Gówniarze, przyjaźń, muzyka

To album dojrzałego twórcy. Właśnie twórcy, a nie tylko rysownika czy scenarzysty.* To książka stworzona przez błyskotliwego opowiadacza, gawędziarza, amerykańskiego "storytellera"*, który wie, co chce opowiedzieć i potrafi to zrobić. I wychodzi mu świetnie.

Gówniarze, przyjaźń, muzyka
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

11.10.2013 | aktual.: 08.11.2013 11:49

Podolec opowiada historię warszawskiego klubu muzycznego Fugazi. Klubu który powstawał na początku lat 90. W zupełnie dzikim kraju. W Polsce. Kiedy usłyszałem zarys tej fabuły prychnąłem pod nosem coś o Warszawo-centrycznej, hipsterskiej nostalgii i fakcie, że znowu ciekawe dla świata historie kończą się na rogatkach stolicy, i że znowu opiewani będą kombatanci polskiej muzyki, co to obalili komunizm (kilka razy), i że... Czasami powinienem się zamknąć.

Na całe szczęście w "Fugazi" nie ma nostalgicznego marudzenia leśnych dziadków, wspominających koncerty Kazika czy Wilków. Historia powstania, sukcesu i upadku klubu muzycznego gdzieś, kiedyś, w Warszawie, jest punktem wyjścia i osią wokół, której kręci się fabuła. To nie klub i jego historia grają tutaj pierwsze skrzypce.

Tylko pozornie album to zapis wspomnień jednego z twórców klubu. Podolec wspomnienia i fakty traktuje jako podstawę do tego by sięgnąć głębiej. Nie jest kronikarzem ani biografem. Jego postaci zdają się być bardziej literacko zmyślonymi niż prawdziwymi. I dobrze.

Spychając na dalszy plan na poły sensacyjny (jakaś polska mafia)
na poły durnowaty (gówniarska bezmyślność bohaterów) wątek tłumaczący upadek klubu (a właściwie porzucenie), Podolec skupia się na ludziach tworzących to miejsce. Jego komiks jest próbą odtworzenia nie tylko miejsca, czasu, wydarzeń, ale prawdziwych, ludzkich emocji.

I tutaj powraca "Wszystko zajęte". Pomijając kwestie czysto formalne i techniczne, wyraźnie widać związek pomiędzy tymi albumami. W "Fugazi Music Club" Podolec opowiada w podobny sposób, sięga po podobne triki i sztuczki narracyjne. Jeżeli jednak w poprzednim albumie próbował z wymyślonych postaci wycisnąć cokolwiek, co moglibyśmy nazwać życiem wewnętrznym, tym razem postępuje odwrotnie - dostaje zarys, który wypełnia emocjami. Łapie i nie wypuszcza z rąk energii, naiwności, głupoty, bohaterów swojej opowieści . Udało mu się uchwycić młodzieńczą dzikość i entuzjazm.

W ten sposób odpowiedział sam sobie jak to jest sięgać po więcej, wyżej, dalej...

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)