WirtualneMedia: Byli pracownicy nie zostawiają na TVP suchej nitki. Mówią o warunkach pracy
W ostatnim czasie doszło do kolejnych wypowiedzeń składanych przez pracowników Telewizji Polskiej. Takie odejścia nie zdarzają się często w porównaniu z innymi stacjami, co wcale nie oznacza, że na Woronicza pracuje się lepiej. - Bardzo dużo ludzi chciałoby odejść - opowiada były dziennikarz TVP, który wskazuje na największe bolączki pracy w telewizji publicznej.
06.06.2022 | aktual.: 06.06.2022 13:05
W ostatnich miesiącach z pracą w Telewizji Polskiej pożegnała się m.in. Kinga Kwiecień (reporterka "Wiadomości"), Marta Radzioch (prezenterka TVP Info), Konrad Madejczyk (reporter i wydawca TVP Polonia i TVP Info), Sergiusz Ryczel (TVP World) i Paweł Blajer (dziennikarz gospodarczy TVP Info).
Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl, odejścia tak kluczowych pracowników z najważniejszych stacji TVP są stosunkowo rzadkie, więc tym bardziej przyciągają uwagę. I rodzą pytanie: dlaczego doświadczeni dziennikarze nie chcą już pracować dla Jacka Kurskiego?
Były dziennikarz TVP opowiadał portalowi, że jednym z problemów jest forma zatrudnienia. Etat nawet wśród prezenterów to podobno rzadkość. Nie mówiąc już o innych dziennikarzach i pracowników twórczych.
- Telewizja Polska jak zaczął urzędowanie Jacek Kurski zapowiedziała, że odejdzie od outsourcingu. Faktycznie odeszła. Wypchnęła wszystkich dziennikarzy i pracowników twórczych najpierw na umowy o dzieło, potem na umowy zlecenie, a na koniec jak w zeszłym roku, żebyśmy zakładali działalności gospodarcze. Nie wszystkim opłacało się założyć działalność gospodarczą, więc powstały firmy prowadzone przez "znajomych królika", które zatrudniały po kilka-kilkanaście osób i od każdego pracownika brały po 300 zł za obsługę księgową - mówił informator Wirtualnemedia.pl.
Były pracownik TVP obalił też mit wysokich zarobków. Takie rzeczywiście się zdarzają, ale podobno tylko w przypadku "zaufanych" dziennikarzy z "politycznym poparciem". Tacy pracownicy mogą ponoć liczyć na dyżury w kilku redakcjach i wyższe stawki.
- Zdejmowanie programów, żeby dać ten program komuś innemu, jest na porządku dziennym. Do tego rozbudowana administracja pęcznieje - twierdzi informator.
Były dziennikarz TVP twierdzi, że "bardzo dużo ludzi chciałoby odejść, tylko często albo się boją, że nic nie znajdą, albo że będą zarabiać grosze i tak siedzą na Woronicza czy Placu Powstańców". A ci, którzy się na to decydują, mają teraz ostatnią szansę na "zachowanie twarzy".
- Jeśli ktoś odszedł z TVP kilka lat temu, to nikt już nie pamięta, że ta osoba tam pracowała - twierdzi rozmówca portalu.