Hanka Mostowiak z "M jak miłość" wcale nie umarła w kartonach! Tak było naprawdę
Od pamiętnego odejścia Małgorzaty Kożuchowskiej z serialu TVP "M jak miłość" 7 listopada mija 12 lat. Do dziś wielu internautów śmieje się ze śmierci Hanki w kartonach. Ale to nie do końca prawda! Specjalnie powróciliśmy do tego odcinka i omówimy go scena po scenie.
Hanka Mostowiak z "M jak miłość" wcale nie umarła w kartonach! Tak było naprawdę
- Jest obawa, takie niebezpieczeństwo, że jak już umrę, to zamiast porządnej płyty nagrobnej ktoś postawi karton - mówiła Małgorzata Kożuchowska o swojej serialowej śmierci w programie Kuby Wojewódzkiego.
Przez lata plotkowano, że komiczne odejście Hanki Mostowiak w kartonach było zemstą scenarzystki "M jak miłość" Ilony Łepkowskiej, która rozczarowała się decyzją aktorki o rozstaniu z serialem. Potem wielokrotnie musiała się tłumaczyć, że wcale nie pisała tej sceny. Jak było naprawdę?
Pojednanie sióstr
W 862. odcinku "M jak miłość", który nadal jest dostępny na VOD TVP, widzowie mogli zobaczyć, jak Hanka pomaga siostrze w potrzebie.
Wioząc Ankę (w tej roli Tamara Arciuch) do swojego domu, marzyła o "mocnej, aromatycznej" kawie. Panie zatrzymały się na śniadanie w przydrożnym zajeździe. Przy okazji Hanka poznała szokującą prawdę o problemach małżeńskich i finansowych siostry.
Były znaki
- Boże, zobacz jakie to jest dziwne. Jedna chwila i wszystko ci się kończy. Marzenia, plany… Przejeżdżałyśmy tam - mówi Hanka, słysząc w radio o wypadku drogowym na mijanej przez nie drodze. W tym momencie siostra zaproponowała, by zatrzymały się na chwilę i zamieniły miejscami. Żona Marka jednak odmówiła.
- Spokojnie, nie jestem aż taka zmęczona. Jak się źle poczuję, to zjedziemy na pobocze i się zamienimy. Nie chcę ryzykować, czekają na mnie w domu - zapewniała.
Rodzinne fatum
Nieoczekiwanie Hanka zabrała siostrę na grób rodziców, którzy również zginęli w wypadku drogowym, gdy one były małe. Na koniec tej sceny padają wymowne słowa Anki: - Myślałam, że przyniosę ci pecha. Zawsze, gdy się do kogoś zbliżałam, działo się coś złego. Jak jakieś fatum.
Czemu śmierć w kartonach?
Do dziś obiektem internetowych żartów jest scena, w której auto prowadzone przez Hankę uderza w kartony. W ten sposób w ostatniej chwili omija dziewczynkę, która chciała przejść z rowerem przez jezdnię. Według wielu widzów, znających tylko ten urywek, właśnie tak zginęła żona Marka Mostowiaka. A tak naprawdę Hanka wtedy wyszła z auta i po chwili ruszyła dalej...
Dlaczego jednak twórcy "M jak miłość" przedstawili ten tragiczny wątek w tak żenujący sposób? Aktorka zdradziła, jak jej to wyjaśniono. - "Gośka, nie ma kasy na to, nie możemy zniszczyć tego samochodu. Generalnie jest słabo, jak tu mamy z tego wybrnąć. Więc dla ciebie sprowadziliśmy kartony, żeby to była amortyzacja". Bo nie było materacy, gąbki, a powinny być takie rzeczy. Były kartony, bo to było jedyne, co mogli wrzucić za friko - mówiła Kożuchowska u Wojewódzkiego. Choć została zapewniona, że w kadrze nie będzie widać kartonów, stało się inaczej.
Cicha śmierć
Tuż po uniknięciu potrącenia dziewczynki Hania i Anka otrząsnęły się i w końcu zamieniły miejscami. W końcu Hanka prowadziła auto całą noc i poranek! Gdy siostra usiadła za kierownicą, ta mogła w końcu odpocząć. Postać grana przez Tamarę Arciuch zauważyła jednak, że z Hanką dzieje się coś nietypowego.
- Źle się czuję, boli mnie głowa - to były jej ostatnie słowa. Potem głowa Hanki osunęła się na bok i było już po wszystkim. Odcinek kończy się sceną, gdy wieczorem Marek grzebiący pod maską swojego samochodu dostaje telefon od roztrzęsionej Anki. Jedzie do szpitala. Tam lekarze stwierdzili, że Hance pękł tętniak mózgu, nie zdążyli jej uratować. Młody Mostowiak informuje rodziców o utracie żony. Na początku kolejnego, 863. odcinka widzimy już Marka nad grobem Hanki.