Eurowizja 2024. Znamy zwycięzcę wielkiego finału
11.05.2024 20:45, aktual.: 12.05.2024 00:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W sobotę 11 maja w Malmö Arena odbył się wielki finał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji. Niestety w tym roku Polska nie wywalczyła miejsca w finale. W wyniku skandalu z rywalizacji odpadła też Holandia. Dzięki głosom widzów po główną nagrodę powinna sięgnąć Chorwacja, ale jurorzy wyżej ocenili Szwajcarię.
68. Konkurs Piosenki Eurowizji został zorganizowany w szwedzkim Malmö dzięki zeszłorocznemu zwycięstwu Szwedki Loreen śpiewającej "Tatoo". Po półfinałowych koncertach do ostatniej rywalizacji przeszło 26 krajów. Przed finałem wyrzucono jednak Joosta Kleina, który reprezentował Holandię. Organizatorzy nie ujawnili, co dokładnie było przyczyną - ograniczyli się do podania ogólnikowej informacji o "złamaniu regulaminu" i "niewłaściwym zachowaniu" (czytaj więcej tutaj).
Początek finału Eurowizji zaplanowano na godz. 21. Zgodnie z nowymi regułami głosowanie ruszyło przed pierwszym występem i zostało zamknięte po upływie kilkunastu minut od zejścia ze sceny ostatniego artysty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koncerty były transmitowane na żywo w TVP1 i TV Polonia (powtórka w niedzielę w TVP Rozrywka). Poza tym finał można było śledzić m.in. na platformie WP Pilot (transmisja z TVP). Wszystko to z polskim komentarzem Artura Orzecha, który powrócił do tej roli po pięciu latach przerwy.
Finał Eurowizji to nie tylko show przygotowane przez 25 reprezentacji, ale także tradycyjna Parada Flag, muzyczny hołd złożony zespołowi ABBA czy gościnne występy Alcazar i Björna Skifsa (dwukrotny reprezentant Szwecji). Po wszystkim komisje jurorskie z poszczególnych krajów ogłosiły swoje werdykty – w imieniu Polski zrobiła to Viki Gabor. Jury nie miało jednak decydującego głosu, gdyż zwycięzcę wybierali także widzowie, wysyłający SMS-y na swoich faworytów (maksymalnie 20 z jednego numeru telefonu).
68. Konkursu Piosenki Eurowizji – relacja z wielkiego finału
Jako pierwsza na scenie pojawiła się drużyna gospodarzy, czyli duet Marcus i Martinus reprezentujący Szwecję. Bracia bliźniacy zaśpiewali energetyczny, dyskotekowy utwór "Unforgettable", co wywołało żywe reakcje publiczności.
Druga była Ukraina, którą reprezentowały Alyona Alyona i Jerry Heil z piosenką "Teresa & Maria". Duet piosenkarki i raperki to jeden z faworytów tegorocznej Eurowizji. Nota bene, Ukraina zawsze wchodziła do finału Eurowizji i aż trzy razy wygrywała konkurs.
Numer trzy to Niemcy, czyli Isaak z kawałkiem "Always on the Run". Przypomnijmy, że Niemcy nie walczyły w półfinałach, gdyż jako przedstawiciele Wielkiej Piątki (pozostali to Francja, Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania) mają zapewnione miejsce w finale od samego początku. Wielka Piątka to kraje, które płacą największe składki na rzecz Europejskiej Unii Nadawców Publicznych (EBU), czyli głównego organizatora Eurowizji.
Z numerem cztery zaśpiewała Tali, izraelsko-luksemburska wokalistka, która reprezentowała Luksemburg piosenką "Fighter". Był to pierwszy występ reprezentacji tego kraju na Eurowizji po 31 latach przerwy.
