"Gramy dla Śląska": plejada gwiazd na scenie, pustki w studio
Polsat zorganizował koncert, którego celem było okazanie solidarności ze Śląskiem i zbiórka funduszy na szpital zakaźny. Nie to jednak sprawiło, że wydarzenie było wyjątkowe. Niektórzy zastanawiali się, dlaczego kamery nie pokazują publiczności.
04.07.2020 22:07
Gest solidarności ze Śląskiem
Polsat zaprosił popularnych wykonawców, by zagrali dla zmagającego się z koronawirusem i związaną z nim falą hejtu Śląska. Telewidzów gorąco zachęcano do wpłat w serwisie zrzutka.pl na rzecz utworzenia Śląskiego Centrum Chorób Zakaźnych. Na scenie pojawiła się plejada gwiazd. Swoje największe przeboje zaśpiewali m.in. Feel, Cleo, Kamil Bednarek, Golec uOrkiestra czy Grzegorz Markowski. Z wielu względów był to koncert wyjątkowy. Dla artystów oznaczał powrót na scenę po czterech miesiącach przerwy wywołanej pandemią, ale w zupełnie innych warunkach. Choć po każdym występie widzowie słyszeli oklaski, publiczności nie pokazano ani razu. Powód?
Uniknęli wpadki TVP
Polsat najwyraźniej wyciągnął lekcję z głośnej wpadki TVP, na którą spadła lawina krytyki po koncercie z okazji Dnia Matki. Jak pamiętamy, impreza z udziałem gwiazd disco polo zorganizowana w szczycie pandemii i rządowych obostrzeń wywołała niesmak widzów oraz tłumaczenia producenta. Stacja Solorza poszła inną drogą i zorganizowała widowisko bez publiczności. Słyszane przez telewidzów gromkie oklaski padały z tzw. off-u.
Do tej nietypowej sytuacji odniósł się Kamil Bednarek, przyznając z ubolewaniem w trakcie występu, że "jednak bez was pod sceną to nie to samo". Zapewniał jednocześnie, że przypomina sobie w tym czasie liczne koncerty, kiedy to fani żywiołowo wchodzili z nim w interakcje. Podobną opinię przedstawił lider zespołu IRA, który wyraził ponadto nadzieję, że już niebawem także artyści doczekają się "odmrożenia".
"To jest tak dziwna sytuacja, jesteśmy w pustym studio, mamy nadzieję, że jesteście przed telewizorami. Bardzo nam was brakuje, bardzo byśmy chcieli się z wami fizycznie spotkać, mamy nadzieję, że to niedługo nastąpi" - podkreślał Artur Gadowski.
Otuchy artystom wyraźnie starał się dodać Krzysztof Ibisz, który wspólnie z Robertem Korólczykiem, kabareciarzem i rodowitym Ślązakiem, prowadził koncert.
- Cała Polska klaszcze, cała Polska jest z nami przed telewizorami - zapewniał.
Inny niż zazwyczaj koncert komentowali też w mediach społecznościowych widzowie.
- Dziwne tak bez publiczność, ale brawo - napisała na facebookowym profilu Polsatu jedna z internautek.
Większość widzów najwyraźniej zadowolił sam występ idoli na scenie i to w tak szlachetnym celu. Nie da się ukryć, że największą różnicę odczuli w tym przypadku sami artyści, ale ci - nawet bez widowni zgromadzonej w studiu - dali tego wieczoru z siebie wszystko.