Dziwisz ciągle unika odpowiedzi. "Dzwonił, żeby się tym nie zajmować"
Marcin Gutowski przed nakręceniem "Don Stanislao" zadał kard. Dziwiszowi ponad 30 pytań, na które wciąż nie uzyskał odpowiedzi. Dziennikarz zauważył, że duchowny miał czas i chęci rozmawiać z włoskimi mediami, ale w polskim dokumencie nie odniósł się do stawianych mu zarzutów.
23.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 13:25
Nie milkną echa po filmie dokumentalnym "Don Stanislao" Macina Gutowskiego, w którym kard. Stanisław Dziwisz został ukazany jako kapłan tuszujący nadużycia seksualne ludzi Kościoła i organizator prywatnych mszy świętych. Kardynał, który był przez lata prawą ręką Jana Pawła II, zanegował te zarzuty w oficjalnych oświadczeniach i rozmowie z włoską agencją prasową Ansa. Jednocześnie nigdy nie odpowiedział na pytania postawione przez autora "Don Stanislao".
Marcin Gutowski w rozmowie z portalem Wirtualne Media mówił, że kard. Dziwisz zaskoczył go, że przed premierą filmu rozmawiał z nim przez telefon i przekonywał, by nie zajmować się jego tematem. Dzwonił też do ks. Isakowicza-Zaleskiego, by nie wypowiadał się przed kamerą.
- Zaskakuje mnie to, że poświęcił swój czas na te działania, a od półtora miesiąca nie znalazł chwili, by po prostu odpowiedzieć na zadane pytania – mówił dziennikarz.
- (…) Przez kilka tygodni, mimo że wielokrotnie dawaliśmy mu szansę, a wręcz upraszaliśmy o rozmowę, nie zdecydował się odpowiedzieć na nasze pytania, a teraz, gdy o naszym reportażu napisały najważniejsze włoskie gazety, reaguje właśnie tam – dodał Gutowski, komentując wypowiedź kard. Dziwisza dla włoskiej agencji Ansa.
- Wciąż czekam na odpowiedzi na pytania zadane księdzu kardynałowi – skwitował Gutowski.
Wcześniej w rozmowie z WP mówił: - Liczę wciąż, że uda mi się porozmawiać z księdzem kardynałem osobiście i że uzyskam odpowiedzi na ponad 30 pytań, które mu zadałem na piśmie. Wielokrotnie próbowałem nawiązać kontakt przez kurię, przez rzecznika, inne osoby w różny sposób związane czy współpracujące z kardynałem, próbowaliśmy spotkać go przy okazji jego publicznej działalności, co widać w reportażu.