Miał już kupiony bilet. Ominęły go najpiękniejsze chwile w życiu
Mimo tylu lat w zawodzie Piotr Kraśko wciąż odczuwa stres. W rozmowie z serwisem Dzień Dobry TVN jeden z najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce zdradził kulisy swojej pracy. Opowiedział, czemu pewnych zadań już by się nie podjął oraz jakie ważne wydarzenie go ominęło.
Kiedy na ekranie telewizora widzimy Piotra Kraśkę, wiemy, że jesteśmy w dobrych rękach. Nieważne czy jest to śniadaniówka, serwis informacyjny czy wywiad, który za chwilę będą cytowały wszystkie ogólnopolskie media. Kraśko zawsze staje na wysokości zadania.
O kulisach swojej pracy Piotr Kraśko opowiedział serwisowi Dzień Dobry TVN. Okazuje się, że mimo wielu lat w zawodzie i ogromnego doświadczenia dziennikarz wciąż czuje stres. A przygotowania do wywiadów wciąż zajmują tyle samo czasu.
- Zastanawiam się, jak ułożyć rozmowę, od czego zacząć. Czasami pierwsze sekundy są kluczowe. Za każdym razem warto mieć plan na rozmowę, ale czasem polityk coś powie takiego, że warto pójść tym tropem, ale to może być błąd - przyznał.
Dziennikarstwo też dużo go kosztowało. Kiedy na świat przychodziło jego pierwsze dziecko, Kraśko był w Waszyngtonie. I choć miał wykupiony lot do Warszawy, nic z tego nie wyszło.
- Ja się spóźniłem na narodziny mojego pierwszego syna, który troszkę przyszedł wcześniej na świat, niż się spodziewaliśmy - mówił.
Dziennikarz przyznał też, że dziś nie zdecydowałby się przyjąć posady korespondenta wojennego. Przyczyna jest dość prozaiczna.
- Taka intensywność pracy reportera i pogodzenie tego z byciem ojcem jest, może nie niemożliwe, ale po prostu bardzo, bardzo trudne - tłumaczy Kraśko