"Klan" ma już 25 lat. Z tej sceny śmiało się pół Polski. Do dziś jest hitem internetu
16.06.2022 20:00, aktual.: 16.06.2022 20:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ponad 4000 odcinków. Tyle liczy już "Klan" w telewizyjnych archiwach. Ten pierwszy, pilotowy odcinek wyemitowano dokładnie 25 lat temu. Od 16 czerwca 1997 r. zmieniło się wiele, ale jedno pozostało niezmienne. Serial nadal bawi widzów. Dosłownie, bo wpadek w jego historii nigdy nie brakowało.
"Klan" gości na ekranach telewizorów dokładnie 25 lat. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości miał zniknąć. Trudno o drugi taki serial w historii polskiej telewizji. Obyczajowa telenowela to bezsprzecznie fenomen. Niejednokrotnie przysłużył się w edukacji widzów i poszerzania ich horyzontów, na takie tematy jak AIDS czy Zespół Downa. Ponadto poruszał po prostu codzienne problemy wielu rodzin.
Ale z biegiem lat zamiast fascynować, zaczęła zwyczajnie bawić. Dziś wielu widzów śledzi losy bohaterów z przyzwyczajenia – stali się dla nich niemal jak rodzina, regularnie goszcząca w domach. Znajdą się jednak i tacy (i to całkiem sporo), którzy oglądają serial "dla beki", czyli mówiąc najkrócej, dla żartu. Dlaczego?
Od jakiegoś czasu "Klan" zaczął dostarczać sporej dawki wątpliwej rozrywki. Wszystkiemu winny jest nieudolny product placement i wpadki, którymi naszpikowane są odcinki. Choć wydawać by się mogło, że tak doświadczonej ekipie serialu nie może już przydarzyć się żadna gafa, to niepokojąco często spotkania z ekranowymi bohaterami wiążą się z rażącymi niedociągnięciami ze strony twórców. Tych nie brakowało. Pamiętacie kultowe "wpadki" z serialu?
Abonament jest najważniejszy
W jednym z odcinków do pana Jeremiasza przychodzi listonosz. Panowie, jako że są w podobnym wieku, ucinają sobie pogawędkę. Szukając w torbie odpowiedniej przesyłki, pracownik poczty skarży się bohaterowi na to, że ludzie nie płacą abonamentu. Pomiędzy bohaterami wywiązała się mało zręczna dyskusja na temat tego, kto powinien płacić, a kto z tego obowiązku jest zwolniony. W efekcie krótki dialog zabrzmiał sztucznie i... propagandowo.
Niefortunny upadek
Przykładem kolejnej sceny, która poruszyła internautów i wywołała uśmiech na ich twarzach, jest jeden z fragmentów zimowych odcinków serialu. Do mrożących krew w żyłach zdarzeń doszło podczas odśnieżania. Darek tak mocno pracował szpadlem, że się przewrócił i uderzył twarzą w pryzmę zmrożonego śniegu, rozcinając sobie przy tym łuk brwiowy. Upadek, niestety, wyglądał komicznie. Czemu służyło pokazanie wymuszonej przewrotki? Najwyraźniej twórcy znów chcieli wskazać widzom, jak należy się zachowywać i ustrzec ich przed nieuważnym odśnieżaniem. Ale to nie wszystko. Dodatkowo można było zauważyć wpadkę w realizacji zdjęć. Praca montażystów "Klanu" pozostawia wiele do życzenia. W kadrze, w którym Darek przewraca się, łopata leżała odwrócona w jedną stronę, a w drugiej scenie skierowana była już zupełnie inaczej. Niby szczegół, a wprawnych widzów raził.
Odejście Rysia
Wspominając jeszcze o scenach, które zamiast budzić przerażenie, bawią do łez, nie możemy zapominać o kultowej już scenie śmierci Ryśka. Przypomnijmy, że ten incydent wydarzył się dokładnie w 2235. odcinku "Klanu". Pacjenci z sali Lubicza wybrali się do bufetu, a on sam zdecydował się wziąć prysznic. Po drodze, na korytarzu, spotkał podejrzaną parę młodych ludzi. Gdy wracał z łazienki, nieznana mu kobieta próbowała go powstrzymać przed wejściem do pomieszczenia. W tym czasie jej wspólnik zajmował się okradaniem szpitalnych szafek. Rysiek złapał go jednak na gorącym uczynku. Nie zastanawiając się, zaatakował napastnika. Uciekający złodziej popchnął Ryszarda na podłogę. Niestety, Lubicz już się z niej nie podniósł i zmarł natychmiast po upadku. Zdarzenie przynajmniej w zamyśle dramatyczne, do dziś wywołuje niemałą wesołość. Głównie przez, delikatnie mówiąc, mało zręczną realizację tej sceny. Śmierć serialowego bohatera stała się równie kultowa, co feralny wypadek Hanki z "M jak miłość".
