Kamil Durczok chwali się "nową bronią". Dziennikarz stworzył aplikację mobilną
Kamil Durczok zapowiedział nowy projekt. Dziennikarz poinformował o tym fanów za pośrednictwem Twittera. Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl, chodzi o aplikację, która jest już dostępna do pobrania.
17.08.2021 13:46
Kamil Durczok jest jednym z najpopularniejszych dziennikarzy. Jednak na przestrzeni lat zrobiło się o nim głośno przez skandale, których był głównym bohaterem. Do dzisiaj niektórzy wspominają jego wpadkę na wizji i "upie...lony stół". To nie koniec problemów byłego prezentera "Faktów". W 2019 r. Kamil Durczok pod wpływem alkoholu spowodował wypadek na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Mimo kontrowersji dziennikarz wciąż udziela się zawodowo. Na swoich mediach społecznościowych często odnosi się do bieżących spraw i zdarza mu się wchodzić w dyskusje z internautami. Jednak już we wrześniu wystartuje jego aplikacja "Durczokracja", na której zamieszczane będą autorskie teksty i nagrania.
W rozmowie z portalem Wirutalnemedia.pl Kamil Durczok zdradził, że większość contentu będzie jego autorstwa. - Ale pojawią się też nazwiska bardzo znane i mniej znane, choć zawsze mające własny, niezależny ogląd rzeczywistości - zdradził. - Ta aplikacja pozwoli na stosowanie wszystkich dostępnych już środków wyrazu: od tekstu, przez klasyczne wideo aż po projekty specjalne. Tu pojawią się zarówno własne, autorskie formaty, jak i inne, z użyciem najnowszych, fascynujących technologii.
Zobacz także: Kamil Durczok do paparazzi w sądzie: "Co wy tu robicie?"
Dziennikarz pokłada nadzieje w swoich fanach, którzy śledzą go na Facebooku i Twitterze. - Liczę także na tych, którzy dotąd mnie nie śledzili albo się ze mną nie zgadzają. Hejt i krytyka - w przeciwieństwie do trollingu - też zasługują na odpowiedź, chcę więc wchodzić w możliwie częste interakcje, także w mediach społecznościowych, z których nie rezygnuję - wyznał.
Treści w aplikacji będą dostępne za drobną opłatą. Kwota ma nie przekraczać kilku złotych miesięcznie. - Stawiam sprawę uczciwie: kiedyś robiłem to samo, co dziś i płacił za to TVN z pieniędzy zarobionych na reklamach. Finalnie płacili więc klienci, kupujący produkty reklamujących się firmy - czyli moi odbiorcy. Teraz startuję z płatnym projektem, bo nie widzę powodu, żeby miliardy dolarów na cudzej pracy zarabiali wyłącznie giganci: Facebook, albo Google, nie dzieląc się uczciwie z twórcami. Podkreślam - nie rezygnuję z obecności w socialach, nadal będę tam aktywny - podsumował.