"Julia": Julia Rosnowska nie zakochuje się od pierwszego wejrzenia

Choć na filmie "Duma i uprzedzenie" potrafi płakać rzewnymi łzami, w życiu jest dość praktyczna. Julia Rosnowska, właścicielka niezwykle romantycznego imienia i mruczącego jak traktor kocura Popeya, przyznaje, nie zakochuje się od pierwszego wejrzenia, a na jej zaufanie trzeba sobie zasłużyć.

"Julia": Julia Rosnowska nie zakochuje się od pierwszego wejrzenia

21.03.2012 11:35

- Czy oprócz fascynacji "Ojcem chrzestnym" i Twoim kotem Popeye'em, o których można przeczytać na stronie serialu *"Julia", posiadasz jeszcze inne pasje?*

Uwielbiam robić zdjęcia. Interesują mnie różne techniki fotografii, zarówno polaroid jak i lomografia, fotografowanie przy użyciu starych, analogowych aparatów kompaktowych.

- Skoro tak bardzo interesujesz się fotografią, może powinnaś zagrać ...Majkę?

Może?(śmiech)
, bo narysować umiem tylko tyłek słonia i dwie palmy. Co ma się nijak do talentów artystycznych serialowej Julii.

- Aparat jest Twoim wiernym towarzyszem podróży?

Staram się, żeby tak było. Zabieram aparaty na spacery, wyjazdy. Nie zawsze jest to jednak możliwe, ponieważ sporo ważą. No, może poza moją kochaną Dianą, która wykonana jest z lekkiego plastiku. Ale, nawet jeśli nie mam przy sobie aparatu, a widzę coś interesującego, wyciągam komórkę, aby uchwycić ten odpowiedni moment. Najbardziej interesują mnie ludzie, ich portrety. Nazbierała się już tego niezła kolekcja - foldery, albumy. Mnóstwo zdjęć z polaroidu wisi u mnie na ścianie. Marzy mi się stary polaroid z lat 80-tych lub 90-tych. Jest on wprawdzie dość tani, za to klisza do niego strasznie droga, więc na razie wstrzymuję się z decyzją o jego zakupie.

- Czy masz w domu ciemnię fotograficzną?

Nie, ale wszyscy mnie o to pytają, więc może powinnam ją sobie sprawić? (śmiech). Mój tata był kiedyś fotografem. Mogłabym więc wykorzystać jego wiedzę na ten temat.

- Z drugiej strony, zamiast siedzieć w ciemni, lepiej wziąć na kolana kota. Kocie "mruczanki", po pracowitym dniu na planie, to chyba dobry sposób na relaks?

Zdecydowanie tak! Zwłaszcza że koty doskonale wiedzą, gdzie się położyć, aby ich właściciel lepiej się poczuł. Mój poprzedni kot, kiedy miałam migrenę, kładł się przy mojej głowie. Popeye pomaga mi się zrelaksować mrucząc mi głośno do ucha. Jest jak traktor w ciepły, letni dzień... (śmiech). To kochany kocur, choć jednocześnie straszny rozrabiaka. Jest rozpuszczony jak dziadowski bicz. Na wszystko mu pozwalamy (śmiech).

- Jak wygląda Twój koci pupil? Poproszę o rysopis...

Szary-bury, uliczna znajda wzięta od weterynarza. 9-miesięczny kociak po przejściach. Uważam, że takie są najlepszymi przyjaciółmi. Wszystkie moje zwierzęta są, były i będą, przybłędami. Jeśli możecie, bierzcie właśnie takie, bo są naprawdę kochane!

* - Czy jako gwiazda serialu "Julia" zdążyłaś się usamodzielnić?*

Już dawno! Z domu wyprowadziłam się zaraz po liceum. Od kilku lat mieszkam sama. Jak widać jestem dość samodzielna, wbrew temu co się o mnie pisze.

- Cóż? Wszystkich zaintrygowała zmiana nazwiska z Julii Krzemińskiej na Rosnowską...

To nie zmiana nazwiska, tylko pseudonim, który ma przecież wielu aktorów. Poza tym mam do nazwiska Rosnowska szczególny sentyment, ponieważ to panieńskie nazwisko mojej babci. Nie jest więc wzięte z kosmosu. Żałuję, że nie poznałam babci osobiście. Znam ją ze zdjęć i opowieści rodzinnych. Jestem do niej bardzo podobna.

- Przypuszczam, że Twoja babcia była ładną kobietą. A propos urody. W serialu masz bliski kontakt z Kliniką Piękna. Jaki jest Twój stosunek do chirurgicznego poprawiania urody?

