Jacek Kurski o zakazie wypowiedzi w Telewizji Polskiej. "TVP nie ogranicza swobody wypowiedzi dziennikarzy"
Poszło o komentarz Michała Olszańskiego, prowadzącego "Pytanie na śniadanie", który w maju, razem z Moniką Zamachowską, przeprowadził wywiad z Jarosławem Kaczyńskim.
22.07.2019 | aktual.: 22.07.2019 14:06
Olszański i Zamachowska wypytywali Jarosława Kaczyńskiego o sprawy niezwiązane z polityką - rozmawiali o sposobach na spędzanie wolnego czasu, o kotach. Przeprowadzenie lifestyle'owego wywiadu z politykiem, który przewodzi partii rządzącej to niełatwa sprawa. Dziennikarze dwoili się i troili, aby zainteresować widzów, a jednocześnie nie zadać kłopotliwego pytania. Rozmowa toczyła się przecież w Telewizji Publicznej.
Wysiłków gospodarzy nie docenili internauci, którzy skrytykowali i ich profesjonalizm, i samego gościa. Wywiad uznano za element kampanii wyborczej oraz nachalne ocieplanie wizerunku.
W rozmowie z naTemat.pl Olszański sam przyznał, że wywiad nie był najlepszym pomysłem.
- "Pytanie na śniadanie" to audycja poranna, lifestylowa. Znając cechy prezesa Kaczyńskiego, wydawało mi się, że pomysł jego PR-owców na to, by w ten sposób ocieplać jego wizerunek nie jest do końca trafiony. I nie będzie to dla niego łatwa sytuacja - mówił.
Wkrótce serwis Wirtualne Media poinformował, że dziennikarz został przez szefostwo stacji "uciszony". Miał dostać zakaz komentowania spraw zawodowych w mediach.
Sprawą zajął się Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, który przedstawił swoją opinię. Nie była pozytywna. Teraz na temat zakazu wypowiedział się również Jacek Kurski.
"Redaktor Michał Olszański związany był po prostu z TVP umową cywilnoprawną, która przewiduje zachowanie w poufności informacji uzyskanych w związku z realizacją umowy, a mogących naruszyć interes programowy, ekonomiczny lub dobre imię TVP. Plotkarskie przedstawienie przez niego kulisów rozmowy z prezesem Kaczyńskim, wraz z subiektywnymi i nieuprawnionymi komentarzami, mogło doprowadzić do naruszenia interesów TVP. Mimo to TVP nie wydała żadnego zakazu - a jedynie przypomniała dziennikarzowi zasady, na jakich odbywa się współpraca pomiędzy stronami" - czytamy na Wirtualnych Mediach.
Według Kurskiego rzecznik jest w posiadaniu błędnych informacji.