Kacper Kuszewski: Ruszam w tournee!
Kacper Kuszewski wyrusza w tournee po Wielkiej Brytanii. I bynajmniej nie z serialem "M jak miłość", w którym niezmiennie od lat gra Marka Mostowiaka. Aktor jedzie podbijać angielską publiczność z Teatrem Pieśń Kozła.
20.10.2010 16:06
- Serial "M jak miłość" obchodził niedawno swoje dziesięciolecie...
Piękny jubileusz jeśli chodzi o serial. Kiedy zaczynaliśmy, przez pierwsze dwa lata popularność serialu nie była nadzwyczajna. Mieliśmy wtedy silną konkurencję w postaci "Na dobre i na złe", czy "Klanu". I nagle, w ciągu kilku miesięcy, ta popularność wzrosła bardo znacząco. To było dla nas bardzo miłe zaskoczenie. Obecnie ludzie często pytają, jak długo będzie trwał ten serial, ale tego chyba nikt nie wie. Myślę, że tak długo, jak widzowie będą chcieli go oglądać, a aktorzy w nim grać.
- Czy odczuwał Pan kiedyś coś w rodzaju zmęczenia materiału?
Na szczęście mój bohater co pewien czas przeżywa rewolucyjne zmiany. Na początku Marek kreowany był na czarną owcę w rodzinie. Popalał trawkę z młodymi siostrzeńcami, których grają bracia Mroczkowie, i generalnie był bardzo niegrzecznym chłopcem. Potem przeżywał długi okres narzeczeństwa i małżeństwa z Hanką, a następnie sprawdzał się w roli ojca. Dojrzał, stał się odpowiedzialnym mężczyzną. Kilka lat potem miał wypadek, co nastręczyło mi nowych wyzwań aktorskich, a ostatnio zdradził żonę.
- Scenarzyści nie dopuszczają, by znudził się Pan tą postacią...
Absolutnie nie. Wokół mnie pojawiają się nowi bohaterowie, nowe ciekawe do grania wątki. Poza tym serial nie jest jedynym moim zajęciem. Oprócz niego robię jeszcze wiele innych rzeczy. Gram w dubbingu i jestem związany z Teatrem Pieśń Kozła. Przyznam, że to teatr jest artystycznie najważniejszą dziedziną mojej pracy. Niebawem wyjadę z tym teatrem na dwa miesiące w tournee po Wielkiej Brytanii. Zagramy tam około czterdziestu spektakli, z czego aż szesnaście w samym Londynie, gdzie spędzimy trzy tygodnie.
- Lubi Pan takie długie wyjazdy z dala od domu?
Na tak długie tournee wybieram się po raz pierwszy i, nie ukrywam, trochę się go obawiam. To duży wysiłek, co tydzień będziemy grali w innym teatrze, w innej przestrzeni, co nie jest bez znaczenia. Poza tym przebywanie dwa miesiące z dala od domu, to z jednej strony wielka przygoda, a z drugiej spore zamieszanie w życiu codziennym. Musiałem dołożyć starań, żeby zorganizować inne moje obowiązki.
- No właśnie, jak udało się Panu załatwić sobie dwa miesiące przerwy w serialu?
Prawdopodobnie Marek znowu będzie miał problemy zdrowotne, powrócą echa jego wypadku, który zresztą też był związany z moimi podyplomowymi studiami aktorskimi na Uniwersytecie w Manchester. Wtedy nie było mnie w serialu aż przez pół roku. Tym razem tylko dwa miesiące.
- Wygląda na to, że Markowi nie wychodzą na zdrowie Pana wojaże...
Niestety nie bardzo (śmiech). Tym razem serialowo zostanie to rozwiązane w ten sposób, że Marek da Hance czas do namysłu, by po jego powrocie podjęli decyzję, co dalej z ich małżeństwem.
- Czy Hanka i Marek będą jeszcze razem?
Będę walczył o to do końca. Nie wyobrażam sobie, żeby to małżeństwo miało się zakończyć.
Zobacz także:
[
BOŻENKA Z "KLANU" JAKIEJ NIE ZNACIE! FOTO ]( http://teleshow.wp.pl/bozenka-z-klanu-jakiej-nie-znacie-6026598672548993g )
[
ONI DORASTALI NA NASZYCH OCZACH. ZOBACZCIE! ]( http://teleshow.wp.pl/dorastanie-na-telewizyjnym-ekranie-6026599915213953g )
[
TYCH ZDJĘĆ GWIAZDY WSTYDZĄ SIĘ NAJBARDZIEJ ]( http://film.wp.pl/gwiazdy-w-najbardziej-zenujacych-momentach-6025280354886273g )
- Marek, jak na tak młody wiek, ma dosyć duże dzieci. Jak poradzi sobie z dorastającymi córkami?