Czemu nie? Jeśli ktoś ma problem ze swoim wyglądem, to czemu by trochę nie pomóc naturze i sobie samemu. Wszystko jest dla ludzi. Trzeba jednak znaleźć złoty środek, żeby nie przesadzić.

- Korzystasz z mniej inwazyjnych sposobów poprawiania sobie urody i ...nastroju?

Bardzo lubię masaże. Można powiedzieć, że jestem od nich uzależniona. Wszystkie moje stresy i spięcia od razu kumulują się w plecach i mięśniach. Lubię też relaksacyjne kąpiele z olejkami i aromaterapię.

- Czy podróże to dla Ciebie również sprawdzony sposób na odpoczynek i lepsze samopoczucie?

Uwielbiam podróżować! Już planuję wakacje (śmiech). Choć jeszcze nie wiem, gdzie pojadę. Z moich dotychczasowych wakacji najmilej wspominam Syberię i Islandię. Niesamowite krajobrazy! Zimno, ale polecam (śmiech). W tym roku marzy mi się jednak egzotyka. Choć na pewno nie zmienię sposobu podróżowania, a lubię wędrować z plecakiem i namiotem. Gdy wybiorę już egzotyczne miejsce, do którego pojadę, zadbam, żeby było jak najtaniej. Plaża, ale z namiotem (śmiech).

- Jednym słowem, all inclusive odpada, choć stać Cię pewnie na luksusowy hotel przy egzotycznej plaży?

Staram się być oszczędna w wydatkach (śmiech). Poza tym w ten sposób dużo łatwiej poznaje się ludzi, kulturę, miejsca.

- A na co najchętniej wydajesz pieniądze?

Głównie na jedzenie. Jestem strasznym łasuchem. Bardzo dużo jem. Lubię też gotować. Korzystam wtedy z dobrych produktów, ekologicznych, które nie zawierają konserwantów. Ostatnio odkryłam domowe hamburgery, które są przepyszne. Przyrządzam makarony, mięsa, desery - wszystko tak naprawdę. Uwielbiam musy czekoladowe, tiramisu.

- Zupełnie nie widać po Tobie efektów tej kulinarnej pasji...

Dziękuję (śmiech). Staram się jeść w miarę zdrowe rzeczy. Choć, muszę przyznać, lubię też tłuste potrawy. W dodatku posiadam wszystkie najgorsze nawyki żywieniowe. Potrafię nie jeść nic przez cały dzień, a po 20-tej najeść się tak, że pękam w szwach. Póki co uchodzi mi to na sucho.

- Kalorie najlepiej gubić w ruchu. Jak u Ciebie ze sportowymi wyzwaniami. Byłabyś skłonna skoczyć ze spadochronem?

Jasne! Dwa razy na obozie sportowym skakałam już na bungee. Nie byłam jednak przypięta za nogi, tylko w pasie. Super przeżycie! Poza tym sporo się wspinałam, spałam w grotach skalnych, wchodziłam do jaskiń. Lubię snowboard, narty, rower, bieganie. Na wiosnę przyda mi się więcej ruchu.

- Porozmawiajmy teraz o mężczyznach. Jak pracuje Ci się na planie z dwoma przystojnymi kolegami - Krystianem Wieczorkiem i Łukaszem Lewandowskim?

Wspaniale, trudno wyobrazić sobie lepsze towarzystwo i ekipę na planie - zarówno aktorsko jak i technicznie. Liczę na kolejne zawirowania uczuciowe Julii.

- Julia to bardzo romantyczne imię. Czy odzwierciedla ono Twoją romantyczną naturę?

Jestem romantyczna, jeśli chodzi o literaturę i film. Jedną z moich ulubionych książek jest "Duma i uprzedzenie". Uwielbiam serial BBC, który powstał na podstawie tej książki. Obejrzałam go wiele razy. I za każdym razem, w momencie, gdy Pan Darcy - grany przez Colina Firtha - wychodzi mokry z jeziora, płaczemy z mamą rzewnymi łzami. Pod tym względem jestem romantyczką. Natomiast w życiu jestem dość praktyczna. Najpierw ktoś musi sobie zapracować na moje zaufanie. Nie zakochuję się od pierwszego wejrzenia (śmiech).

- A masz intuicję do ludzi?

Tak, sądząc po moich dwóch wspaniałych przyjaciółkach, Pauli i Agnieszce, na których zawsze mogę polegać. Trafiałam też do tej pory na dobrych i kochanych mężczyzn. Mam szczęście, jeśli chodzi o ludzi.

- A obecny mężczyzna?

Jest z nich wszystkich najwspanialszy!(śmiech).

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)