Kiedy ofiary wojny się mszczą

Garth Ennis jest twórcą budzącym skrajne emocje, jednym z tych scenarzystów, którzy zjednując sobie rzesze wiernych fanów, wychowują jednocześnie bardzo zapiekłych przeciwników. Jego przepis na sukces zazwyczaj był prosty - żadnych tematów tabu - i trochę podobny jest punkt wyjścia "Drogiego Billy'ego".

Kiedy ofiary wojny się mszczą
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

21.06.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:23

Ta historia zaczyna się niczym pierwszorzędny, wstrząsający dramat wojenny. Oto grupa zaskoczonych wojną w Singapurze Angielek zostaje zgwałcona i rozstrzelana przez Japońskich żołnierzy. Z tej masakry cudem z życiem wychodzi Carrie, jednak jej życie nigdy już nie będzie takie jak przedtem. Bo dziewczyna nie potrafi wybaczyć Japończykom tego, czego się dopuścili i wykorzystując fakt, że jest pielęgniarką, rozpoczyna swoją zemstę.

Bohaterka wykreowana przez Ennisa nie jest bezwolną ofiarą, niewinnym dziewczęciem okrutnie skrzywdzonym przez wojnę. Gdy Carrie morduje pierwszego japońskiego jeńca traci współczucie czytelnika. To wojowniczka, mścicielka, która zamiast cierpieć podsyca w sobie nienawiść. Postać kojarząca się nieco z żydowskimi oddziałami, mszczącymi się po wojnie na przetrzymywanych w alianckich obozach jenieckich niemieckich żołnierzach.

Równie intrygująco Irlandczykowi udało się oddać realia wojny. Mimo iż Carrie bardzo by chciała, aby tylko Japończycy byli tymi złymi, scenarzysta nie zapomina o drugiej stronie medalu. Pomstujący na bestialstwo wroga brytyjscy piloci są najzwyklejszymi hipokrytami, wszak przed chwilą zmasakrowali setki japońskich żołnierzy.

Jednak "Drogi Billy" pozostawia pewien niedosyt. Czuć, że Ennis miał pomysł na przejmujący dramat wojenny i był bardzo bliski sukcesu. Stworzył ciekawe, nieszablonowe postacie i intrygująca historię. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że "Drogi Billy" po kilku tematach się prześlizguje, sygnalizuje je jedynie, nie próbując ich zgłębić. Nieco do życzenia pozostawia psychologiczny portret bohaterów - o ile Carrie przedstawiono znakomicie, o tyle pozostałe postacie (w tym sam Billy) skonstruowane są niedbale. O odgrywających dosyć ważną rolę amerykańskich żołnierzach, kompanach Billy'ego, nie wiemy prawie nic, są tylko dostarczycielami informacji na temat sytuacji wojennej.

Rozczarowująco zaprezentowali się graficy. Rysownik Peter Snejbjerg zdecydował się na prostą, klarowną kreskę, ale jego rysunki są tak schematyczne, że czytelnik nie zwraca na nie szczególnej uwagi. Kiepsko wypadają pastelowe, sztuczne kolory kładzione niechlujnie przez Boba Steena.

"Drogi Billy" to ciekawa propozycja i bardzo ambitny projekt. Ennis udowadnia nim, że potrafi opowiadać dobre, dojrzałe historie, a jako artysta ma coś do powiedzenia. Szkoda tylko, że swojego scenariusza nie dopracował nieco bardziej. Szkoda też, że współpracujący z nim artyści poszli na łatwiznę.Bo gdyby nie drobne wpadki "Drogi Billy" byłby naprawdę wybornym dramatem wojennym.

Więcej o gwiazdkach Komiksomanii.pl możecie przeczytać tutaj.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)