Gość Pospieszalskiego usunięty z plebiscytu. "W PRL usłyszałem to samo"
08.05.2021 15:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W kwietniu TVP zdjęło z anteny talk-show Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać". W jednym z ostatnich odcinków krytykowano tam obostrzenia pandemiczne wprowadzane przez władzę. Teraz konsekwencje poniósł ekspert występujący u Pospieszalskiego.
Kilka tygodni temu po jednym z odcinków programu Pospieszalskiego, w którym krytykowano działania rządu w walce z pandemią koronawirusa, Joanna Lichocka napisała list do prezesa TVP Jacka Kurskiego z prośbą o interwencję. Jej zdaniem w programie powielano nieprawdziwe i niezweryfikowane informacje. W efekcie stacja postanowiła zdjąć program z anteny, uznając, że Pospieszalski naruszył zasady etyki panujące w TVP.
Gospodarz programu nie krył rozczarowania decyzją. Szybko jednak zaczęły się negocjacje ws. powrotu "Warto rozmawiać" na antenę.
Tymczasem m.in. za udział w programie i wypowiedziane tam słowa słono zapłacił dr Zbigniew Martyka. Kierownikiem oddziału obserwacyjno-zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej wielokrotnie odnosił się krytycznie do sposobu walki z pandemią.
Dr Zbigniew Martyka: "Wzbudzenie paniki nie służy niczemu dobremu"
Ostrzegał przed zgubnymi efektami siania paniki, złudnym poczuciem bezpieczeństwa, gdy nosimy rękawiczki (rzadziej myjemy ręce). Pośrednio krytykował też nakaz noszenia maseczek, których ludzie używają w niewłaściwy sposób (nie zmieniają regularnie itd.).
Lekarz został wykluczony z plebiscytu Osobowość Roku "Gazety Krakowskiej" i "Dziennika Polskiego". Ich wydawca, Polska Press, jest od marca w rękach państwowego koncernu Orlen. Jako powód wykluczenia podano "ważne przyczyny społeczne".
"W PRL tak uzasadniano mi odmowę paszportu" - skomentował w mediach społecznościowych Pospieszalski.
Wojciech Mucha, od maja redaktor naczelny obu gazet, odsunął od siebie odpowiedzialność za zamieszanie wokół nominacji krytycznego wobec rządu lekarza.
"Wybór kandydatur odbył się przed objęciem przeze mnie funkcji. Nie miałem i nie mam wpływu ani na akceptację, ani na sprawowanie nadzoru czy też proces akceptacji nominacji lub ich cofanie. Tym samym nie mogę za tę sprawę ani odpowiadać, ani wyciągać z niej konsekwencji. To tyle" - skwitował na Twitterze.