Niewiarygodny wyczyn w wielkim finale "1 z 10". Ludzie przecierali oczy
To właśnie dla takich pojedynków jak ten, który rozegrał się w finale 124. serii "Jednego z dziesięciu", widzowie oglądają ten program. Fani są zgodni - ostatni finał był jednym z najlepszych w historii. To było prawdziwe widowisko!
W czerwcu tego roku "Jeden z dziesięciu" będzie świętował swoje 27. urodziny. Już zapisał się w historii telewizji jako najdłużej emitowany teleturniej. I wciąż, mimo upływu lat, ma swoją wierną widownię i budzi wielkie emocje. Tych ostatnich niewątpliwie nie brakowało w finale 124. edycji, a to wszystko za sprawą wyjątkowych uczestników, którzy zorganizowali przed kamerami wyborne widowisko.
Zażarta walka, nieoczekiwany zwrot akcji i napięcie aż do końca - tak w skrócie można podsumować to, co wydarzyło się w ostatnim odcinku. Do ścisłego finału dostało się troje najlepszych z najlepszych uczestników całej serii. Miłosz Młynarz, tłumacz literacki z Poznania, od początku był liderem rozgrywki. Obok niego w ostatecznym pojedynku znaleźli się też Magdalena Adamiak, pracowniczka administracji oraz Sebastian Witkowski, emerytowany wojskowy.
Mało kto na początku obstawiał, że to właśnie ten ostatni brawurowo pokona lidera w końcówce programu. I zrobi to z niewzruszoną miną.
Początkowo nic nie zwiastowało porażki lidera. Miłosz Młynarz szybko i trafnie odpowiedział na trzy pierwsze pytania, podbijając punktację i przejmując pałeczkę. Zaczął "grać na siebie", ale nieoczekiwanie poległ na pierwszym pytaniu. Skorzystali na tym pozostali finaliści. Do głosu doszła pani Magdalena, zaliczając serię poprawnych odpowiedzi, którymi wybiła się na prowadzenie. Dobrą passę uczestniczki przerwało jednak pytanie o foton (o to, czy ma w sobie ładunek elektryczny).
W połowie finału wydawało się, że ostatni z uczestników, pan Sebastian, jest kompletnie bez szans. Wyraźnie odstawał od pozostałych finalistów pod względem punktacji. Ale w tym teleturnieju, parafrazując słynne słowa Kazimierza Górskiego o futbolu, póki pytania są w grze, wszystko jest możliwe. I tak właśnie było tym razem!
Choć wszystko wskazywało na to, że pan Miłosz wygraną w teleturnieju TVP ma już w kieszeni, i on zaliczył błędną odpowiedź. Zaledwie na cztery minuty przed końcem programu pan Sebastian nie tylko zdołał odrobić straty wobec pozostałych uczestników, ale i ograł największego rywala!
Drogę do zwycięstwa, co ciekawe, otworzyło mu pytanie o supremację, na które odpowiedź znał jako pierwszy. Od tego momentu emeryt wojskowy grał już tylko na siebie, nie dając pozostałym finalistom żadnych szans na wygraną. Ze stoickim spokojem (którego wyraźnie brakowało jego największemu konkurentowi) i miną pokerzysty, odpowiedział poprawnie na czternaście pytań z rzędu, gwarantując sobie zwycięstwo.
Pan Sebastian wygrał nie tylko 40 tys. złotych za finał, ale i dodatkowe 10 tys. za najwyższą punktację w całej serii teleturnieju. O wysokim poziomie rozgrywki świadczy też fakt, że finaliści 124. edycji wyczerpali pulę pytań prowadzącego, nie tracąc przy tym wszystkich szans.
Wielkie emocje, jakich przysporzył widzom finał "Jednego z dziesięciu", przeniosły się do sieci. Na facebookowym profilu teleturnieju pojawiło się mnóstwo komentarzy zachwyconych rozgrywką widzów. Wielokrotnie podkreślali, że to jeden z najlepszych finałów jakie widzieli w tym programie od lat.
"Ależ trzymał w napięciu ten finał, fantastyczna gra, wielkie, błyskotliwe umysły",
"Wszystko zostało powiedziane, najlepszy finał od lat, niesamowita końcówka i jakże zasłużona wygrana. WOW!",
"Szacunek dla finalistów, bo stworzyli dobre widowisko, na naprawdę wysokim poziomie!!" - pisali internauci.
Widzieliście ten finał?