Eurowizja 2023. "Obrabowany!". Internet wie, kto naprawdę zwyciężył
14.05.2023 09:35, aktual.: 14.05.2023 11:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poranek po eurowizyjnej nocy zdominował w sieci jeden temat: według widzów Eurowizji zwycięzcą powinien zostać Käärijä z Finlandii, a głosy jurorów powinny już na zawsze przejść do historii, by by oddać pole demokratycznym wyborom fanów konkursu.
67. Konkurs Piosenki Eurowizji zwyciężyła Loreen z numerem "Tattoo". Szwedzka piosenkarka marokańskiego pochodzenia już wcześnie przez bukmacherów była typowa na faworytkę. Nie dość, że już raz zgarnęła główną nagrodę (w 2012 roku dzięki piosence "Euphoria"), to jej tegoroczna propozycja wyjątkowo spodobała się słuchaczom w sieci. Głosowanie jurorów tylko potwierdziło te przypuszczenia. Loreen co kilka minut dostawała kolejne "dwunastki", czyli najwyższe noty. Sęk w tym, że decyzja jurorów z poszczególnych krajów to tylko połowa werdyktu. Reszta jest w rękach widzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widzowie na świecie postawili na Fina
Kolejnym faworytem tej edycji Eurowizji był Käärijä ze swoim energetycznym, zaskakującym utworem "Cha cha cha". Po eliminacjach błyskawicznie zrobiło się o nim głośno, ludzie pokochali ten oryginalny kawałek. Swoją miłość potwierdzili w ostatecznym głosowaniu: Käärijä dostał 367 głosów od publiczności. Tymczasem jego największa rywalka Loreen tylko 243. Jednak głosowanie jurorów wywindowało ją tak wysoko, że SMS-ów widzów nie wystarczyło, by Fin zatriumfował.
Oburzenie widzów przegraną Fina
Kolejny raz, jak co roku, sieć zalały komentarze oburzonych widzów, że przyszedł już czas, by nie oddawać głosowania w ręce jurorów. Decyzje reprezentantów poszczególnych krajów nijak nie odzwierciedlają faktycznych sympatii widzów Eurowizji, co widać co roku, gdy następuje totalne przetasowanie tabeli. Na Twitterze zawrzało, tam wyrok jest jasny: "Fin został obrabowany!".
Internauci zwracają też uwagę na to, co słychać było podczas transmisji z Liverpool Areny. Muzyka i prowadzący nie byli w stanie zagłuszyć głośnego skandowania wydobywającego się z gardeł ludzi bawiących się na miejscu. A brzmiało ono: "cza cza cza!" (w nawiązaniu do tytułu piosenki Fina "Cha cha cha"). Nie tylko widzowie przed telewizorami mieli "swojego" zwycięzcę, także widownia na żywo wiedziała, kto powinien wygrać.
W sieci Käärijä nazywany jest "zwycięzcą ludzkich serc", jednak oczywiście ma to dziś już jedynie znaczenie symboliczne. Kolejny finał Eurowizji odbędzie się w Szwecji. Niektórzy internauci zauważają na Twitterze, że skandowanie nie ustało nawet, gdy Loreen wykonywała zwycięski numer i odbierała statuetkę. "To nie jej wina, takie są zasady" - komentują internauci.