Emilia Clarke straciła część mózgu. Jest po ciężkich chorobach

Emilia Clarke stała się popularna dzięki roli w "Grze o tron"
Emilia Clarke stała się popularna dzięki roli w "Grze o tron"
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.

17.07.2022 16:18, aktual.: 17.07.2022 17:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Emilia Clarke zdobyła sławę za sprawą roli w serialu "Gra o tron". Nie wszyscy jednak wiedzą, że aktorka ma za sobą bardzo poważne problemy zdrowotne. Clarke w ostatnim wywiadzie opowiedziała o swojej walce z tętniakiem mózgu.

Kilka lat temu Emilia Clarke wyjawiła publicznie, że w 2011 r. przypadkowo wykryto u niej tętniaka mózgu. Aktorka była wtedy na siłowni i nagle poczuła straszny ból głowy. Ze względu na krwawienie w mózgu została szybko poddana operacji. Niedługo po tym wróciła na plan serialu, jednak w 2013 r. objawy powtórzyły się. To właśnie wtedy lekarze wszczepili jej w czaszkę tytanowe płytki.

Obecnie stan zdrowia Clarke jest stabilny, jednak trudne doświadczenia zostawiły piętno na jej życiu. Opowiedziała o tym w niedawnej rozmowie z BBC. - Nie mogę używać części mojego mózgu. Tym samym jest to niezwykłe, że jestem w stanie mówić, czasami elokwentnie, i żyć zupełnie normalnie, bez żadnych konsekwencji - powiedziała aktorka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Clarke podkreśliła, że należy do bardzo małej grupy ludzi, którzy mogą powiedzieć coś podobnego po swoich doświadczeniach z udarem mózgu. Mimo wszystko 35-latka zachowuje dobre samopoczucie. Gdy została zapytana o to, jak zareagowała na widok skanu swojego mózgu, 35-latka odpowiedziała w zaskakujący sposób: - Sporej części brakuje, co zawsze mnie rozśmiesza.

Aktorka wyjaśniła, że jeśli jakakolwiek część mózgu nie otrzyma krwi choćby przez sekundę, to znika na zawsze. Clarke dodała jednak, że ​​jej pamięć jest całkowicie nienaruszona, dzięki czemu jest w stanie występować w swojej nowej sztuce, "The Seagull", przez dwie i pół godziny bez straty ani jednej kwestii.

Przypomnijmy, że parę lat temu Clarke wyznała, że w trakcie kręcenia drugiego sezonu "Gry o tron" przeżywała prawdziwy koszmar. - Drugi sezon był najgorszy. Nie miałam pojęcia, co robi Daenerys. Jeśli mam być całkiem szczera, to w każdej minucie każdego dnia myślałam, że umrę.

Aktorka długo trzymała swój stan w tajemnicy, bo nie chciała, by ludzie myśleli o niej jak o chorej osobie. Dziś jest nie tylko bardziej pogodna, ale angażuje się także w działalność charytatywną na rzecz ludzi cierpiących z powodu choroby naczyń krwionośnych mózgu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (64)
Zobacz także