Joanna Kurska wróciła do TVP, a zaczynała w "Wyborczej". "Ambitna, ale nigdy dziennikarskim asem nie była"

Joanna Kurska wraca do TVP po odejściu męża ze stacji
Joanna Kurska wraca do TVP po odejściu męża ze stacji
Źródło zdjęć: © AKPA | AKPA
Przemek Gulda

06.09.2022 13:23, aktual.: 06.09.2022 17:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Joanna Kurska, żona Jacka Kurskiego, po latach przerwy wraca do telewizji. Dziennikarską karierę zaczynała w... "Gazecie Wyborczej", pisząc m.in. o sprawach niemieckich.

Najważniejszą wiadomością w świecie mediów jest od kilkudziesięciu godzin ta o odwołaniu Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Natychmiast pojawiła się duża fala komentarzy i hipotez, skąd ta zmiana i jakie stanowisko przygotowali dla wieloletniego prezesa jego mocodawcy z PiS-u.

Ale bardzo szybko w tle pojawiła się też inna informacja, nie chodziło jednak o Jacka Kurskiego, ale o jego żonę, Joannę Kurską. Doświadczona dziennikarka telewizyjna ma wrócić do TVP, żeby objąć kierownicze stanowisko w zespole popularnego programu porannego "Pytanie na śniadanie". Natychmiast pojawiły się głosy oburzenia, komentarze, które w tle miały temat nepotyzmu. Czy słusznie? Kim jest Joanna Kurska i czy ma kompetencje do objęcia tego stanowiska?

Ukryta za pracą, ukryta za mężem

Joanna Kurska to nie jest osoba, która szczególnie promuje się w mediach. A w zasadzie nawet więcej - to ktoś, kto dość skrzętnie ukrywa przed nimi swoją prywatność. Kolorowe pisma i portale niemal rozpaczliwie szukają o niej informacji od momentu, kiedy została żoną prezesa, ale wszyscy powtarzają tylko kilka suchych faktów.

Nie sposób dowiedzieć się niczego więcej. Kurska nie udziela wywiadów - od kilku godzin wszystkie media obiegły echa jedynego, którego udzieliła po ujawnieniu decyzji o jej powrocie do TVP. Mówiła w nim, że "całe moje życie zawodowe związane jest z telewizją - to moja pasja i kompetencja".

Kurska nie udziela się też zbyt aktywnie w mediach społecznościowych, nie wchodzi w niekończące się spory i wymiany komentarzy, nie zabiera głosu w ważnych sprawach. Jej konta prowadzone są w sposób bardzo przewidywalny i zdawkowy.

Trudno więc zdobyć informacje o tym, kim jest Kurska, co myśli i jakie ma stanowisko w sprawach poruszających opinię publiczną. Znanych jest tylko kilka faktów z jej życia zawodowego i odpryski życia prywatnego - głównie te, które dotyczą małżeństw i dzieci. Z tych kilku drobiazgów rysuje się obraz osoby raczej nie mającej "parcia na szkło" - owszem, pracuje w telewizji od lat, ale zwykle nie na antenie, a raczej w zaciszu redakcyjnych gabinetów, obraz osoby mocno poświęcającej się pracy i rodzinie, w przeciwieństwie do obecnego męża nieskorej do konfrontacji i ciętych, złośliwych ripost.

Trochę humanistka, trochę chciała zarządzać

Joanna Kurska ma dziś 48 lat. Pochodzi z "dobrej" rodziny z gdańskiej dzielnicy Przeróbka. Wśród jej krewnych są osoby związane z medycyną, środowiskiem urzędniczym i prawniczym, ale także policją. "Ale to nie resortowe dziecko, wręcz przeciwnie - to była rodzina raczej dysydencka" - wspomina osoba, która znała ją w młodości.

Już jako nastolatka wykazywała zainteresowania humanistyczne, szukała więc studiów bliskich tym fascynacjom. Na Uniwersytecie Gdańskim, o którym myślała, nie było wtedy wielkiego wyboru dla osób, które szukały tego typu studiów - do wyboru była w zasadzie tylko filologia polska i historia. Nastoletnia Joanna Wąsowska, bo tak się wówczas nazywała, wybrała tę pierwszą. Uczyła się dobrze, stawiała też na języki: angielski znała perfekcyjnie, niemiecki - bardzo dobrze.

Kiedy po pięciu latach odbierała dyplom gdańskiej uczelni, czuła, że to jednak za mało i ma potrzebę zdobycia bardziej szczegółowego i kierunkowego wykształcenia związanego z, bardzo modnym wówczas, wchodzącym dopiero do programów uczelni, zarządzaniem.

Trafiła na... drugi koniec Polski, tak jakby dość już miała nadmorskiego powietrza. Rozpoczęła studia podyplomowe w Instytucie Organizacji i Zarządzania w Przemyślu. Miała wykształcenie w dziedzinie rodzimego języka, literatury i kultury, a także wiedzę z menedżerską - to był idealny zestaw, żeby zacząć pracować w mediach, o których marzyła od dawna.

Pisząc o sprawach niemieckich do "Gazety Wyborczej"

Tak też się stało. Zaczęła od pisania. I to nie byle gdzie - w "Gazecie Wyborczej", a dokładniej - jej trójmiejskiej redakcji, która na przełomie wieków rozwijała się bardzo prężnie i była jednym z najważniejszych lokalnych mediów. Trafiła tam pod koniec lat 90. z naboru - rozrastająca się redakcja szukała młodych adeptów i adeptek dziennikarstwa.

