TVN nie mógł sobie darować. Najgorszy cios padł na sam koniec
W piątkowych "Faktach" pokazano materiał poświęcony świeżo upieczonemu wiceministrowi rolnictwa. TVN nie mógł sobie darować i przypomniał spektakularne wpadki Janusza Kowalskiego, ale najgorszy cios padł na sam koniec.
We wtorek 13 września z fotelem wiceministra rolnictwa pożegnał się Norbert Kaczmarczyk. Jego dymisja była następstwem doniesień i serii artykułów dziennikarzy Wirtualnej Polski. Kaczmarczyka zastąpił powracający do rządu poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, który pełnił już funkcję wiceministra aktywów państwowych. Jego nominacja wzbudziła głośne komentarze, a piątkowe "Fakty" poświęciły mu osobny materiał, w którym wypunktowano jego potknięcia i niekompetencje.
Reportaż Macieja Mazura jak zwykle był utrzymany w charakterystycznym dla dziennikarza, ironicznym, żeby nie powiedzieć kpiarskim, tonie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mazur starał się znaleźć odpowiedź na pytanie, co predysponuje Kowalskiego do objęcia ministerialnego stanowiska. Głos oddał politykowi.
- Jestem posłem z województwa opolskiego, z województwa rolniczego. Moim społecznym asystentem i zapleczem merytorycznym jest przewodniczący NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych - tłumaczył Kowalski.
Mazur poszedł tropem internetowych memów, pokazując nagranie sprzed kilku miesięcy, na którym protestujący rolnicy z Agrounii niezbyt miło powitali Kowalskiego na manifestacji.
- Wieś jest mu bliska - kpił dziennikarz.
"Fakty" przypomniały też jego "popis", kiedy razem z Anną Siarkowską wpadli z poselską kontrolą do domu dziecka, twierdząc, że opiekunowie zmuszają podopiecznych do przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19.
- Bo do szczepień ma stosunek dość sceptyczny - ironizował Mazur.
Nie mogło też zabraknąć najsłynniejszej kompromitacji Kowalskiego, kiedy na antenie radia Zet przekonywał, że prof. Andrzej Horban groził mu nożem, bo powiedział, że "otwiera mu się nóż".
Mazur przypomniał też, że Kowalski należał kiedyś do Platformy i ma niezdrową obsesję na punkcie Donalda Tuska.
Ale nie to było najgorsze. W końcówce materiału pokazano, jak Kowalski wsiada do służbowego auta, a ruszając pojazd potrąca plastikowy słupek ostrzegawczy.
- Klamka zapadła i tylko pachołek znów stanął w niewłaściwym miejscu - postawił kropkę nad "i" dziennikarz "Faktów".