Gwiazda TVN pogrążona żałobie. "Przytuliłam go mocno – pierwszy i jak się miało okazać ostatni raz" - pisze Kalczyńska
Są osoby, bez których nie wyobrażamy sobie życia zawodowego. Dla dziennikarzy z redakcji TVN i TVN-24 takim kimś był właśnie Rafał Poniatowski. Zmarłego reportera "Faktów" pięknie pożegnała Anna Kalczyńska, zdobywając się na wzruszające wyznanie.
15.05.2021 23:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rafał Poniatowski odszedł 15 maja w wieku 48 lat. Od dawna zmagał się z chorobą nowotworową. W 2018 r. goszcząc w studio "Dzień Dobry TVN" poinformował widzów, że ma raka. Do końca wierzył, że go pokona. Poniatowski przez niemal 20 lat przygotowywał reportaże dla "Faktów". Specjalizował się w polityce i był znawcą Wschodu. Anna Kalczyńska nie ukrywa, że śmierć kolegi z redakcji była dla niej ciosem. W długim wpisie na Instagramie współprowadząca "Dzień Dobry TVN" podzieliła się wspomnieniami na temat zmarłego dziennikarza.
"Są ludzie, którzy samą swoją obecnością wprowadzają nas w dobry nastrój. Rafał właśnie taki był. Wesoły, ironiczny, ale życzliwy ludziom. Nie było w nim krzty rywalizacji – nigdy się nie śpieszył, a zawsze był na czas. Niezawodny. Pamiętam, że kiedy wchodziłam do redakcyjnego korytarza, Rafał zawsze już nalewał kawę z automatu. Krótkie 'Cześć, siemanko', spokojny, uśmiechnięty" - wspomina Kalczyńska.
Dziennikarka podkreśla, że Poniatowski nigdy nie gwiazdorzył, choć miał olbrzymie doświadczenie i warsztat. Po prostu sumiennie wykonywał swoją pracę.
"Na kolegium stał z boku, nie brylował, nie kłócił się, za to jego celne komentarze i żarty były po prostu w punkt. […] Był po prostu rasowym reporterem, żadną gwiazdą, mimo że z racji na doświadczenie i staż pracy mógłby nią być. On sam uważał się za członka załogi i choć nigdy mu tego nie powiedzieliśmy – był dla nas solidną kotwicą, na której może oprzeć się każda redakcja" - tłumaczy dziennikarka.
Kalczyńska pisze, że podziwiała Poniatowskiego za jego opanowanie, rzetelność i dbałość w dostarczaniu widzom najwyższej jakości materiałów.
"Zajmował się polityką, dużo relacjonował z sejmu, ale jego główną specjalizacją była Rosja i Ukraina. Na pewno pamiętają go państwo z relacji ze Smoleńska. Pamiętam, że dwa dni po urodzeniu synka, oglądałam jego rzetelne do bólu live’y. Pomyślałam – 'No, oczywiście. Poniatek. Przecież na pewno poleciał tam wcześniej na uroczystości. Któż by inny.' I faktycznie, jego spokój i wyciszone, pozbawione sensacji i emocji relacje były najbardziej nam wtedy wszystkim potrzebne. Rafał zawsze miał wizę wbitą do paszportu - kiedy trzeba było jechać, zawsze był gotowy".
Dziennikarka odniosła się do jego wystąpienia u niej w programie, kiedy 3 lata temu podzielił się z widzami informacją, że zmaga się z nowotworem.
"Szersza publiczność poznała Rafała paradoksalnie w najtrudniejszym momencie jego życia: w trakcie walki o powrót do zdrowia. Rak to nie przelewki, ale Poniatek postanowił podzielić się swoim doświadczeniem – jeszcze raz, nie tylko jako chory, ale też jako dziennikarz, przekazując informacje na temat terapii wspomagającej leczenie onkologiczne. Był wtedy moim gościem w 'Dzień Dobry TVN'. W świetnej formie, w jeansach, wesoły jak nigdy. Po kontroli lekarskiej, w której trakcie lekarze nie wierzyli - jego organizm był czysty!" - wspomina.
Kalczyńska opisała też bardzo intymną i wzruszającą scenę, do jakiej doszło po tej rozmowie za kulisami programu.
"Pamiętam, że po tej rozmowie, w trakcie przerwy reklamowej poszliśmy do kulis, parzyliśmy herbatę, a ja powiedziałam mu, ulegając wzruszeniu: 'Rafałku, jak się cieszę, że ci się udało'. Przytuliłam go mocno – pierwszy i jak się miało okazać ostatni raz. Kto wam powiedział, że nie ma ludzi niezastąpionych… Poniatku, do zobaczenia".