"House of Cards" wraca z piątym sezonem: yes yes yes!
"Niedawno rozpoczął się trzeci sezon "Fargo", na HBO do obejrzenia są już cztery odcinki "Twin Peaks", a już w połowie lipca nadchodzi kolejny sezon "Gry o Tron". W tych warunkach, wręcz wyśmienitych dla fana dobrych produkcji, "House of Cards" musi pokazać pazury." Przeczytaj recenzję!
30.05.2017 | aktual.: 31.05.2017 09:56
Widzowie nie mają dobrej pamięci. Dziś dla nas "House of Cards" to tylko (lub aż) jeden ze świetnych seriali zrealizowany z niemałym rozmachem. Dość łatwo zapomnieć, że produkcja była pierwszą jaskółką powalającego sukcesu platformy Netlifx. Wtedy wszyscy hołubiliśmy ten serial o żądnym władzy polityku (oczywiście porównując go do serii „The Boss”). Dziś, po czterech sezonach, "House of Cards" nie ma już takiej taryfy ulgowej. To serial ze świetną renomą i… mocną konkurencją. Niedawno rozpoczął się trzeci sezon "Fargo" (w Polsce można obejrzeć go na Showmaxie), na HBO do obejrzenia są już cztery odcinki "Twin Peaks", a już w połowie lipca nadejdzie kolejny sezon "Gry o Tron". W tych warunkach, wręcz wyśmienitych dla fana dobrych produkcji, "House of Cards" musi pokazać pazury.
Twórcy musieli wiedzieć, że renoma to za mało, by "HoC" z miejsca okazał się hitem. Mimo rezygnacji showrunnera (w polskim języku najbliższy mu będzie producent wykonawczy) Beau Willimona, produkcja nie łapie zadyszki. Czwarty sezon zostawił nas wstrząśniętych – Frank Underwood świadomie skazał na śmierć ofiarę terrorysty i dąży do konfrontacji zbrojnej, bo wie, że w chaosie łatwiej będzie mu objąć i sprawować władzę, niż w spokojnej i rozleniwionej demokracji wolnej od konfliktów. Oczywiście ramię w ramię z żoną Claire, która także okazała się łakoma na władzę. Ambasador ONZ to jednak za mało na jej ego – teraz chce zostać wiceprezydentem.
Piąty sezon rozpoczyna się dokładnie w momencie, w którym zakończył się poprzedni. Więc tempo jest gorączkowe, a napięcie narasta tak, jak zaciska się pętla dawnych przewinień wokół szyi Underwooda. Bo ten sezon polityk wita z całym bagażem uczynków, powiązań i kłamstw. Ponownie najbardziej fascynująca jest oś Clair – Frank. Ta dziwna relacja, w której oboje tkwią, pewnie każdą słabą jednostkę doprowadziłaby do skraju załamania, ale ta dwójka dobrze wie, że po władzę może sięgnąć w duecie. Drobne gesty i rozmowy z pierwszych odcinków nowego sezonu zwiastują zawieszenie broni między tymi godnymi siebie przeciwnikami. Gdy oboje maja wspólny front, stają się jeszcze silniejsi, więc odkładając wszelkie dylematy moralne możemy im śmiało kibicować.
Kolejną mocną stroną okaże się z pewnością cecha charakterystyczna postaci Franka – jakaś niebywała skłonność wydobywania się z nawet najbardziej beznadziejnych sytuacji. Gdy już myślimy, że jest tak źle, że nawet Underwood się z tego nie podźwignie, on okazuje się jeszcze silniejszy i znowu jest na górze – ale to nie spoiler! *Najistotniejsze są sposoby Franka i zwroty akcji, które pozwalają na kompletne przetasowanie kart. *
Powrócił także Frank zatrzymujący akcję wokół siebie i mówiący wprost do widzów.* To i sposób ujęć, paleta zimnych i stonowanych barw, idealnie skrojone kostiumy przypominają, dlaczego ten serial się nie nudzi.* Piąty sezon zamierza walczyć o widza, a ja zacieram ręce!
Zobacz także