Sam jestem ciekaw i na to czekam. Rzeczywiście, dziewczyny zaczynają już być w takim wieku, że ich umiejętności aktorskie bardzo się rozwinęły i mogą grać trudniejsze sceny. A wiadomo, w tym wieku zaczynają się pierwsze miłości, przygody życiowe, czasem niebezpieczne... Czekam z niecierpliwością, jakie w związku z tym staną przede mną wyzwania.
- Prawdziwy syn Marka jest sporo młodszy od jego adoptowanych córek. Nie czuje się Pan czasem jak jego przyszywany ojciec?
Krystian Domagała w serialu występuje od trzeciego miesiąca życia. W tej chwili ma osiem lat. Gra mojego syna prawie przez całe swoje życie. I to jest dla mnie niesamowite! Łączą nas raczej przyjacielskie relacje. Aczkolwiek niesamowitym doświadczeniem było dla mnie patrzeć, jak to dziecko uczyło się siadać, chodzić, mówić... Wszystko działo się na naszych oczach. To ojcostwo przyrosło do serialowego Marka.
- Zostawmy już serial. Często Pan wraca do rodzinnego miasta Gdyni?
Tak często jak to jest tylko możliwe, bo bardzo lubię tam wracać. Mam ogromny sentyment do tego miasta. Zresztą w Gdyni mieszka moja siostra.
- Jakie wspomnienia z dzieciństwa utkwiły w Pana głowie?
Mieszkałem tu między 4 a 14 rokiem życia. To bardzo ważny okres w życiu każdego człowieka: przedszkole, szkoła podstawowa, podwórko, koledzy. To były czasy bardziej bezpieczne dla dzieci. Latem wychodziliśmy z domu na cały dzień i z kluczem na szyi biegaliśmy po mieście. Bawiliśmy się w podchody, jeździliśmy na rowerach, czasem aż do Orłowa. Wiele moich wspomnień wiąże się też z teatrem. W Teatrze Dramatycznym, obecnym Teatrze Miejskim, jako sześciolatek zagrałem w spektaklu w chórku chłopięcym, a w Teatrze Muzycznym, jako 13-latek zagrałem swoją pierwszą rolę. Miałem 12 - 13 lat, a przez starszych aktorów z zespołu byłem traktowany właściwie jako kolega. Mówiłem do nich po imieniu i czułem się jednym z nich. To były takie niesamowite doświadczenia, które w dużej mierze zadecydowały o tym, że wybrałem zawód aktora.
- Wspomniał Pan, że już jako 6-latek grał w teatrze. Jak to się stało?
Moi rodzice związani byli z teatrem. Tato był reżyserem teatralnym, mama aktorką. Pod koniec lat siedemdziesiątych mój ojciec został dyrektorem Teatru Dramatycznego w Gdyni. To rodzice zaszczepili we mnie tę pasję i pomogli postawić pierwsze kroki na scenie.
- Czy obecnie w Gdyni mieszkają Pana znajomi z dzieciństwa?
Znajomi owszem, ale tych z dzieciństwa jest najmniej, bo znajomości ze szkoły podstawowej rzadko mają szansę przetrwać. Ludzie przez okres dorastania oddalają się od siebie, zawierają nowe znajomości. W moim przypadku jest to tym bardziej widoczne, bo ja zmieniałem szkołę. Najpierw chodziłem do Gdyni, a potem do szkoły muzycznej w Gdańsku. Pamiętam te podróże kolejką do Gdańska, zwłaszcza te w 1989 roku. Kolejka zatrzymywała się na stacji Gdańsk Stocznia. Na moich oczach działa się historia. Pamiętam doskonale strajki w Stoczni, tłumy robotników na dachach, transparenty, powszechny strach i niepewność jutra. W kolejce zapadała niezapomniana cisza. Miałem wtedy poczucie, że na moich oczach dzieje się coś ważnego.
- Wtedy rozumiał Pan co się dzieje?
Tak, jako 13-latek miałem świadomość sytuacji społecznej. Zresztą pamiętam nawet stan wojenny w Gdyni, a miałem wtedy 5 lat. Czołgi na ulicach, petardy z gazem łzawiącym. Tak więc z miastem tym wiążą się różne wspomnienia - i pozytywne i negatywne.
- Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Katarzyna Szymanek/ AKPA
Zobacz także:
[
BOŻENKA Z "KLANU" JAKIEJ NIE ZNACIE! FOTO ]( http://teleshow.wp.pl/bozenka-z-klanu-jakiej-nie-znacie-6026598672548993g )
[
ONI DORASTALI NA NASZYCH OCZACH. ZOBACZCIE! ]( http://teleshow.wp.pl/dorastanie-na-telewizyjnym-ekranie-6026599915213953g )
[
TYCH ZDJĘĆ GWIAZDY WSTYDZĄ SIĘ NAJBARDZIEJ ]( http://film.wp.pl/gwiazdy-w-najbardziej-zenujacych-momentach-6025280354886273g )