"Gra o tron". Emilia Clarke: Dla Daenerys przeszłam przez ogień
Gdy Emilia Clarke wchodzi do pokoju, trudno rozpoznać w niej poważną i władczą Daenerys Targaryen. Drobna, roześmiana Clarke sypie dowcipami, poważnieje tylko na wspomnienie ostatnich chwil na planie. Gdy pytam o to, czy chciałaby kontynuować "Grę o tron", odpowiada: - Nie zrobiłabym tego Daenerys.
14.04.2019 | aktual.: 15.04.2019 13:57
Kończy się dziesięcioletnia historia serialu, który odmienił nie tylko oblicze telewizji, ale także życie aktorów, którzy jeszcze dekadę temu nie mogli się spodziewać, na jaką przygodę się piszą. Spotykamy się z Emilią Clarke, czyli serialową Matką Smoków, by porozmawiać o ostatnim sezonie "Gry o tron".
Basia Żelazko, Wirtualna Polska: Opowiedz mi, jak to było - dostajesz do ręki ostatni scenariusz i co dalej? Wertujesz kartki, żeby szybko sprawdzić, co wydarzyło się między Daenerys i Jonem Snowem?
Emilia Clarke: Tak, dokładnie! Przeczytałam cały scenariusz w jedno popołudnie (bo dostaliśmy od razu wszystkie odcinki całego sezonu) i… wyszłam z domu i po prostu chodziłam po ulicach przez trzy godziny, włócząc się po Londynie. Bo to, co przeczytałam, jest… tak epickie.
Wątek Danny i Jona to jeden z najważniejszych wątków ostatnich odcinków.
Tak, to najbardziej partnerski związek, w jaki Dany (Daenerys – przyp. B.Ż.) weszła. Nie ma nikogo innego, z kim tyle ją łączyło. Są tak niesamowicie podobni do siebie. To właśnie on wyciąga z niej tę prawdę, o której ona nie miała pojęcia.
Ale cieszysz się, że to już koniec? Nie czujesz, że dobrze by było ciągnąć dalej tę opowieść?
Jestem wielką fanką kończenia czegoś, gdy ludzie jeszcze mają na to apetyt. Czują się jeszcze z tym związani i obchodzi ich to. A gdy ciągniesz to zbyt długo, działasz na niekorzyść swojej postaci, jej historii. Nie chciałabym tego robić Daenerys.
My, fani "Gry o tron", lubimy fantazjować o ewentualnych spin-offach. Kogo byś widziała na miejscu bohatera takiej opowieści?
Trudne pytanie, hm... może smoki? Na pewno bym to oglądała!
Zobacz także: Jak zmieniali się bohaterowi "Gry o tron"?
Boisz się czasem, że zawiedziesz fanów?
O tak, zawsze! Ta myśl towarzyszy mi od samego początku. Bo fani serii współtworzą ją i jej fenomen. I jasne, chcesz uszczęśliwić każdego, ale finały wszystkich seriali jednych rozczarowują, innych zadowalają. I jestem gotowa na takie głosy, na pewno będą dyskusje i spory między różnymi frakcjami.
A czytasz fanowskie teorie na temat tego, co się wydarzy?
Może w to nie uwierzysz, ale nigdy, przenigdy nie czytałam żadnych opinii na temat serialu, nie googlowałam swojego nazwiska. Bo to zwyczajnie nie jest dobre dla mojego zdrowia psychicznego. Ale czasem ludzie zadają mi najdziwniejsze pytania, typu "czy wierzysz, że Daenerys jest kosmitką?". I muszę ci się przyznać, że czasem wymyślałam własne teorie, a potem czytam scenariusz i "o… totalnie się myliłam".
Nie mogę nie zapytać o to, jak się czujesz z tym, że to już koniec Matki Smoków?
Eh… przez te dziesięć lat wydarzyło się tyle ważnych rzeczy, także w moim życiu. Więc zamknięcie tego rozdziału to także pożegnanie się z tymi wydarzeniami. Mój udział w "Grze o tron" zdefiniował mnie jako człowieka, z dziecka zrobił dorosłą kobietę. To magiczne doświadczenie.
Myślisz, ze Daenerys zmieniła to, kim jesteś?
