Karolina Pajączkowska pojechała do Ukrainy. Gwiazda TVP pozuje w kamizelce kuloodpornej
Karolina Pajączkowska jest nie tylko prezenterką TVP Info, ale teraz również korespondentką wojenną. Na swoim instagramowym profilu pokazała zdjęcie ze zniszczonego przez Rosjan Charkowa. Ale to nie wszystko.
18.05.2022 | aktual.: 18.05.2022 17:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Karolina Pajączkowska wyrasta na jedną z bardziej znanych dziennikarek TVP. Już mówi się o niej jako o gwieździe telewizji publicznej. Prezenterka wciąż się rozwija, a od niedawna sprawdza swoje umiejętności w warunkach zupełnie innych od tych, do których przywykła. Eleganckie studio zamieniła na zniszczony w wojnie rosyjsko-ukraińskiej Charków. Na jej profilu na Instagramie pojawiło się zdjęcie, do którego pozowała na tle ruin.
"Na jaw wychodzą okrucieństwa popełnione przez Rosjan w okolicach Charkowa... Trwają oględziny pobliskich miejscowości, które dowodzą zbrodni wojennych. Staramy się tam dostać, żeby pokazać wam ten materiał jako pierwsza telewizja na świecie. Nie odpuszczamy. Do tego jak co dzień - nadajemy po polsku i po angielsku" - napisała Pajączkowska.
Na fotografii widać zamyśloną dziennikarkę ubraną w koszulę i zieloną kamizelkę kuloodporną z napisem "Press". Wcześniej w Ukrainie był inny wysłannik TVP - Jacek Łęski, mąż prezenterki Telewizji Polskiej Małgorzaty Opczowskiej.
Pajączkowska relację z Charkowa, 10 km od linii frontu, zdaje w "Wiadomościach" TVP i w TVP World (w języku angielskim), ale też w sieci. Na jej instagramowym profilu można znaleźć krótkie nagrania. "Czasami musimy pokazać akredytacje i nasz sprzęt, czasami wystarczy, że coś powiemy - żołnierze upewniają się, że nie jesteśmy Rosjanami" - pisała.
Dziennikarka na InstaStory pokazała ostrzelane budynki, opowiedziała o zniszczeniach. Na miejscu musi uważać na każdy krok.
- Rosjanie zostawiają miny - ostrzegała. Na jednym z nagrań widać fragmenty kości. - To są resztki klatki piersiowej, kręgosłupa - mówiła Pajączkowska drżącym głosem.
"Rosjanie opuszczają pobliskie wioski. Na jaw wychodzą szokujące fakty" - czytamy na InstaStory dziennikarki, która jednak stara się zachować zimną krew. - Na razie jest spokojnie. Było tylko kilka alarmów bombowych - relacjonowała drugiego dnia pobytu w Charkowie.
Wieczorem znów będzie można zobaczyć ją w głównym wydaniu "Wiadomości" TVP.