wyrwiesz!", tylko: "Dzień dobry, pomogę panu" (śmiech). **

Obraz

- Ale chyba z naszym poczuciem humoru nie jest tak źle, skoro uśmiechamy się oglądając "BrzydUlę"... Co nowego wydarzy się u Twojego bohatera?**

Kroi się przygoda z Anią, cały ten galimatias z Markiem i jeszcze rozwój firmy Uli i Maćka.

**

Obraz

- Jaki los zgotowałbyś swojemu bohaterowi?**

Odpowiem tak, jak mówią piłkarze, pytani, na jakiej pozycji chcieliby grać: "O to trzeba zapytać trenera" (śmiech). Ponieważ ja sam piszę, szanuję pracę kolegów. To ich działka i to oni wiedzą najlepiej, jak poprowadzić losy mojego bohatera...

**

Obraz

- Wspomniałeś, że sam piszesz. Co dokładnie?**

Radiowe felietony, operetkę, teatr radia, popełniłem też sztukę teatralną dla Teatru Telewizji, a obecnie pracuję nad bajką.

**

Obraz

- Co za rozrzut gatunkowy, od operetki po bajkę...**

Staram się dobrze organizować swoje zajęcia, bo wtedy więcej udaje mi się zdziałać. A jeśli mam zbyt dużo wolnego czasu, strasznie się rozleniwiam. Systematyczna praca nadaje pewien, bardzo mi potrzebny, rytm.

**

Obraz

- Nie należysz do ludzi, którzy marnują czas na siedzenie przy komputerze i granie na play station?**

W cholerę marnuję! I jeszcze więcej. Na komputerze nie gram, play station nie posiadam, ale doskonale wiem, jak zmarnować kilka godzin.

**

Obraz

- Na co w takim razie?**

Mam mnóstwo złych nawyków. Klasyczne "byczando" i wpatrywanie się w punkt na ścianie lub suficie, studiowanie doskonałości tegoż punktu to moja specjalność. Jazda do celu bez znajomości ulic, bez mapy, na tak zwane "to chyba jest gdzieś tu" i wiele innych tym podobnych czynności...

**

Obraz

- Za dwa miesiące będziesz miał więcej czasu, bo zakończycie zdjęcia do "BrzydUli". Co dalej?**

Czekam na premiery: "Domu złego" Wojtka Smarzowskiego, "Zgorszenia publicznego" Maćka Prykowskiego i "Zera" Pawła Borowskiego. A niedługo zagram drugoplanową rolę u Marcina Wrony w filmie "Chrzest". A potem jak Bozia da.

**

Obraz

- Wymieniłeś aż trzy tytuły zrealizowanych produkcji. Kiedy to wszystko zdążyłeś zrobić?**

To nic. Znam kilka osób, które robią to samo w trzy miesiące. Przy sprawnej organizacji i dobrej woli wszystko jest możliwe. Na przykład do filmu "Zgorszenie publiczne" musiałem wyjechać na miesiąc do Katowic, a producenci "BrzydUli" poszli mi na rękę i dali urlop. Miałem tam dużo zdjęć, "to żech musioł tam być" cały miesiąc.

**

Obraz

- Posiadasz zdolności językowe, łatwo chwytasz obcy akcent?**

Nie, nie - wygłupiam się. Zdolności językowych niestety nie posiadam, co od kilku lat powtarza mi każdy kolejny lektor języka angielskiego. Oczywiście nie robią tego wprost, ale ja widzę to w ich oczach.

**

Obraz

- W takim razie, jak udało Ci się nauczyć mówić śląską gwarą?**

Dostałem scenariusz, który napisany był po śląsku. A ponieważ każdy z nas Ślązaka trochę parodiować potrafi, była to tylko kwestia nauczenia się słów i specjalnego akcentowania. **

Obraz

- Oglądałeś "Świętą wojnę" i Bercika?**

Nie, nie, nie (śmiech). Na planie był lektor ze Śląska, który mi pomagał. Mam takie odczucie jakbym po raz pierwszy zagrał w obcym języku.

**

Obraz

- Twój bohater ze "Zgorszenia publicznego" jest Ślązakiem. Co jeszcze możesz nam o nim powiedzieć?**

Romanek to jest taki "chop, co chciołby mieć dziołche, ja, ale ta dziołcha go nie kocho"!

**

Obraz

- Kolejna komedia romantyczna...**

Tak, z tym że po śląsku.

**

Obraz

- Zagrałeś w wielu filmach, pracowałeś ze świetnymi reżyserami, jak na przykład Agnieszką Holland, Krzysztofem Krauze, czy Władysławem Pasikowskim, a mimo to szersza publiczność poznała Cię dopiero dzięki "BrzydUli". Nie masz wrażenia, że Twój dorobek filmowy był dotychczas niezauważany?**

To wszystko, to były raczej skromne epizody, a nie jakaś większa głębsza praca. To naturalne, że role w serialach dają większą popularność. To telewizja robi twarz. To przed telewizorami, a nie w kinie, zasiada kilka milionów ludzi dziennie. Bardzo się cieszę, że i ja miałem okazję doświadczyć pracy w serialu, poznałem fantastycznych ludzi i mam poczucie, że biorę udział w czymś naprawdę fajnym.

**

Obraz

- Dziękuję bardzo za rozmowę.**

Rozmawiała Katarzyna Szymanek/ AKPA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)