Jerzy Zelnik na temat szczepionek wśród aktorów: "Poczekam na swoją kolej"
Sprawa dotycząca szczepień dla ludzi kultury na WUM-ie to bez wątpienia największa afera nowego roku. Jerzy Zelnik pomimo swojego wieku nie otrzymał jednak propozycji przyjęcia preparatu na koronawirusa poza kolejką.
Afera wokół szczepień całkowicie wzburzyła opinię publiczną po tym, jak wyszło na jaw, że ludzie związani z kulturą zostali zaszczepieni na koronawirusa poza kolejką na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. W akcji wzięli udział m.in. Krystyna Janda, Magda Umer, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski i Edward Miszczak. Wszyscy mieli zostać ambasadorami kampanii promującej szczepienia.
W sieci zdążyło się pojawić mnóstwo komentarzy zarówno z lewej, jak i prawej strony. Sami zainteresowani tłumaczą, że byli przekonani, iż działają na rzecz propagowania szczepionki na COVID-19. Choć ich intencje były dobre, efekt jest odwrotny do zamierzonego. Teraz w mediach toczy się dyskusja, a gwiazdy gęsto tłumaczą się i muszą odpierać kolejne fale ostrej krytyki.
Głos w tej sprawie zabrał także Jerzy Zelnik, który kilka miesięcy temu skończył 75 lat. Do aktora nikt jednak nie zadzwonił z WUM, by zaszczepił się poza kolejnością i promował preparat. - Nie otrzymałem takiej propozycji, aby się szybko zaszczepić. Ale nie zaszczepiłbym się poza kolejnością, bo jestem demokratą. Mam duszę demokraty, to nie będę wykorzystywał przed innymi potrzebującymi swoich jakiś znajomości - wyznaje w rozmowie z "Faktem" aktor.
Twierdzi również, że szczepienie poza kolejnością nie jest żadną "promocją szczepień". - Nie mam pojęcia, o co dokładnie chodzi, bo nie znam sprawy dogłębnie, ale wydaje mi, że oni ulegli namowom. Odpowiedzialna jest ta osoba, która ich zaprosiła. Im się nawet wydawało, że to będzie jakaś promocja, może mieli dobre intencje, moi przyjaciele i koledzy, bo z nimi przez całe życie współpracowałem, mam do nich duży sentyment - dodał Zelnik.
Uważa też, że winę powinni ponieść organizatorzy akcji szczepienia, a nie jej uczestnicy. – Oni, być może o ile znam tych ludzi, mają swoje morale, natomiast jeśli zostali namówieni w ramach promocji szczepień, może mieli dobre intencje? – zapytał na sam koniec.