Kożuchowska i Łepkowska zdradzają tajemnicę śmierci Hanki Mostowiak w kartonach
Od śmierci Hanki Mostowiak "w kartonach" minęło już 10 lat. Widzowie "M jak miłość" byli zbulwersowani absurdalnym zakończeniem historii ich ulubionej bohaterki. Okazuje się, że nie tak miało ono wyglądać.
03.08.2021 21:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W 2011 r. Małgorzata Kożuchowska, która wcielała się w rolę Hanki Mostowiak w "M jak miłość", postanowiła odejść z serialu na dobre. Aby nie kusił ją powrót do roli, poprosiła scenarzystów, by uśmiercili graną przez nią bohaterkę. Tak właśnie się stało, a scena śmierci Hanki to dziś legenda. Wszystko dlatego, że to jedna z najbardziej kuriozalnych scen śmierci w historii polskiej telewizji.
Wypadek wyglądał tak: Hanka jechała z siostrą samochodem. Padał deszcz. Nagle na drodze pojawiła się dziewczynka z rowerem. Aby nie uderzyć w dziecko, Hanka ostro skręciła. Wpadła w poślizg i wjechała... w stertę stojących na poboczu kartonów. Uderzyła przy tym głową w kierownicę. Nie zmarła na miejscu, ale w szpitalu okazało się, że ma tętniaka. Widzowie więcej jej nie zobaczyli, a o jej śmierci dowiedzieli się z relacji innych bohaterów.
Teraz twórczyni serialu Ilona Łepkowska oraz Małgorzata Kożuchowska opowiedziały o tej scenie w podcaście "Niekończące się historie".
Kożuchowska przez lata miała uraz do Łepkowskiej za to, jak jej bohaterka została potraktowana. Ale Łepkowska tłumaczy, że to nie ona napisała taki scenariusz: "Scenarzyści zdecydowali się na taki wariant śmierci Hanki Mostowiak, który mi wydał się... dziwny. Rozwiązałabym to inaczej: ona powinna w stanie agonalnym pożegnać się z Markiem i poprosić go, by był silny i potem znalazł kogoś, kto pokocha jego i dzieci. I cała Polska tonęłaby we łzach" - powiedziała.
Z kolei Kożuchowska zdradziła, skąd wzięły się te nieszczęsne kartony: "Chodziło o to, żeby nie zniszczyć samochodu, który prowadziłam. Obiecano mi, że w ostatecznej wersji odcinka wszystko tak będzie zmontowane, że nie będzie ich widać. Niestety, jak wiemy, pozostały".
Niestety lub na szczęście, bo gdyby nie ta absurdalna scena, nie doczekalibyśmy się tysięcy memów, przeróbek i parodii.