"Gra o tron": Emilia Clarke najbardziej pożądaną kobietą 2014
Aktorka, która na ekranie wciela się w postać Daenerys Targaryen, została właśnie wybrana wybrana najbardziej pożądaną kobietą 2014. Brytyjka zwyciężyła w plebiscycie zorganizowanym przez portal AskMen.com. Czy słusznie?
Seksowna nie tylko na ekranie! Ona zmienia się niczym kameleon
Jest zachwycająca
Clarke regularnie trafia na czołowe miejsca w zestawieniach najpiękniejszych oraz najseksowniejszych gwiazd i ciągle pnie się na listach.
Dwa lata temu zadebiutowała na 88. miejscu, by dwanaście miesięcy później znaleźć się już na 15. W tym roku zdeklasowała rywalki i otrzymała laur zwycięstwa, który przyznali jej w plebiscycie czytelnicy portalu AskMen.com.
Nie wszyscy o tym wiedzą
Aktorka słynie nie tylko z urody, ale także z wielkiego poczucia humoru. To właśnie nim ujęła twórców serialu "Gra o tron".
Podczas castingu spontanicznie zatańczyła przed producentami, wcielając się w robota i kurczaka.
Kto by pomyślał, że w ten nietypowy sposób można zdobyć rolę w jednym z najpopularniejszych obecnie telewizyjnych hitów na świecie.
Ta rola była dla niej stworzona
Emilia znakomicie odnalazła się w nowej ekranowej kreacji. Nikt nie wyobraża sobie, by ktoś inny mógł wcielić się w Daenerys. Nic dziwnego! Jak twierdzi Clarke, z graną w serialu bohaterką wiele ją łączy.
- Obie jesteśmy naiwne i młode, nasze życie dopiero się zaczyna. Czasem mam wrażenie, jakbyśmy wychowywały i uczyły się razem.
Musiała wyzbyć się wstydu
Żeby nie było tak "kolorowo", Clarke musiała wystąpić w serialu w kilku erotycznych scenach. Jak przyznała, bez ubrania nie czuje się komfortowo przed kamerą.
"Gra o tron" słynie z kontrowersyjnych scen. Także i Emilii nie ominął brutalny seks na wizji. Chociaż wszystko było udawane, aktorka bardzo stresowała się występując w tak odważnym ujęciu.
- W czasie ostrych scen musiałam osiągnąć inny stan umysłu, by to wytrzymać - zapewniała.
Przeistacza się w zupełnie inną osobę
Na planie serialu poddawana jest specjalnej charakteryzacji, która zmienia ją nie do poznania. Z ognistej szatynki przeistacza się w eteryczną jasnowłosą "matkę smoków". Metamorfoza okupiona jest długimi przygotowaniami.
- Każdego rana spędzam dwie i pół godziny na fotelu charakteryzatora, aby ukryć moje włosy, które są zaplatane w warkocz i układane w koronę. Na nie trafia czepek pokryty warstwą kleju, potem siatka, jeszcze więcej kleju i w końcu peruka - zdradziła na łamach "Tele Tygodnia".
Mało kto ją rozpoznaje
Taka diametralana zmiana wizerunku ma swoje wady i zalety.
- Ta fryzura mnie nie cieszy, gdy umieram z gorąca w rozgrzanym chorwackim kamieniołomie, ale taka transformacja jest cudowną sprawą. Ma to także drugi wymiar - przed zdjęciami patrzę w lustro i nie poznaję siebie, a po nich mogę wyjść na ulicę i nikt nie wie, kim jestem! - dodała.
Rozchwytywana aktorka
26-latka zapisała na swoim koncie kilka występów filmowych i telewizyjnych. Jednak to dopiero początek jej kariery. Z dnia na dzień stała się sławna, a kolorowa prasa zaczęła interesować się jej osobą.
Aktorka, przez wielu uważana za wyjątkową piękność, pojawiała się na okładkach i sesjach zdjęciowych w wielu zagranicznych tytułach gazet, m.in. "GQ" czy "The Wall Street Journal".
Niczym się nie przejmuje
Chociaż znajduje się w centrum zainteresowania, stara się zachowywać dystans do tego, co media wypisują na jej temat.
- Staram się zachować dystans. Jeśli ktoś powie na mój temat coś pochlebnego lub wydarzy się coś dobrego, znajomi mi to powtórzą. A jeśli będą mówić źle na mój temat, to moja mama pierwsza poinformuje mnie o tym, by mnie ostrzec! - opowiadała w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Skromna i rozsądna
Nigdy nie obnosiła się ze swoją popularnością. Mimo że wiele koleżanek po fachu mogłoby pozazdrościć jej sławy, ona pozostaje skromna.
Byłam młodą, niedoświadczoną, naiwną dziewczyną, próbującą sił w zawodzie. Dopiero teraz poczułam się pewniej - mówi.
Aktorstwo od początku było jej pisane. Clarke wiedziała jednak, że musi mieć plan awaryjny na wypadek, gdyby nie wszystko poszło po jej myśli.
Ma wielkie plany
Gdyby nie została aktorką, najprawdopodobniej byłaby architektem. Clarke jest perfekcjonistką, dlatego we wszystko, co robi, angażuje się w stu procentach. Nie chce spocząć na laurach. Marzy o wielkich, ale przede wszystkim ciekawym rolach. Ma nadzieję, że "Gra o tron" to dopiero pierwsza z wielu znakomitych kreacji.
- Chcę móc w przyszłości spojrzeć na swoją karierę i podpisać się pod dokonanymi wyborami. Wokół jest tyle talentów. Chcę je wyszukiwać i pracować z nimi. Taki mam naiwny i optymistyczny cel zawodowy - zapewniała w wywiadzie dla "Guardiana".
Najlepsze jeszcze przed nią?
1 maja aktorka świętować będzie 27. urodziny. Oprócz stałej pracy w hicie HBO może liczyć na kolejne intratne zawodowe propozycje. Właśnie trwają prace nad filmem "Terminator: Genesis", w którym Clarke wcieli się w jedną z głównych ról.
Na ekranie pojawi się jako słynna Sarah Connor. Czy także w tej kreacji zachwyci widzów?