Kolejny miał być występ Holandii, ale w wyniku dyskwalifikacji na scenę weszła następna w kolejce reprezentacja Izraela. Udział Eden Golan od samego początku budził ogromne kontrowersje (były protesty przed areną i buczenie w trakcie półfinału). Ostatecznie nic jednak nie zakłóciło występu jednej z najmłodszych (w październiku skończy 21 lat) uczestniczek tegorocznej Eurowizji.
Po Izraelu scena należała do Litwy. 14 lat temu Silvester Belt chciał reprezentować swój kraj na Eurowizji Junior, ale dopiero teraz udało mu się przebić w krajowych kwalifikacjach. I z piosenką "Luktelk" stał się jednym z tegorocznych faworytów.
Następny w kolejce był zespół Nebulossa reprezentujący Hiszpanię. W półfinale małżeński duet zaskoczył bardzo śmiałym show z tancerzami w negliżu z symbolicznymi przepaskami na pośladkach. W finale również postawili na kontrowersyjny kicz, który najwyraźniej spodobał się widzom dającym im przepustkę do kolejnego etapu.
Estonię reprezentowali artyści z 5miinust i Puuluup. Panowie połączyli folkowe brzmienia tradycyjnych instrumentów z energetyczną melodią, hip-hopem i dziwaczną choreografią.
Numer 10 to Irlandia i Bambie Thug. - Jeden z moich znajomych powiedział, że będzie rzucał w telewizor czosnkiem - komentował Artur Orzech przed występem samozwańczej czarownicy, która w półfinale zaprezentowała widzom show na wzór czarnej mszy czy innych satanistycznych obrzędów.
Kolejny był Dons z Łotwy. Jego piosenka "Hollow" była zdecydowanie spokojniejsza i bardziej nastrojowa, choć nie brakowało mocniejszych akcentów wokalnych w refrenie.
Marina Satti reprezentowała Grecję. Klasycznie wykształcona pianistka zaśpiewała utwór "Zari", który zdecydowanie bardziej pasuje do dyskotekowego parkietu niż filharmonii. Energetyczny bit został połączony z greckimi rytmami, tworząc ciekawą mieszankę, która porwała publiczność.
W barwach Wielkiej Brytanii wystąpił Olly Alexander z tanecznym utworem "Dizzy". Wokaliście i aktorowi ("Dziewczyny", "Bo to grzech") towarzyszyło czterech roznegliżowanych tancerzy, a całe show mogło dosłownie spowodować zawroty głowy przez ciągłą zmianę perspektywy.
Następnie przyszła kolej na występ zespołu Gåte z Norwegii. Utwór "Ulveham" to charakterystyczne dla tej grupy połączenie metalu z folkiem i muzyką elektroniczną. Tekst piosenki nawiązuje do średniowiecznej ballady, a na wstępie wokalistka zaprezentowała kulokk, czyli tradycyjną formę śpiewu skandynawskich pasterzy.
Angelina Mango śpiewała "La noia" w barwach Włoch. 23-latka porwała publiczność rytmem utworu zainspirowanym przez kolumbijską muzykę, stworzoną do tańca cumbia. - Moim zdaniem bardzo dobra piosenka Włoch w tym roku. Oczywiście nie tak dobra jak mojego ulubionego zespołu Maneskin - skomentował Artur Orzech.
Później przyszła chwila oddechu i refleksji przy nastrojowej piosence "Ramonda". Śpiewała ją reprezentantka Serbii, 22-letnia Teya Dora.
Występ Finlandii Artur Orzech określił jako "joke entry". - Tego nie da się odzobaczyć - ostrzegał polski komentator przed piosenką "No Rules!" śpiewaną przez Windows95man. Humorystyczną formację, której jeden z członków biegał po scenie bez spodni.
Po zwariowanych Finach sceną zawładnęła Iolanda z Portugalii. 30-latka zaśpiewała utwór "Grito", którego treść określa mianem "krzyku samoobrony i wiary w siebie". Muzycznie piosenka łączy elektronikę, muzykę współczesną i elementy tradycyjnej muzyki fado.
