"Korona królów", czyli historia po macoszemu. Paradoksalnie to ma jeszcze szanse na sukces
"Korona królów" już od premiery podzieliła widzów. Wszyscy są zgodni - wpadki i skrótowo przedstawiana fabuła były nie do przeoczenia. Porównaliśmy różne opinie, w tym fanki seriali kostiumowych i historyka. Jak podsumowali najnowszą dumę TVP? Sprawdźcie!
02.01.2018 | aktual.: 03.01.2018 11:05
Zaraz po premierze z opinii widzów dało się wyłapać sporo krytycznych komentarzy. Wielu po tak szumnej promocji spodziewało się wciągającej opowieści w pięknej oprawie, a po obejrzeniu zarzucało, że aktorzy grają w zbyt teatralnej konwencji, a wydarzenia są przedstawiane zbyt szybko i po macoszemu. - Obejrzałam pierwsze dwa odcinki, głównie z ciekawości, bo od tygodnia produkcja była mocno promowana w TVP. Póki co – serial nie zachwyca. Wątki i dialogi są mało porywające, czekam wreszcie na rozwinięcie jakiejś akcji, ponoć mają nastąpić zdrady i intrygi, na razie to są same obietnice. Plusy to z pewnością kostiumy i zdjęcia, to przyjemny obrazek - mówi nam Alina (fanka "Wspaniałego stulecia"). A co z podobieństwem do tureckiego serialu, na które często powoływała się Ilona Łepkowska? - We "Wspaniałym Stuleciu" jest akcja i napięcie! Tutaj na razie nuda - dodaje.
Miłośnicy kina i historii są dużo bardziej krytyczni. Od razy wypunktowali wiele błędów i wpadek w zaledwie dwóch pierwszych odcinkach. Co mają najbardziej za złe? Dość ubogą realizację. - *Brak pieniędzy i wizji rozwala, niszczy tę historię. * Niestety. Golizna z odcinka pierwszego nie uratuje całości ** – napisała Karolina Korwin-Piotrowska w poście na Instagramie.
Nieścisłości i wpadek nie da się nie zauważyć
Podobnego zdania jest autor książki "Damy polskiego imperium. Kobiety, które zbudowało mocarstwo" i historyk, Kamil Janicki. - I narracja, i kostiumy, i detale, nawet język, w którym mówią postaci, ich zachowania – we wszystkich tych aspektach są pewne nieścisłości. Wystarczy wspomnieć, że Aldona Anna przybywa w towarzystwie kilku dworzan, (w momencie gdy mamy informację, że w rzeczywistości był to wielki, radosny orszak) i od razu porozumiewa się po polsku, chociaż jest Litwinką. Rozumiem, że stworzenie dialogu po litewsku byłoby trudniejsze, ale nie niemożliwe. Taki zabieg w żaden sposób nie sprzyja wprowadzenia realizmu. Tym bardziej, że Aldona nigdy nie rozmawiała po polsku. Zresztą, nie ona jedna. Bona Sworza całe życie mówiła w ojczystym, włoskim języku, a Stefan Batory nigdy nie nauczył się polskiego, tylko posługiwał łaciną. Podobnie Aldona ani nie używała naszego języka w litewskim otoczeniu, ani nie nauczyła się go w miesiąc czy dwa – punktował w rozmowie z nami historyk.
- Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że jest robiony bardzo po macoszemu - dodaje. - TVP jest telewizją publiczną. I moim zdaniem spełnia pewną rolę. Moglibyśmy oczekiwać, że nadawca państwowy dobrze przestawia historię w momencie, gdy robi to też nadawca komercyjny. Jeżeli pokazuje się serial osadzony w konkretnej epoce, z postaciami, które realnie w naszej historii istniały i były dla niej kluczowe, to nie można robić ludziom wody z mózgu. Moim zdaniem człowiek, który ogląda produkcję TVP nie oczekuje, że będzie okłamywany w kwestii historii, starannego przedstawiania faktów. Owszem, to może być serial w konwencji telenoweli, lekki w odbiorze, ale rzetelny pod względem podstawowych faktów. Przecież jedno drugiego nie wyklucza, to kwestia profesjonalizmu. Poza tym, nie da się w takim tempie stworzyć dużej historycznej produkcji. W środowisku historyków jeszcze rok temu nikt nie wiedział o pracach nad tym filmem. Tutaj nad wyzwaniem pracowano kilka miesięcy, a normalnie powinno dwa, trzy lata. Na szybko nie dało się tego przygotować, nie wiem, dlaczego tak się spieszyli - opowiadał Janicki.
Skok TVP na głęboką wodę jeszcze może się udać
Mimo sporej krytyki oboje ekspertów uważa, że serial ma szansę odnieść sukces. Być może nie wśród fanów wielkich, wysokobudżetowych produkcji, jak "Gra o tron", ale właśnie poszukujących rozrywki rodem ze "Wspaniałego stulecia". W końcu my także mieliśmy wspaniały okres w historii, a wielu ludzi jest go ciekawych. Warto też zaznaczyć, że od lat nie było już polskiej produkcji historycznej, przygotowywanej z prawdziwym rozmachem, a "Korona", jak zauważa Karolina Korwin-Piotrowska, jest dobrym początkiem by w tej dziedzinie więcej tworzyć.
- To może być hit. Serio. Dlaczego? Bo historia sama w sobie jest fascynująca, nawet podana jak tekturowa dydaktyczna czytanka. Polska historia jest fascynująca i skandalem jest, że takich seriali nie ma więcej, nie robiono ich już wcześniej. Misja TVP, za niemałą kasę podatników i budżetu, powinna na tym polegać- na atrakcyjnym, powtarzam ATRAKCYJNYM podawaniu także polskiej historii – podkreśliła dziennikarka.
- Sam pomysł takiego serialu to naprawdę jest duża szansa. Już sama popularność "Wspaniałego stulecia" pokazuje, że jest głód takich produkcji, nawet w formie prostego przekazu – potwierdza Kamil Janicki. Jego zdaniem produkcja musi jednak spełniać określone, podstawowe warunki. - Rolą telewizji jest dobrze wykorzystać taką szansę – sprzedać fakty historyczny w atrakcyjny sposób, nauczyć Polaków historii, bo nie oszukujmy się, mamy naprawdę płytką wiedzę o swojej przeszłości. Natomiast z pewnością rolą telewizji nie jest pokazywanie bzdur i tłumaczenie, że to tylko telenowela. Wtedy to jest najgorszy scenariusz i zmarnowana szansa. A przecież było widać, choć wielu widzów się śmiało, że oglądali ten serial. To są miliony osób widać, że chcą wynieść jakąś wiedzę z telewizji. To zarazem przestroga i wskazówka dla kolejnych twórców podobnych produkcji – podsumował.