Heroiczna postawa Moniki
Odwagę i heroizm bohaterowie "Klanu" mają w genach. Wystarczy wspomnieć o walecznej Monice, która postanowiła sama rozprawić się z bandą lokalnych dresiarzy. Gdy grupka młodych chłopaków zaatakowała jej towarzysza podczas joggingu, niewiele myśląc chwyciła za gałąź i z całej siły uderzyła nią w napastnika. Cios był na tyle celny i mocny, że od razu zwalił przeciwnika z nóg. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby Monika postanowiła chwycić za większy konar, albo zdecydowała się kontynuować swój atak. To były sceny rodem z sensacyjnego kina!
Sucha woda
To ten element sceny, który szczególnie kojarzy się z "Klanem" i który nadal wytykają twórcom internetowi dowcipnisie. Widzowie pękali ze śmiechu np. wtedy, gdy Miłosz wrócił z pracy na planie filmowym i postanowił, tradycyjnie już, umyć ręce do obiadu. Chłopak postanowił jednak zaoszczędzić i zrobić to… na sucho. Owszem, odkręcił kran, ale na jego dłonie nie spadła ani jedna kropelka. Miłosz jednak zawzięcie je szorował, a po chwili wytarł w specjalnie przygotowany ręczniczek.
Z podobnym "problemem" zmagała się Grażynka, która chcąc dogodzić swoim dzieciom, zaparzyła im herbaty. Słuchając ich opowieści przy stole, nalewała im wywaru do filiżanek. Szkoda, że żadne z nich nie mogło ugasić pragnienia.
Nierówna walka z mięsem
To wisienka na torcie. Jakiś czas temu na Twitterze hitem był fragment jednego z odcinków "Klanu", w którym Jacek, niewątpliwie sfrustrowany, żali się Rafalskiemu na życiowe niepowodzenia. Psycholog ze spokojem wysłuchuje monologu, pozwalając koledze wyrzucić z siebie wszystkie żale. Być może nie byłoby w tej scenie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Borecki w tym samym czasie wyładowywał swoją złość... na filecie z kurczaka. Oglądając tę nierówną walkę z mięsem, trudno nie parsknąć śmiechem. Powagi sytuacji nadaje jednak pełna dramaturgii melodia w tle i przerażone twarze pozostałych członków rodziny. Na szczególną uwagę zasługuje również praca kamery, dzięki której dokładnie widzimy emocje, jakie targają Jackiem i to, w jakim stanie pod koniec sceny jest filet. Te kilkadziesiąt sekund wystarczyło, aby internauci znaleźli kolejną pożywkę do żartów.
Karaoke w rytmie "Klanu"
Telenowela z biegiem lat dostarcza kolejnych powodów do uśmiechu i trudno wymieniać wszystkie. Zdarza się jednak, że nawet sami twórcy puszczają oko do widzów. I tak na przykład, kiedy Agnieszka w jednym z odcinków wyprawiała urodziny córce, na domówce nie zabrakło karaoke. Dziewczynka jednak zamiast śpiewać którąś z popularnych wśród dzieciaków piosenek albo aktualny radiowy hit, zaśpiewała... piosenkę z czołówki, czyli "Życie jest nowelą". Zresztą to właśnie imprezowe sceny z serialu są najczęstszymi obiektami żartów internautów. Maciek i Bożenka rozkręcający imprezę czy Rysiek uciszający ubawionych przyjaciół Olki bawią skutecznie do dzisiaj.
Nieudolne reklamy
Ale "Klan" to nie tylko zabawa do łez i wzruszenia. W serialu, jak w wielu innych zresztą, często pojawiało się tzw. product placement, czyli subtelne lokowanie produktu, które miało zachęcać widzów np. do zakupu poszczególnych towarów. Subtelne jednak było tylko w teorii, bo niespodziewane pojawianie się określonych słodyczy, kaw, przypraw czy innych smakołyków w domach bohaterów niejednokrotnie aż kłuło w oczy. Nie tylko widzów, bo nawet Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Zdarzyło się, że nałożyła karę na twórców za reklamę smalcu. Ta wpadka drogo kosztowała.
- Dialog bohaterów został skonstruowany w celu prezentacji produktu, zaś odniesienia do zasadniczej treści audycji i relacji wzajemnych bohaterów były jedynie tłem i pretekstem do tej prezentacji. Przewodniczący KRRiT za to naruszenie nałożył na nadawcę karę w wysokości 50 tysięcy złotych - przekazała w oświadczeniu KRRiT.
To zaledwie wycinek niefortunnych i nieprzewidzianych zdarzeń w bogatej historii serialu. A wy co pamiętacie z "Klanu" najbardziej? Doszukiwaliście się wpadek?