Aktorka o kulisach kręcenia odważnych scen. Na planie była koordynatorka intymności
Koordynatorzy intymności to stosunkowo nowy zawód. W USA pracują na planach filmów czy seriali i dbają o to, by aktorzy odgrywający sceny seksu czuli się bezpiecznie i komfortowo. Jak to wygląda w praktyce? Zapytaliśmy Jamie Chung, aktorkę "Krainy Lovecrafta".
29.09.2020 12:16
"Kraina Lovecrafta" to nowy serial HBO. Rzecz dzieje się w Ameryce lat 50. Ogarniętej ogromnymi podziałami w społeczeństwie. Rasizm jest tam potworny. Z takim terrorem muszą radzić sobie główni bohaterzy Atticus Freeman (w tej roli Jonathan Majors) i jego przyjaciółka, Letitia (Jurnee Smollett-Bell). Walczą z rasizmem i z potworami, niemal żywcem wyjętymi z powieści H. P. Lovecrafta (nomen omen rasisty i antysemity).
Odcinek 6. pokazuje historię kobiety, w której zakochał się główny bohater, czyli Atticus. To koreanka Ji-Ah, która skrywa przed nim potworny sekret.
O kulisy pracy nad tym odcinkiem, o sceny seksu i rozlewu krwi zapytaliśmy aktorkę grającą tę postać - Jamie Chung.
Magda Drozdek, WP: Rodzice widzieli odcinek z twoim udziałem?
Jamie Chung: Och, nie. Na szczęście nie mają HBO, trwa narodowa kwarantanna i nie korzystają z mediów społecznościowych. Ostrzegłam siostrę i kuzynostwo, żeby nic im nie mówili. Powiedziałam tylko mamie, że będzie serial z moim udziałem; że to horror i jest nieco przerażający, i że nie chciałabym, żeby to oglądała. Przystała na to. Myślę sobie, że żadne dziecko nie chciałoby, żeby rodzice oglądali je w takich scenach.
"Kraina Lovecrafta" jak żaden inny serial punktuje rasizm, nierówności społeczne, homofobię. Odcinek z twoim udziałem wyróżnia się jeszcze tym bardziej, że pokazuje koreański punkt widzenia na historię. Twórcy oddali głos kobiecie, która doświadczyła wielu koszmarów.
Jestem dumna, że mogę być częścią serialu, który nie boi się pokazywać wstrząsających wydarzeń z naszej przeszłości, które i dziś niestety mają miejsce na świecie. Jestem dumna, że jestem częścią serialu, który pokazuje, jak traktowano nie białych żołnierzy podczas wojny o kraj, który miał ich za obywateli drugiej kategorii. W czasie wojny koreańskiej żołnierze byli segregowani na białych i kolorowych. Poruszamy wiele delikatnych kwestii, które bardzo często są pomijane, a to przecież nasza historia, nasze doświadczenie.
Jeśli chodzi o delikatne kwestie. Grasz dwie sceny seksu w tym odcinku. W "Krainie Lovecrafta" seks pokazany jest tak bardzo… naturalnie. Nie jest przerysowany. Nie ukrywa się niedoskonałości ciała. To nie są sceny w stylu glamour. Czy na planie pracowali koordynatorzy intymności?
Oczywiście! Kobieta, która pracowała jako koordynator, była niezwykła i bardzo mi pomogła.
Pytam o to, bo w Polsce instytucja koordynatora intymności na planie nie istnieje.
Naprawdę? A to ciekawe. Tu jest to naturalne, żeby taka osoba była na planie. Mishy Green [współtwórczyni serialu – przyp. red.] zależało na tym, żeby przy tym odcinku pracowały kobiety. Historia przedstawiona jest przecież z perspektywy kobiety, Ji-Ah. Dla mnie to już był duży komfort. Gdy podpisujesz kontrakt na udział w serialu, jest cała lista rzeczy, które godzisz się zrobić i pokazać. To stresujące, a ja byłam bardziej niż szczęśliwa, że mogłam zaufać reżyserce.
Fizyczność jest kluczowa dla postaci kumiho i tego odcinka.
Kumiho jest demonem w ciele kobiety, który uwodzi 99 mężczyzn. Oczarowuje, penetruje, morduje, zabiera ich dusze i wspomnienia. Fizyczny kontakt z tymi mężczyznami, a także z Atticusem, był tu bardzo ważny. Cieszę się, że mogłam pracować z taką ekipą, która pokazała seksualność bez groteski i przesady. I co ważne, seksualność jest tu pokazana jako siła. Ji-Ah jako dziecko była wykorzystana seksualnie przez ojczyma. Nie miała kontroli nad swoim ciałem. Ji-Ah, jako kumiho, ma kontrolę nad swoim ciałem przez cały czas.
Pracowałaś już wcześniej z koordynatorami intymności?
Och, nie. Pracując nad "Krainą Lovecrafta" miałam wiele swoich pierwszych razów. Pierwszy raz mówiłam po koreańsku. Pierwszy raz grałam tak złożoną postać. Pierwszy raz grałam tyle scen seksu w jednym odcinku.
Odcinek trwa jakieś 50 minut, a jak długo się nad nim pracowało?
Dali mi 6 miesięcy. Dostałam sporo czasu, żeby popracować nad językiem koreańskim, w którym nie jestem biegła; nad scenami walk i tańca. To niby serial, ale pracę nad każdym odcinkiem traktuje się tak, jakby to był film. Przygotowania, mrówcza praca twórców planu, którzy dbali o każdy detal…
Te detale robią wrażenie. Twoja bohaterka pracuje jako pielęgniarka na wojnie. Jest notorycznie umazana krwią. Plus sceny seksu i mordowania mężczyzn. Leje się tam mnóstwo krwi.
Autentyczność jest tu kluczem do sukcesu. Człowiek ma w swoim organizmie jakieś 6 litrów krwi, prawda? I oto mieliśmy 6 litrów krwi na planie, jeśli kręciliśmy scenę morderstwa. Technicy przykładali ogromną uwagę do tekstury krwi, jej koloru, tego jak się zmienia. Nie tworzyli horroru, ot tak. Tymi szczegółami opowiadali historię. Jest krew ofiar kumiho, krew żołnierzy, którzy trafiają do szpitala, w którym pracuje Ji-Ah i zajmuje się ich oderwanymi kończynami. Tak naprawdę komputerowymi efektami specjalnymi były odnóża kumiho, wychodzące z ciała mojej bohaterki.
Jedną z takich najmocniejszych scen w tym odcinku jest ta, gdy Atticus zabija na oczach Ji-Ah jej koleżankę, pielęgniarkę, strzałem prosto w głowę.
To była straszna scena do nakręcenia. Dzięki niej trzeba się zastanowić, kto jest prawdziwym potworem w tej historii. Potworem jest istota z koreańskiego folkloru, która morduje 99 mężczyzn za pomocą odnóż podczas seksu? Czy potworne jest to, co robił człowiek człowiekowi podczas wojny.
Zobaczymy cię jeszcze w następnych odcinkach "Krainy Lovecrafta"?
Byłabym taka zawiedziona, gdyby stworzyli taką postać i nie pokazali jej we więcej niż jednym odcinku! Wiesz, twórcy poświęcili tak wiele uwagi postaci z dalekiego kraju, pokazali zawiłości jej historii i charakteru… Ona z pewnością jeszcze wróci na ekrany. Tym bardziej, że stała się częścią miłosnego trójkąta.
I wciąż ma jednego mężczyznę do zabicia.
Właśnie! Kto wie, jak to się potoczy.