"Gra o tron": nagranie ostatnich scen wycisnęło z Emilii Clarke łzy
Emilia Clarke pożegnała się już oficjalnie z "Grą o tron". Wywołało to równie duże emocje u fanów serii, jak i u samej aktorki.
Emilia Clarke zamknęła istotny etap w karierze. Była Matką Smoków przez blisko dziesięć lat. Na oczach widzów zmieniała się nie tylko w coraz bardziej dojrzałą i potężną bohaterkę, ale także coraz bardziej doświadczoną aktorkę.
– Emilia z pierwszego sezonu i Emilia z ósmego sezonu to zupełnie różne kobiety – przyznała w rozmowie z magazynem "Harper’s Bazaar".
Clarke wyjawiła także, że nagrywanie ostatnich scen było wyjątkowo emocjonalnym momentem dla całej ekipy. Po zakończeniu zdjęć aktorzy mieli okazję spotkać się i krótko podsumować swoją wieloletnią przygodę z "Grą o tron".
- Powiedziałam kilka słów, zanim zupełnie poddałam się emocjom. Powstrzymywałam się, ale potem jak głupia zalałam się łzami – powiedziała na łamach "Harper’s Bazaar”.
Ekipa serialu otworzyła szampana, ale jak przyznała z przymrużeniem oka Clarke, nie służył on celebrowaniu chwili, ale przypieczętowaniu zakończenia przygody. - Zdałam sobie sprawę, że alkohol to depresant – zażartowała w wywiadzie.
Aktorka w rozmowie z magazynem podsumowała także trwającą lata pracę nad serialem. Przyznała, że zakończenie sagi przyniosło uczucie uwolnienia. – To było jak metaforyczne zdjęcie stanika, z tym, że po 10 latach doświadczenia – podsumowała dowcipnie.