Justin Townes Earle nie żyje. Miał zaledwie 38 lat
W wieku zaledwie 38 lat odszedł Justin Townes Earle. O śmierci młodego muzyka poinformowała zrozpaczona rodzina.
Tragiczna informacja pojawiła się na Instagramie artysty w niedzielę.
"Z ogromnym smutkiem informujemy o śmierci naszego syna, męża, ojca i przyjaciela Justina. Wielu ludzi przez lata wierzyło w jego muzykę i teksty. Mamy nadzieję, że nadal będą one prowadzić was w podróżach. Będzie nam cię brakowało Justin" - czytamy w komunikacie wystosowanym przez rodzinę zmarłego muzyka
Justin Townes Earle był synem legendarnego wykonawcy alternative country Steve'a Earle'a. Zmarły 38-latek nagrał 8 płyt, na których zaprezentował szeroki wachlarz gatunkowy - od americany i country po blues, soul i folk.
W 2009 r. Americana Music Association przyznało mu nagrodę dla wschodzącej gwiazdy gatunku, a 2 lata później dostał wyróżnienie za piosenkę roku "Harlem River Blues".
Justin Townes Earle zmarł 23 sierpnia. Przyczyna śmierci 38-latka nie została podana do wiadomości publicznej. Wiadomo, że miał problem z narkotykami, dziewięciokrotnie trafiał na odwyk. Pierwszy raz został wysłany na leczenie, gdy miał 14 lat.
Śmierć młodego muzyka okazała się szokiem zarówno dla fanów, jak i jego przyjaciół. Earle'a pożegnał w internecie m.in. Stephen King.