Groziła pasażerom dwóch samolotów. Wielu uważa ją za bohaterkę
Lajla Chalid miała 25 lat, gdy jako pierwsza kobieta w historii porwała samolot pasażerski. Rok później próbowała powtórzyć ten "wyczyn", choć jej twarz była już wtedy znana na całym świecie.
Porywając Boeinga 707 lecącego z Rzymu do Tel Awiwu, Lajla Chalid i jej towarzysze z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny liczyli, że na pokładzie będzie się znajdował izraelski ambasador. Icchaka Rabina nie było jednak wśród ok. 200 pasażerów. Na rozkaz porywaczy lot przekierowano do Damaszku. Terroryści nie osiągnęli zamierzonego celu, ale dzięki Lajli Chalid porwanie Boeinga 707 nie było jednym z wielu aktów terroru, o których się szybko zapomina.
25-latka przeszła do historii jako pierwsza kobieta, która dokonała porwania samolotu pasażerskiego. Było to pod koniec sierpnia 1969 r. O Chalid zrobiło się głośno nie tylko za sprawą samego uprowadzenia, ale przede wszystkim po sfotografowaniu jej przez Eddiego Adamsa. Słynny fotoreporter przedstawił ją światu jako uśmiechniętą bojowniczkę w mundurze, z AK-47 w rękach i arafatką na głowie.
Palestyńczycy mieli swoją bohaterkę, ale ona sama nie była zadowolona z takiego obrotu spraw. Nie chciała być traktowana jak ikona, a poza tym rozpoznawalna twarz uniemożliwiała jej dalszą walkę o wyzwolenie Palestyny. Nie dała jednak za wygraną i aby wziąć udział w kolejnym uprowadzeniu samolotu, poddała się 6 operacjom plastycznym nosa i brody.
Wszystko odbyło się błyskawicznie, bo zaledwie rok po pierwszym porwaniu wsiadła na pokład kolejnego Boeinga 707. Towarzyszył jej Patrick Argüello, który udawał jej męża i z początku nie wiedział, że współpracuje ze słynną terrorystką.
Chalid i Argüello gdy opuszczali lotnisko w Amsterdamie, mieli przy sobie pistolety i granaty (wystarczy sobie wyobrazić, jak wyglądała kontrola przed lotem na początku lat 70.). Niestety nawet z takim uzbrojeniem nie byli w stanie porwać samolotu. Plany pokrzyżowali im obecni na pokładzie izraelscy ochroniarze. Argüello bezskutecznie próbował zdetonować granat, oddał także kilka strzałów, raniąc stewarda. W starciu z funkcjonariuszami Argüello dostał cztery strzały z pistoletu i zmarł przed trafieniem do szpitala.
Chalid została pobita i obezwładniona. Po wylądowaniu na Heathrow trafiła w ręce brytyjskich służb i nie poniosła praktycznie żadnych konsekwencji. Niespełna miesiąc po nieudanym porwaniu drugiego Boeinga 707 brytyjski rząd zwrócił jej wolność w zamian za wypuszczenie zakładników przetrzymywanych przez jej towarzyszy z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny.
Dziś jest 75-letnią mężatką i matką dwóch synów. Choć dawno skończyła z uprowadzaniem samolotów, to cały czas angażuje się w walkę o prawa Palestyńczyków. Kilka lat temu występowała na komunistycznych demonstracjach w Szwecji, a w 2017 r. nie wpuszczono jej do Rzymu, gdyż włoski rząd uważa ją za członkinię organizacji terrorystycznej.
Lajla Chalid przez lata inspirowała filmowców, malarzy, muzyków i pisarzy. Mural z jej wizerunkiem pojawił się w Belfaście, palestyńska dokumentalistka nakręciła o niej film "Lajla Chalid. Porywaczka". Historia nieudanego porwania z 1970 r. została także przedstawiona w programie "Porwania – godziny grozy", który można obejrzeć w Telewizji WP.
Program przedstawia budzące grozę historie uprowadzeń, które wydarzyły się w różnym czasie i miejscu. Każdy odcinek programu jest poświęcony jednemu z nich, a przebieg przerażającego doświadczenia widzowie poznają z dwóch niezależnych źródeł. Pierwsze stanowić będą wspomnienia ofiar, drugie zaś wywiady z policjantami badającymi sprawę, negocjatorami, a także przyjaciółmi, rodziną i znajomymi poszkodowanych osób. Dzięki temu każda opowieść zyska unikalny, osobisty wymiar, w pełni też ukaże strach oraz niepewność towarzyszące ofiarom i ich bliskim.