Historyczne wpadki w hicie TVP. "Osiecka" wyprzedza swoją epokę
Nowy serial biograficzny "Osiecka" to chluba i duma TVP, z którym niewątpliwie warto się zapoznać. Każdy odcinek jednak pokazuje, że nawet w takiej superprodukcji zdarzają się mniej lub bardziej rażące błędy, które z łatwością można było wyeliminować.
03.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 02:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Serial o Agnieszce Osieckiej był jedną z najbardziej oczekiwanych i szumnie zapowiadanych produkcji TVP. Choć został nakręcony z dużym rozmachem i wyróżnia się świetną obsadą, często zalicza wpadki na poziome scenografii i dbałości o szczegóły. "Niemal nietknięte ręką scenografa wydają się wnętrza Uniwersytetu Warszawskiego (stare aule na głównym kampusie) czy Pałacu Kultury, a to tylko dwa pierwsze z brzegu przykłady" – pisała nasza recenzentka.
Już w pierwszym odcinku w oczy rzucała się historyczna wpadka z mapą PRL. W kolejnych epizodach takich potknięć jest jeszcze więcej. W trzecim, gdy Agnieszka jedzie do Kazimierza Dolnego do Marka Hłaski, jest scena na historycznym rynku.
Uwagą przykuwają stroje z epoki, samochody, rowery. Ale gdy w pewnym momencie kamera koncentruje się na twarzy głównej bohaterki, na dachu za jej plecami widać… anteny satelitarne.
W innym ujęciu widać kolejną niedbałość, albo zwykłe przeoczenie twórców, którzy nie zakamuflowali domofonu. Czarny panel z charakterystycznym czerwonym światełkiem na wyświetlaczu z pewnością nie istniał w latach 50.
Kolejny błąd może się rzucić w oczy zwłaszcza mieszkańcom Warszawy. Chodzi o scenę z końca odcinka piątego, gdy Agnieszka wraca do swojego domu na Saskiej Kępie. Na fasadzie widać podświetlany numer 25, a obok niego tabliczkę.
Akcja dzieje się po rozstaniu z Wojciechem Frykowskim (Osiecka była jego żoną do 1964 r.), tymczasem wspomniana tabliczka pojawiła się na budynku dopiero w następnym stuleciu.
Zobacz także