"Europa da się lubić - 15 lat później". Zamachowska zmieniła nazwisko, ale nic więcej
Na antenę TVP2 wrócił bardzo lubiany przez widzów program, "Europa da się lubić", ale w nowej wersji, bo 15 lat później. Cóż, właściwie to 16 albo 11, zależy, którą datę weźmiemy pod uwagę – rozpoczęcia emisji czy zakończenia.
Wydaje wam się, że hit TVP dopiero co zniknął z ramówki? Jesteście w błędzie. Program był bowiem nadawany od lutego 2003 r. do czerwca 2008 r. Od tego czasu wiele się zmieniło – i w Polsce, i na świecie. Ale znacznie mniej w samym programie. "Europę…" nadal prowadzi Monika Zamachowska (11 lat temu Richardson), a gośćmi są przedstawiciele krajów europejskich – znani z pierwszej wersji Brytyjczyk Kevin Aiston, Hiszpan Conrado Moreno, Włoch Paolo Cozza, Grek Theo Wafidis oraz Ola Niezwiestna ze Szwecji.
Niestety, i nad tym ubolewali również goście, zabrakło wśród nich zabawnego i bardzo sympatycznego Steffena Mollera, który po udziale w show zrobił w Polsce karierę medialną, a później zniknął.
Pierwszy odcinek show "Europa da się lubić" opierał się głównie na wspominaniu programu sprzed lat oraz porównywaniu dawnej i obecnej Polski. Zamachowska starała się również dowiedzieć, co, od czasu, gdy nagrano ostatni odcinek, zmieniło się w życiu zagranicznych gości. - Emocje buzują we mnie. Jak wyglądają i co robią goście-ikony programu? – zapytała Zamachowska na wstępie.
"Europa da się lubić - 15 lat później": co słychać u gości znanych z show?
Chwilę później przy stołach zaczęli zasiadać dobrze znani bohaterowie. Do programu wrócił Paolo Cozza, który nadal mówi łamaną polszczyzną. - Prawdziwy Włoch zawsze wraca do familia – przywitał się. Po krótkim wywiadzie stało się jasne, że u Włocha przez 11 lat wiele się nie zmieniło. – Ta sama żona, ta sama praca - mówił Paolo, który jednak ma teraz... 3 dzieci. – Bambino to jest moje zajęcie - wyznał, nie ukrywając ze na dwoje młodszych pociech pobiera świadczenie 500 plus. Cozza żartował, że najstarsze dziecko jest poszkodowane i bardzo to przeżywa.
Theo Wafidis również pozostał w Polsce. Wiedzie mu się bardzo dobrze. Theo wykształcił dzieci, od 34 lat jest z jedną kobietą, przy czym od 23 lat mieszkają w naszym kraju. Grek wydał książkę kulinarną, miał swój program. Jest szczęśliwy, spełniony i zadowolony.
Conrado Moreno do studia wjechał na skuterze. Nie bez powodu. Przed laty wykonał podobną "sztuczkę", jednak niezbyt szczęśliwie, bo stracił panowanie nad pojazdem i niemal wjechał w publiczność. – To bardzo mocno wpłynęło na moje życie - powiedział. Okazuje się, że wiele osób z występów Hiszpana w show pamięta właśnie nieudany rajd skuterem w studiu TVP. Moreno świetnie mówi po polsku - przez wiele lat uczył się, tajniki wymowy szlifował nawet z logopedą. Od czasu, gdy pożegnał się z "Europa da się lubić" zaszły zmiany w jego życiu osobistym. - Mam 7-letniego syna – pochwalił się.
Brytyjczyk Kevin Aiston był strażakiem. 6 lat temu odszedł ze służby, a teraz wrócił do wyuczonego zawodu – jest kucharzem. W Londynie skończył szkołę gastronomiczną. Wcześniej parał się wieloma pracami, co wypomniano mu w premierowym odcinku odświeżonego show. Był bowiem kabareciarzem, aktorem, a także radnym.
Ola jako jedyna z zaproszonych osób wybrała Szwecję. Wyprowadziła się z Polski i od 6 lat mieszka w Malmo. Ma 9-letnia córkę, która mówi po polsku. Niezwiestna nie mieszka w naszym kraju, ale to nie oznacza, że nigdy do niego nie wróci. Sama przyznała, że nie lubi szufladkowania.
"Europa da się lubić - 15 lat później: gościem specjalnym był Jerzy Dudek
Podobnie jak przed laty, tak i teraz w formule show przewidziano miejsce dla gościa specjalnego z Polski. Tym razem był nim Jerzy Dudek. Bramkarz przyznał, że zdarzało mu się oglądać pierwszą wersję programu. Lubił go, bo uczył Polaków tolerancji dla przedstawicieli innych nacji.
Co goście zapamiętali ze starych odcinków? Cozzo przyznał, że nawet przed 15 laty nie bał się mówić po polsku, chociaż nie wszystko rozumiał. Tak zostało do dziś. Moreno pamiętał, że był pewien podziwu dla pewnych siebie kolegów i koleżanek z show. Oli w pamięć zapadła stylizacja na punkówę. Szwedka przypomniała sobie też, że dzięki "Europie..." dostawała listy miłosne. Ponieważ wszystkim zebrało się na wspominki, o swoich doświadczeniach z zagranicznych pobytów sprzed lat opowiedział też Dudek.
Piłkarz w latach 90. trafił do drużyny z Rotterdamu. Był młody, niewiele wiedział o świecie. Przyznał, że miał problem z założeniem konta, nie ufał kartom kredytowym, a wypłatę wolał dostawać w gotówce. To nie wszystko. Po jakimś czasie spędzonym w Holandii wyjechał bowiem do Anglii. Tam jego żona zrobiła prawo jazdy, by zyskać niezależność. Świetnie sobie radziła z jazdą po "złej" stronie drogi. Dudkowi trudno było się przestawić.
Pewnego razu zdarzyło mu się jechać pod prąd, ale szybko postarał się wrócić na swoją stronę jezdni. Niestety, został zauważony przez patrol policji. Zamiast zatrzymać się, zaczął uciekać. Policjanci w końcu go dogonili, a Dudek bał się, że wpadł w poważne tarapaty. Co gorsza, nie znał języka angielskiego. Tymczasem funkcjonariusze przyjaźnie wytłumaczyli mu, co zrobił źle, uspokajali go i byli nadzwyczaj przyjaźni. Sprawę udało się załatwić bez większych trudności.
"Europa da się lubić - 15 lat później": nowości w programie
Rozmowy, anegdoty, quizy, żarty - to w show się nie zmieniło. I goście, i prowadząca, i publiczność mają się dobrze bawić, formuła ma być lekka - w końcu to program rozrywkowy. Jednak w ciągu 11 lat od daty zdjęcia "Europy..." z anteny, zaszły zmiany mediach - pojawiły się media społecznościowe, które zyskały ogromną popularność. Nowością w programie były więc "smaczki" wyciągane z sieci - memy, zabawne wpisy, filmiki.
To nie wszystko. Show zyskało też wysłannika - Mateusz Szymkowiak jeździ po Europie i robi sondy wśród mieszkańców największych miast. Dzięki temu, że przepytuje "tubylców", my możemy dowiedzieć się, jak jesteśmy odbierani poza granicami naszego kraju.
Oglądaliście program "Europa da się lubić" kiedyś i teraz, po latach? Jak wrażenia? Czy polscy widzowie wciąż potrzebują telewizyjnego oswajania z obcokrajowcami?