Absolutnie! Nawet nie umiem sobie wyobrazić, gdzie bym dzisiaj była, gdyby nie ona. Dziesięć lat temu nie miałam pojęcia, w co się pakuję. Teraz, gdy na to patrzę, to rozumiem, że żadne z moich wyobrażeń na temat tego, co się wydarzy, nie miało sensu. Żadnego.
A co dzisiaj, po 10 latach, powiedziałabyś tamtej Emilii o nagości i scenie gwałtu? Ty zmieniłaś się jako człowiek, świat także się zmienił...
Och… to pytanie! Te sceny były potrzebne ze względu choćby na opowieść, na narrację. Musieliśmy pokazać, przez co Daenerys przeszła, byście mogli ją zrozumieć. W całym tym dziesięcioleciu nie ma ani jednej rzeczy, którą chciałabym zrobić inaczej. Ale to, że pytanie o moje nagie sceny powraca, to też jest znak czasów.
Zobacz także
Jakie to doświadczenie, być tak silną kobietą jak ona?
Wielokrotnie stałam przed wielkim tłumem ludzi i przemawiałam do nich w nieistniejącym języku i musiałam ich do czegoś przekonać. To wymaga wielkiej siły i cochones, ale tego chciała ode mnie Daenerys. Chciała, żebym weszła w ogień, dosłownie. I jakaś część mnie myśli "hm.. przeszłam przez ogień, fajnie".
Więc kocham "Grę o tron", ale raczej nie ogląda się tego na poprawę nastroju…
Nie, Dany nie jest typem komika.
Nie brakuje ci tego? Dzisiaj i podczas innych wywiadów obserwuję cię zawsze roześmianą, a w serialu jesteś śmiertelnie poważna.
Wiesz co? Twórcy nawet chcieli spróbować, mówili mi "jesteś taka zabawna, damy ci jakiś żart do opowiedzenia"… I spróbowaliśmy, i to było tak złe! (śmiech) Dany nie jest śmieszna, można powiedzieć o niej wiele rzeczy, ale na pewno nie można powiedzieć, że jest zabawna.
Czy udało ci się coś zabrać z planu?
Nie, nie, nie, ale ludzie często mnie o to pytają! I wszyscy myślą, że to jest jak kradzież czegoś, ale to bardziej błaganie produkcji np. o jedno smocze jajko.
Pamiętam, jak po drugim czy trzecim sezonie mówiłaś, że nikt cię nie rozpoznaje na ulicy bez peruki. To chyba już nieaktualne?
Z pewnością więcej ludzi mnie teraz rozpoznaje, nie ucieknę od tego. Ale jeszcze udaje mi się zachować część życia tylko dla siebie.
Ale to, że jesteś znana i stoi za tobą tak ogromna i ważna produkcja, pewnie jest też wielką zaletą.
Powiem ci prawdę: mam otwartych wiele drzwi, które normalnie byłyby zamknięte. Nadal oczywiście jest trudno. Nawet oscarowy aktor miałby problem z zebraniem od sponsorów i producentów pieniędzy na jakikolwiek pomysł! Ale tak, czuję, że jestem inaczej traktowana przez to, jaką postać grałam. Gdy wchodzę do jakiegoś pokoju, wiem, że ludzie patrzą na mnie jak na silną postać… aż czuję ciarki!
Co na przykład wydarzyło się dzięki temu, że jesteś gwiazdą "Gry o tron"?
Choćby to, że mogłam przebywać wśród wielkich gwiazd. Jak wtedy, gdy spotkałam Brada Pitta, który po prostu siedział sobie na krześle, spojrzał na mnie i się przywitał. Myślałam wtedy "nie, to się nie dzieje, to jest jakiś wariacki sen, zaraz się obudzę i znowu będę mieć 12 lat". To nigdy by się nie wydarzyło, gdyby nie Daenerys i gdyby nie "Gra o tron".
No wiesz… i poznałaś Jasona Mamoę.
Dokładnie! (śmiech)
Na koniec chciałabym, żebyś opowiedziała mi o ostatnim dniu na planie.
Każdy z nas, każdy aktor, miał swoje własne pożegnanie z ekipą. I pamiętam, że nawet chciałam wtedy coś powiedzieć i naprawdę nie byłam w stanie przestać płakać. Tego wieczoru mieliśmy tę wielką pożegnalną imprezę. Taaaak... to właśnie wtedy odkryłam, że alkohol nie jest antydepresantem (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.