Kolejny koncert. Czy TVP odrobiło lekcję po poprzedniej wpadce?
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wygląda na to, że koniec roku w TVP to okres wzmożonych wydatków na kolejne koncerty. Mieliśmy "Murem za polskim mundurem", wkrótce będziemy tupać nogą do przebojów Zenka na "Sylwestrze Marzeń", a 27 grudnia zaserwowano nam widowisko z okazji 103. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego.
"Chwała i zwycięstwo! Powstanie Wielkopolskie 1918-1919" – tak nazywało się wydarzenie zorganizowane w dawnej hali dworca kolejowego w Poznaniu. Specjalnie z tej okazji wzniesiono tam ogromną scenę. Zmieścić na niej musieli się nie tylko wykonawcy, lecz także orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu, Poznański Chór Chłopięcy oraz oddział aktorów przebranych za żołnierzy, którzy podczas koncertu symulowali manewry w okopach. Do tego liczne ekrany, iluminacje świetlne i atrapy broni.
Na scenie wystąpili m.in. Stanisław Soyka, Dagadana, Janusz Radek czy Michał Kowalonek, który podzielił się wyznaniem, że jego dziadek walczył w Powstaniu Wielkopolskim. Oprócz piosenek obejrzeliśmy też paradokumentalne nagrania przygotowane specjalnie na tę okazję i dostaliśmy garść informacji na temat wydarzeń, którym poświęcony był koncert. "To jedna z największych produkcji TVP3 Poznań w ostatnich latach", chwalili się producenci. I rzeczywiście, było "na bogato".
Zdaje się, że organizatorzy koncertu wyciągnęli lekcję po fali krytyki, jaka wypłynęła po koncercie "Murem za polskim mundurem" i tym razem nie zapraszali podstarzałych gwiazd disco. Usłyszeliśmy powstańcze i patriotyczne pieśni, a współczesne utwory zostały dobrane tak, by wpasowały się w powagę wydarzenia. Ale czy to wystarczy, by uznać koncert za udany?
Gdybym była moją mamą, dla której sztuka ma wartość wtedy, gdy wpisuje się w hasła: "ładnie", "prosto" i "normalnie", prawdopodobnie byłabym zadowolona. Problem polega jednak na tym, że nią nie jestem. A wydarzeniu, które z założenia miało "poruszyć serca i wyobraźnię widzów wszystkich pokoleń", raczej się to nie udało.
Być może nie da się przy tego typu koncertach uniknąć patosu, ale tutaj ocierał się on o śmieszność, zwłaszcza gdy kamera pokazywała aktorów wymachujących atrapami broni z dziury w scenie. Albo gdy niektórzy wykonawcy za bardzo wczuwali się w śpiewane utwory, popadając w egzaltację. Być może nie da się przy tego typu koncertach uniknąć naiwności, i uproszczeń. Trudno jednak patrzeć na patriotyzm podany w tak banalnej formie i nie czuć przynajmniej lekkiego zażenowania.
Oglądając widowisko TVP czułam się trochę jak nastolatka na rodzinnym spędzie, która zastanawia się, co w ogóle ma wspólnego z tymi wszystkimi ludźmi. Ale to nie ja odmłodniałam. To TVP ma mentalność dziada i szybko się jej nie pozbędzie. A to, że raz na jakiś czas zamiast przaśnej rozrywki serwuje nam patetyczną galę, niczego nie zmienia.