Kiedyś grał Romka z "Rodziny zastępczej". Co dzisiaj robi? Będziecie zaskoczeni
Aleksander Ihnatowicz jako dziecko chciał być na scenie, grać w filmach. Wydawało się, że rola w bardzo popularnym sitcomie będzie spełnieniem marzeń i drzwiami do wielkiej kariery. Stało się inaczej.
18.11.2022 | aktual.: 18.11.2022 21:38
"Rodzina zastępcza" to polski serial obyczajowo-komediowy emitowany przez telewizję Polsat. Opowiada o perypetiach rodziny Kwiatkowskich, którzy oprócz dwójki rodzonych dzieci wychowują jeszcze trójkę z domu dziecka. Był to jeden z najdłużej emitowanych seriali w Polsce. Widzowie pokochali tę patchworkową rodzinę i jej członków. Nic dziwnego, że aktorzy wcielający się w dzieci państwa Kwiatkowskich (Piotr Fronczewski i Gabriela Kownacka) zyskali sławę.
Przypomnijmy, że byli to Monika Mrozowska, Sergiusz Żymełka, Aleksander Ihnatowicz, Misheel Jargalsajkhan i Aleksandra Szwed.
Aleksander Ihnatowicz zaczął grać Romka Kwiatkowskiego w wieku 14 lat. Jego obecność na castingu do roli nie była przypadkowa. Już jako dziecko interesował się aktorstwem, uczęszczał na zajęcia w artystycznych instytucjach. Jednak jego zapał z czasem wygasł. Właśnie przez to, że poznał dobrze ten fach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po pierwsze okazało się, że praca przy produkcji serialu może być monotonna. Po drugie: jest bardzo wymagająca, zwłaszcza dla kogoś, kto musi ją godzić z obowiązkami szkolnymi.
- Zdarzały się dni, że chodziłem spać o dwunastej w nocy jako dziesięciolatek. I tak przez kilka dni, bo tak były zdjęcia czy tak nam schodziło na planie. Opuszczałem szkołę — to był największy problem. Musiałem zmienić liceum, bo nie wszyscy to akceptowali. Na studiach musiałem się nieźle wyginać, żeby zdążyć na kolokwium, albo poprosić, czy mogę w innym terminie - mówił po latach w "Dzień dobry TVN".
Z biegiem czasu zaczął się przykładać do nauki i odkrył, że pasjonuje go informatyka. Ihnatowicz porzucił serial i wyjechał z kraju.
- Najpierw wyjeżdżałem na praktyki za granicę. Po powrocie uzyskałem tytuł inżyniera i znów wyjechałem nad Tamizę, tym razem jednak na dłużej. Mogłem tam zostać, postanowiłem jednak wrócić do Warszawy i skończyć studia magisterskie. Kiedy już się to stało, zacząłem pracować w firmie, która zajmowała się badaniem Internetu. Pracowałem tam przez pięć lat - opowiadał o ścieżce kariery w "Angorze".
Wiadomo, że dziś pracuje w jednym z internetowych serwisów aukcyjnych.