Kamera samochodowa może przysporzyć kłopotów. Uważaj, jak jej używasz
Niewielkie kamery umieszczane zazwyczaj za przednią szybą samochodu zdobywają coraz większą popularność. Są niedrogie, ogólnodostępne i z założenia bardzo pożyteczne. Ale nie zawsze.
Używanie rejestratorów samochodowych w polskich warunkach nie jest zabronione, ale problemy mogą się pojawić w zależności od tego, co zrobimy z nagraniem wypadku czy niebezpiecznego zachowania innych kierowców. Czy można taki materiał wykorzystać przed sądem jako dowód? Zdania prawników są podzielone. Co do jednego są jednak zgodni – nie można ich publikować w sieci na własną rękę.
Nawet zasłanianie twarzy i tablic rejestracyjnych może być niewystarczające, gdy osoba z nagrania będzie w stanie się rozpoznać. I zechce dochodzić swoich praw przed sądem.
Polska jest jednak rajem dla użytkowników rejestratorów jazdy w porównaniu z innymi krajami europejskimi.
- Za korzystanie z urządzeń rejestrujących najpoważniejsze kary grożą w Austrii. Tam kamera w samochodzie jest traktowana jako monitoring, na który trzeba mieć zgodę – mówiła w rozmowie z serwisem Autokult.pl Aldona Gotowicka-Otłog z Kancelarii Prawnych Omega.
Kierowca złapany na korzystaniu z kamery na drodze publicznej może zapłacić nawet 10 tys. euro (43 tys. zł) i wysokie odszkodowanie osobie widocznej na nagraniu.
W niektórych państwach nie można umieszczać rejestratora w miejscu ograniczającym widoczność. W innych nagrywanie jest dozwolone, ale materiał trzeba kasować w określonym terminie (np. w ciągu 5 dni). W każdej sytuacji należy jednak unikać publikowania nagrań w sieci, bo grozi za to – w zależności od kraju – wysoka kara pieniężna, a nawet więzienie. Przed wyjazdem za granicę warto więc sprawdzić przepisy dotyczące korzystania z rejestratorów jazdy, jeżeli używamy takich urządzeń na co dzień.
Zobacz także: jak żyje się w największym polskim więzieniu
Problem z przystosowaniem się do zagranicznych warunków mogą mieć szczególnie kierowcy z Rosji. Tam montowanie rejestratorów jest od lat narzędziem walki ze skorumpowaną policją i oszustami wyłudzającym ubezpieczenie. Na YouTube jest mnóstwo przykładów, że ludzie dosłownie kładą się pod koła albo zajeżdżają drogę, by doprowadzić do stłuczki.
Piraci i stróże prawa, którzy pomylili powołanie, to jednak nie jedyni bohaterowie rosyjskich nagrań zdobywających popularność w sieci. Wystarczy wspomnieć o filmikach wykonanych przez kilkunastu kierowców w obwodzie czelabińskim w 2013 r., gdy nad ich głowami spadał meteoryt.
Przydatność kamer samochodowych na całym świecie udowadnia program "Światowe kraksy", który prezentuje zdarzenia drogowe zarejestrowane przez kierowców z Rosji, USA, Kanady, Australii, Chin, Dalekiego Wschodu i całej Europy. Ich kamery zapisały nie tylko stłuczki i wypadki - ich pamięci pełne są też zdarzeń, do których nie doszło o mały włos. SUV z Chin nie poradził sobie z ośnieżonym wzniesieniem, a niedaleko Moskwy kierująca straciła przyczepność na oblodzonej drodze. Ogromne szczęście miał kierowca skutera uderzonego przez ciężarówkę. Widzowie zobaczą również ryzykowne przejazdy tuż przed zbliżającym się pociągiem oraz uciekiniera z Houston.