"Jestem nazwany nazistą, faszystą już od dawna." Ostatni odcinek "Wracajcie skąd przyszliście"
Wędrówka uczestników programu dobiegła końca. W Kurdystanie odwiedzili obozy muzułmanów i chrześcijan, poznali wstrząsające historie ludzi walczących o życie. Czy zmienili zdanie na temat przyjmowania uchodźców przez Europę?
Uczestnicy programu Piotra Kraśki zatrzymali się w jednym z największych obozów dla uchodźców w Kurdystanie. Ludzie mieszkali tam w murowanych domkach, dlatego to miejsce wyglądało jak małe miasteczko. W obozie pomoc otrzymywali tylko najubożsi, a pozostali musieli zarobić na swoje utrzymanie. W trakcie rozmów ekipa dowiedziała się, że większość uchodźców wcale nie chce jechać do Europy. Ich marzeniem był powrót do domu.
Ekipa została zaproszona do meczetu, gdzie imam opowiedział o religii, którą wyznają. Podkreślał, że dla nich najważniejsza jest tolerancja dla innych wyznań. – Nie można siłą zmienić czyjejś religii. W Koranie jest o tym werset. (…) Ci, którzy czynią zło w imieniu wiary, nie mają nic wspólnego z islamem. To terroryści. Oni mówią, że są muzułmanami, ale to nie jest islam. Terroryści są wszędzie. Wśród chrześcijan zdarzali się terroryści. Wy też mieliście krzyżowców i też zabijaliście w imię wiary - tłumaczył. Wszyscy byli przejęci tym spotkaniem, a Marcin (jeden z uczestników wyprawy Kraśki) wyrecytował modlitwę otwierającą Koran.
W Duhok, gdzie udała się ekipa pod przewodnictwem Piotra Kraśki, znajdowało się osiedle zamieszkiwane przez uchodźców. Kiedy ekipa pojawiła się na miejscu, mieszkańcy przynieśli jedzenie, a wkrótce zaproszono ich do domów, gdzie rodziny dzieliły się swoim doświadczeniem i tragicznym historiami. Jedna z kobiet opowiedziała o tym, jak przetrwała przeprawę przez morze. Ledwie udało jej się ujść z życiem, ale straciła swoje dziecko. Część uczestników nie mogła powstrzymać łez. Zapadło milczenie i nikt do końca nie wiedział, jak się zachować.
Uczestnicy zaczęli się zastanawiać, czy uchodźcy zdecydowaliby się na niebezpieczną przeprawę do Europy, gdyby na miejscu pomoc była lepiej zorganizowana. Marta zaczęła kłócić się z Maćkiem, który upierał się, żeby uchodźcom pomagać tylko na miejscu i ograniczyć ich przyjmowanie w Europie. Do rozmowy włączył się Kraśko: - Mamy komfort prowadzenia rozmowy, wiedząc, że nasze domy, nasze rodziny, nasze dzieci są bezpieczne. (…) Trudno, żebyśmy prowadzili akademicką dyskusję. (…) Gdyby utonęło dziecko komuś z nas, to też byśmy na to inaczej patrzyli. Akurat utonęło tej pani. Zgadzam się z tobą – mówił dziennikarz.
- Więcej paczek przyślijmy, pomóżmy. A potem przyjdzie Państwo Islamskie i to rozpie…li - Maciek pozostał przy swoim zdaniu, podkreślając, że największym problemem są przemytnicy, którzy wzbogacają się na nielegalnym transporcie ludźmi: - Nasza chęć pomocy nakręca zyski tych bandytów - dodał.
Marcin nie mógł słuchać słów Maćka na temat morderczych przepraw przez morze: - Przez takich ludzi jak ty, którzy, kur…a, nakręcają nienawiść… – powiedział ostre słowa, ale po chwili ochłonął i przeprosił. – Jestem nazwany nazistą, faszystą i kimś tam jeszcze już od dawna, tylko dlatego że wskazuję rzeczy, które moim zdaniem są kluczowe dla zmiany sytuacji – podsumował rozmowę Maciej.
Kolejnym przystankiem było miasto Zakho, niedaleko granicy z Turcją, gdzie znajduje się największy obóz. Mieszka w nim 25 tysięcy Jazydów – nie są ani chrześcijanami, ani muzułmanami, mają własną wiarę. To naród wyjątkowo prześladowany przez islam. Ekipa została zaproszona do ich namiotów, gdzie miała okazję wysłuchać ich historii o ucieczce przez góry. Uczestnicy zetknęli się z bolesnymi opowieściami o śmierci setek osób. Jedna z kobiet opowiedziała, jak bojownik z ISIS zabił dziecko, ugotował je i podał matce do zjedzenia.
W Ebrilu uczestnicy odwiedzili obóz zamieszkany przez chrześcijan, którzy uciekali przed prześladowaniami ISIS. Ekipa dowiedziała się, że jego mieszkańcy znajdowali się w trudnej sytuacji – groziła im likwidacja tego miejsca. Uchodźcy chcieli, aby ekipa telewizyjna udzieliła im pomocy. W tym obozie nastroje były zupełnie inne niż w poprzednich – uchodźcy głośno domagali się pomocy. – Chcemy gdzieś jechać. Do innego kraju. Chcemy, by dziennikarze nam pomogli - mówili.
Podróż uczestników dobiegła końca. Piotr Kraśko zaprosił ich do rozmowy na temat tego, co zobaczyli i przeżyli. – Dla mnie to też było ciekawe doświadczenie. Dużo jeździłem po Bliskim Wschodzie, ale rzadko mi się zdarzało być w domu i spędzać czas z tymi ludźmi tak, jak myśmy spędzali. (…) Dla mnie ta podróż była inna i wyjątkowa - mówił.
Sześcioro uczestników po trzytygodniowej wyprawie nie zmieniło swoich zdań na temat uchodźców w Europie. Jedynie Maciej uznał, że Jezydzi powinni otrzymać natychmiastową pomoc ze względu na silne prześladowania przez ISIS. Program pozostał zachowawczy i raczej nie wzbudzi żadnej konkretnej dyskusji.