- Śmialiśmy się, bo w krótkim czasie przyjęto wówczas do pracy trzy osoby, które się bardzo podobnie nazywały, wszystkie miały "wąs" w nazwisku - wspomina w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Górlikowski, ówczesny dziennikarz trójmiejskiej "Gazety".

- Nie pracowała w redakcji długo, nie miała też wyznaczonej konkretnej tematyki, którą się zajmowała - dodaje inny kolega z redakcji, Marek Sterlingow. - Ale szczególnie interesowały ją wtedy sprawy polsko-niemieckie. Dobrze znała język, więc mogła zajmować się tymi problemami. Z tego co pamiętam, pojechała nawet w delegację do Niemiec, realizować jakiś temat.

Dawni koledzy i koleżanki wspominają ją z tamtych lat jako osobę pracowitą i rzetelną, zawsze dobrze przygotowaną pod względem merytorycznym, ale jednocześnie mało zaangażowaną w ideowy wymiar ówczesnego środowiska "Gazety". Z jednej strony, w wielu rozmowach pojawia się określenie "szara myszka", choć z drugiej, niektórzy mówią też, że wniosła zupełnie nową jakość i nowy styl do redakcji - na tle "etosowców" w swetrach mocno wyróżniała się swoimi eleganckimi strojami, zwłaszcza drogimi butami. Nosiła się wówczas w klasycznym angielskim stylu.

- Nigdy była dziennikarskim asem, choć trzeba przyznać, że była bardzo ambitna - opowiada inna osoba, która znała ją jeszcze z gdańskich redakcyjnych czasów. - Kiedy tylko pojawiła się szansa wyjazdu do Warszawy, natychmiast z niej skorzystała, żeby robić karierę na szerszą skalę. Wiedzieliśmy, że lokalna redakcja jest dla niej tylko przystankiem, że jest w "Wyborczej" nie dlatego, że - tak jak wielu z nas - porwał ją etos tej gazety. Ale udało się jej wówczas bardzo skutecznie wtopić w środowisko.

 Joanna Kurska, Jacek Kurski
Joanna Kurska, Jacek Kurski© AKPA | AKPA

Całe (zawodowe) życie w mediach

Dalszą karierę dziennikarską rozwijała w stolicy bardzo skutecznie. W mediach pracowała przez długie lata. I to zarówno w tych publicznych, jak i prywatnych, w radiu, jak i w telewizji. Wśród jej najbardziej znaczących zajęć medialnych wymienia się przede wszystkim wieloletni angaż w telewizji Polsat - to właśnie z powodu propozycji pracy w tej stacji zdecydowała się na przeprowadzkę do Warszawy.

Pracowała tam jako wydawczyni programów, przede wszystkim publicystycznych, takich jak m.in.: "Gość Wydarzeń", "Daję słowo" i "Państwo to my". Czasem łamała swoją zasadę, żeby nie pojawiać się na ekranie - była wydawczynią, ale i prowadzącą programu "Interwencja". Jej doświadczenia radiowe to z kolei praca w Radiu Eska i Super FM.

Ale z dzisiejszego punktu widzenia zdecydowanie najważniejsze są jej doświadczenia zawodowe związane z TVP. Z publiczną telewizją związana była przez wiele lat i zajmowała tam wysokie stanowiska kierownicze - ostatnie, jakie piastowała, to fotel szefowej biura koordynacji programowej. Do jej zadań należało wówczas m.in. wdrożenie sezonowej ramówki stacji, a także promowanie nowej strategii wizerunkowej TVP.

Odeszła stamtąd w 2016 roku, kiedy jej partner został prezesem TVP. Po ślubie w 2018 r. udzieliła wywiadu "Super Expressowi", w którym mówiła, że "nie może pracować w mediach, dopóki jej mąż jest prezesem TVP". W rozmowie pojawia się też pojęcie "konflikt interesów", raczej mało znane w kręgach związanych z obecną władzą, zwłaszcza jeśli chodzi o obsadzanie kluczowych i dobrze płatnych stanowisk.

Joanna Kurska, Jacek Kurski
Joanna Kurska, Jacek Kurski© AKPA | AKPA

Powrót na Woronicza

Od tego momentu stała się bohaterką mediów, które tropiły jej życie prywatne. Pojawiły się wówczas informacje o jej poprzednim małżeństwie z Tomaszem Klimkiem, osobą także związaną z mediami. Plotkarskie media dotarły do informacji, że ma z nim dwoje dzieci, rozwiedli się tuż przed ślubem z Kurskim, ale wciąż mają dobre, przyjacielskie relacje. Mężczyzna w ostatnich latach reżyserował niektóre koncerty TVP.

O związku z Kurskim pisano, że to "miłość od pierwszego wejrzenia". Po dwóch latach para zdecydowała się zawrzeć cywilny ślub, który miał miejsce się w Sulejówku, a weselna zabawa odbywała się w Villi Park Wesoła. Brały w nim udział ważne osoby zarówno z kręgów politycznych, jak i medialnych. Znacznie bardziej prestiżowy był natomiast ślub kościelny - 18 lipca 2020 roku w krakowskich Łagiewnikach pojawił się m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński czy była premier Beata Szydło.

Swojej deklaracji o wycofaniu się z pracy w zawodzie Kurska była wierna przez sześć lat prezesury męża: nie pracowała w telewizji, nie pracowała w innych mediach. Wygląda na to, że czekała na moment, kiedy będzie mogła ponownie wkroczyć do dyrektorskich gabinetów na Woronicza. Właśnie się doczekała.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (91)