Kolejny koncert. Czy TVP odrobiło lekcję po poprzedniej wpadce?
Wygląda na to, że koniec roku w TVP to okres wzmożonych wydatków na kolejne koncerty. Mieliśmy "Murem za polskim mundurem", wkrótce będziemy tupać nogą do przebojów Zenka na "Sylwestrze Marzeń", a 27 grudnia zaserwowano nam widowisko z okazji 103. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego.
27.12.2021 23:27
"Chwała i zwycięstwo! Powstanie Wielkopolskie 1918-1919" – tak nazywało się wydarzenie zorganizowane w dawnej hali dworca kolejowego w Poznaniu. Specjalnie z tej okazji wzniesiono tam ogromną scenę. Zmieścić na niej musieli się nie tylko wykonawcy, lecz także orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu, Poznański Chór Chłopięcy oraz oddział aktorów przebranych za żołnierzy, którzy podczas koncertu symulowali manewry w okopach. Do tego liczne ekrany, iluminacje świetlne i atrapy broni.
Na scenie wystąpili m.in. Stanisław Soyka, Dagadana, Janusz Radek czy Michał Kowalonek, który podzielił się wyznaniem, że jego dziadek walczył w Powstaniu Wielkopolskim. Oprócz piosenek obejrzeliśmy też paradokumentalne nagrania przygotowane specjalnie na tę okazję i dostaliśmy garść informacji na temat wydarzeń, którym poświęcony był koncert. "To jedna z największych produkcji TVP3 Poznań w ostatnich latach", chwalili się producenci. I rzeczywiście, było "na bogato".
Zdaje się, że organizatorzy koncertu wyciągnęli lekcję po fali krytyki, jaka wypłynęła po koncercie "Murem za polskim mundurem" i tym razem nie zapraszali podstarzałych gwiazd disco. Usłyszeliśmy powstańcze i patriotyczne pieśni, a współczesne utwory zostały dobrane tak, by wpasowały się w powagę wydarzenia. Ale czy to wystarczy, by uznać koncert za udany?
Gdybym była moją mamą, dla której sztuka ma wartość wtedy, gdy wpisuje się w hasła: "ładnie", "prosto" i "normalnie", prawdopodobnie byłabym zadowolona. Problem polega jednak na tym, że nią nie jestem. A wydarzeniu, które z założenia miało "poruszyć serca i wyobraźnię widzów wszystkich pokoleń", raczej się to nie udało.
Być może nie da się przy tego typu koncertach uniknąć patosu, ale tutaj ocierał się on o śmieszność, zwłaszcza gdy kamera pokazywała aktorów wymachujących atrapami broni z dziury w scenie. Albo gdy niektórzy wykonawcy za bardzo wczuwali się w śpiewane utwory, popadając w egzaltację. Być może nie da się przy tego typu koncertach uniknąć naiwności, i uproszczeń. Trudno jednak patrzeć na patriotyzm podany w tak banalnej formie i nie czuć przynajmniej lekkiego zażenowania.
Oglądając widowisko TVP czułam się trochę jak nastolatka na rodzinnym spędzie, która zastanawia się, co w ogóle ma wspólnego z tymi wszystkimi ludźmi. Ale to nie ja odmłodniałam. To TVP ma mentalność dziada i szybko się jej nie pozbędzie. A to, że raz na jakiś czas zamiast przaśnej rozrywki serwuje nam patetyczną galę, niczego nie zmienia.