Armenię w finale Eurowizji reprezentował duet Ladaniva, wspierany przez grupę muzyków. Utwór "Żako" porwał publiczność bałkańską energią, mocnym, radosnym śpiewem wokalistki i dźwiękami folkowych instrumentów.
Następna w kolejce była Silia Kapsis, czyli najmłodsza uczestniczka tegorocznej Eurowizji. 17-latka śpiewała utwór "Liar" w barwach Cypru, wspierana na scenie przez grupę tancerzy. - Trochę przypomina Britnet Spears sprzed lat - ocenił Artur Orzech.
Kolejny był występ Nemo, reprezentanta Szwajcarii. Jego utwór "The Code" to mieszanka rapu, drum and bass i opery. Co ciekawe, w piosence znalazł się polski akcent, gdyż w gronie kompozytorów/producentów "The Code" jest dwóch Polaków: Wojciech Kostrzewa i Nikodem Milewski.
Następnie sceną zawładnęła Sara Briški Cirman występująca pod pseudonimem Raiven. Reprezentantka Słowenii zaśpiewała kawałek "Veronika", którego tekst został zainspirowany historią słoweńskiej hrabiny oskarżonej o czary i skazanej na śmierć.
Z numerem "23" na scenę wkroczył jeden z faworytów, czyli Baby Lasagna z Chorwacji. Piosenka "Rim Tim Tagi Dim" to absolutny hit tegorocznej Eurowizji z chwytliwym refrenem i dowcipnym tekstem, w którym podmiot liryczny żegna się z mamą, sprzedaje krowę i opuszcza rodzinny dom.
W barwach Gruzji wystąpiła 27-letnia Nuca Buzaladze. Jej piosenka "Firefighter" to dzieło kompozytora Darko Dimitrowa, który ma na swoim koncie kilkanaście innych utworów śpiewanych na Eurowizji. Na scenie był ogień (dosłownie i w przenośni), gdy po spokojnym wstępie wokalistka zaprezentowała potężny głos i dzikie tańce.
Przedostatni na scenę wkroczył Slimane z Francji. 34-letni zwycięzca francuskiego "The Voice" zaśpiewał bardziej klasyczny utwór "Mon amour", który zdecydowanie mógł przypaść do gustu fanom Krystiana Ochmana.
Część konkursową finału 68. Konkursu Piosenki Eurowizji zakończył występ Kaleen z Austrii. Jej występ z piosenką "We Will Rave" był czystą dyskotekową energią z laserami, mocnym bitem i chwytliwym refrenem.
Przed ogłoszeniem wyników głosowania na scenie pojawił się jeszcze szwedzka formacja Alcazar, która święciła triumfy na początku XXI w. Organizatorzy oddali także hołd zespołowi ABBA w 50. rocznicę triumfu na Eurowizji. Z tej okazji trójka innych zwycięzców, czyli Carola (1991), Charlotte Perrelli (1999) i Conchita Wurst (2014) wykonała wspólnie przebój "Waterloo".
Kilka minut przed północą zaczęto przedstawiać głosy jurorów z 37 państw. W imieniu polskiej komisji przemawiała Viki Gabor, zwyciężczyni Eurowizji Junior 2019. Polska przyznała maksymalną liczbę punktów (12) Szwajcarii. Wysoko oceniliśmy także Ukrainę (10) i Chorwację (8). Co ciekawe, symboliczny jeden punkt powędrował z Polski na konto Irlandii.
Po głosowaniu wszystkich jurorów absolutnym faworytem była Szwajcaria (365 punktów). Na podium znalazła się taż Francja (218) i Chorwacja (210). Na szarym końcu uplasowała się Estonia z zaledwie 4 punktami, Finlandia (7) i Norwegia (12). Po podliczeniu głosów widzów zwycięzcą 68. Konkursu Piosenki Eurowizji została Szwajcaria. Najwięcej głosów od publiczności zdobyła Chorwacja (327) i Izrael (323).
Poniżej ostateczne wyniki:
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: