Kinga Rusin kontra Agnieszka Fitkau-Perepeczko. "Musiałam zaprotestować"
Kinga Rusin odniosła się do zarzutów, że w studiu "Dzień Dobry TVN" doszło rzekomo do awantury między nią a Agnieszką Fitkau-Perepeczko. Kością niezgody była skala pożarów w Australii, gdzie aktorka zaproszona do programu mieszka od 40 lat.
13.01.2020 | aktual.: 13.01.2020 07:26
W niedzielnym wydaniu "DDTVN" doszło do ostrej wymiany zdań między prowadzącymi program a Agnieszką Fitkau-Perepeczko. Kinga Rusin czytając później, że była uczestniczką awantury, odniosła się do tych zarzutów na Instagramie. I utrzymała swoje zdanie na temat kontrowersyjnej (z jej punktu widzenia) opinii zaproszonej aktorki.
Obejrzyj: Kinga Rusin wczuwa się w ministra środowiska: "Stworzyłabym parki narodowe"
Rusin napisała, że bez problemu znalazła nagranie 7-minutowej rozmowy w "DDTVN" (już została usunięta z sieci), gdzie nie ma śladu awantury.
"Gdzieś w okolicach szóstej minuty musiałam jedynie zaprotestować wobec zarzutu o manipulacje. Gość zarzucił ją mediom udostępniającym mapy płonącej Australii. Wbrew temu, co pani Agnieszka powiedziała, to nie są 'telewizyjne animacje', ale zdjęcia/wizualizacje na podstawie danych NASA" – napisała Rusin, zamieszczając ilustrację w swoim poście.
"Pani Agnieszka Fitkau-Perepeczko miała inne zdanie i łagodniej oceniała katastrofę, w której do tej pory zginęło 27 osób i spłonęło żywcem ponad miliard zwierząt" – dodała prowadząca, powołując się przy okazji na zdanie specjalistki z Uniwersytetu w Canberze, "większości naukowców, polityków, dziennikarzy i zwykłych ludzi, w tym mieszkańców Australii".
Przypomnijmy, że Agnieszka Fitkau-Perepeczko była gościem niedzielnego wydania "Dzień Dobry TVN". Aktorka od 40 lat mieszka w Australii i w telewizyjnym studiu opowiedziała o aktualnej sytuacji kontynentu. Perepeczko zarzuciła Kindze Rusin i Piotrowi Kraście, że nie orientują się w tym, jak naprawdę wygląda życie w Australii.
Wyjaśniła prowadzącym, że według badań spłonął 1 proc. całego kontynentu i oburzają ją grafiki, na których widać całą Australię w płomieniach.
- Przedstawiłam fakty i statystyki (...). Moi przyjaciele w Melbourne mają się dobrze. Mój dom stoi i nic mu nie grozi, więc furia była coraz większa... - skomentowała swój udział w programie Fitkau-Perepeczko.
- Taka złość i furia jest nie na miejscu. Chyba ja bardziej współczuję Australii niż parka prowadzących (...). Nie mają pojęcia, a mówią i wiedzą najlepiej. Podpalenia może są, ale inne czynniki też. Najważniejsze żeby żywioł nie wymknął się spod kontroli... Tu niestety tak się stało - skończyła.