Serialowy hit pęka w szwach od scen seksu. Zdradził kulisy
Światowy fenomen - tak w dużym skrócie można napisać o "Normalnych ludziach". To historia nastolatków, których romans rozciągnięty jest na kilka lat. W serialu roi się od scen seksu. Jak wyglądała praca nad nimi?
Serialowa historia Connell i Marianne, będąca adaptacją powieści Sally Rooney, stała się niekwestionowanym hitem na świecie. Ludzie pozamykani w domu przez pandemię garnęli się do seriali, które wyróżniały się z tłumu. "Normalni ludzie" od początku budzili sporo emocji. W głównej mierze za sprawą scen seksu, które jako pierwsi widzieli ci z dostępem do BBC. Gdy serial trafił na HBO, można było z łatwością przewidzieć, że będzie miał miliony wyświetleń. Według ostatnio publikowanych danych produkcję na HBO wyświetlono ponad 60 mln razy.
Główni aktorzy, Paul Mescal i Daisy Edgar-Jones, zwrócili na siebie uwagę świata. Mescal był ostatnio gościem w programie "The Late Show With Stephen Colbert". Opowiedział, jak wyglądało kręcenie scen seksu.
Colbert pytał aktora, czy ten ostrzegał rodziców i resztę rodziny, że serial, w którym zgodził się zagrać, jest wypełniony scenami seksu. Mescal przyznał, że rodzice od początku wiedzieli, na czym polega historia Connella i Marianne. Ostrzegał za to starszą ciocię. - Alarmowaliśmy ją, że jeśli zauważy, że zbliża się taka scena, to może wyjść zaparzyć sobie herbaty, może usunąć się na jakiś czas z pokoju. Myślę, że nie doceniła tego, jak długie są sceny seksu w serialu, więc trzeba było zaparzyć wiele herbat... - żartował.
Faktycznie, bo twórcy "Normalnych ludzi" włożyli sporo pracy, by seks w serialu pokazać jak najbardziej naturalnie i bez tabu, więc nie są to tylko sceny, w których nagość miga nam na ekranie w kilku sekundach.
- To było dziwaczne doświadczenie. Ciężko to opisać, bo przecież takie sytuacje to bardzo intymne, prywatne zbliżenia z drugim człowiekiem. A gdy wsadzisz do jednego pokoju 10 osób, operatora, faceta od nagłośnienia, wysmarujesz się sztucznym potem, to to naprawdę trudna sytuacja. Oczywiście mieliśmy wspaniałą ekipę, która bardzo nas wspierała w tworzeniu scen seksu, by nie było to dla nas okropne doświadczenie - wspomina Mescal.
Z wcześniejszych wywiadów wiadomo, że przy produkcji pracowali koordynatorzy intymności. Dla Netfliksa czy HBO takie osoby na planach są już niezbędne. Ich zadaniem jest pilnować, by nie została przekroczona żadna granica, by aktorzy czuli się bezpiecznie.
Na planie "Normalnych ludzi" z aktorami pracowała koordynatorka Ira O'Brien.
- Nie zgodziłbym się wystąpić w produkcji, w której musiałbym grać sceny seksu bez opieki koordynatora intymności - mówił Mescal w rozmowie z "Elle" kilka tygodni temu. - To tak jakby ktoś poprosił, żebym robił sceny kaskaderskie bez profesjonalisty u boku.