41 stopni w Polsce. Kret podał konkretną datę
Polscy meteorolodzy już pod koniec czerwca zapowiadali fale upałów z temperaturą dochodzącą do 40 stopni C. W ostatnim tygodniu w wielu regionach Polski było znacznie chłodniej, ale jak twierdzi Jarosław Kret, to preludium do rekordowych temperatur.
Prezenter pogody związany z Polsatem (a wcześniej przez lata z TVP) zamieścił na Instagramie prognozę dla Polski, która nawet dla niego jest szokująca. "Zobaczcie, co pokazuje amerykański model pogodowy GFS! 19.07.2022 - jeżeli się sprawdzi, to będzie absolutny rekord: temperatura może w zachodniej Polsce sięgnąć 41 stopni!" - grzmiał pogodynek.
GFS, o którym pisał Kret, to Global Forecast System, czyli globalny system prognozowania pogody krótko i średnioterminowej. Jego najważniejszym składnikiem jest numeryczny model prognozy pogody obsługiwany przez amerykańską instytucję rządową NOAA, zajmującą się m.in. ostrzeganiem przed sztormami i innymi ekstremalnymi zjawiskami typu cyklony tropikalne. Sprawdzalność prognoz GFS dochodziła w talach ubiegłych do 84-87 proc.
"Ugotujemy się! To o dziesięć stopni więcej niż maximum z mojego dzieciństwa" - podkreślił Jarosław Kret, który kilka tygodni temu tłumaczył, skąd biorą się takie upały w naszym regionie.
- To powietrze, owszem, znad północnej Afryki, ale w większej mierze znad Półwyspu Arabskiego i terenu pobliskich krajów - mówił Jarosław Kret w rozmowie z WP. - W Iranie, Iraku, Pakistanie, Afganistanie ostatnio tygodniami utrzymywała się temperatura iście piekielna, było nawet ponad 50 stopni. Na pogodę nad Polską wpływa działający na dużej wysokości silny prąd powietrzny. Na skutek ocieplenia klimatu osłabł tak bardzo, że nie jest w stanie efektywnie przepychać mas powietrza.
Kret wyjaśniał, że te masy powietrza "potrafią stanąć i utrzymywać się tygodniami nad naszą częścią Europy". Do właśnie takiej sytuacji dochodziło nad Polską na przełomie czerwca i lipca.