Dziennikarka CNN łkała na wizji. "Chciałam krzyczeć"
Reporterka amerykańskiej telewizji CNN Sara Sidner rozpłakała się podczas relacjonowania pogrzebu ofiar koronawirusa. Nie mogła dokończyć zdania. Po tym wydarzeniu napisała tekst, w którym wyjaśniła swoje zachowanie.
18.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 07:13
Praca reportera bywa nieprzewidywalna i niebezpieczna, zwłaszcza w czasie pandemii. Przekonała się o tym Sara Sidner, która w ostatnim czasie prowadziła dla stacji CNN relacje z kalifornijskich szpitali przepełnionych pacjentami zarażonymi koronawirusem. Podczas ostatniej z nich, po pokazaniu pogrzebu dwójki seniorów zmarłych na COVID-19, rozpłakała się na wizji.
- Przepraszam, to był dziesiąty szpital, w którym byłam. Patrzenie, jak rodziny próbują żyć po tym, co przeszły, a zaszło to za daleko i postępuje tak szalenie, to naprawdę jest ciężkie do udźwignięcia - mówiła, łkając.
Prowadząca w studio pocieszała koleżankę, że nie musi przepraszać za swoje emocje. Sara Sidner postanowiła jednak napisać tekst, w którym wyjaśniła, co wpłynęło na jej wybuch na wizji.
"Od dawna uczono mnie jako kobietę: 'nigdy nie pozwalaj im zobaczyć, jak płaczesz' - nie publicznie, a zwłaszcza w pracy. Ale zrobiłam to w ubiegły wtorek. Płakałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Nie mogłam zapanować nad słowami" - rozpoczęła swój wywód na stronie CNN.
Dziennikarka przyznała, że poruszyła ją historia bohaterki reportażu, która w przeciągu 11 dni straciła swoją matkę i ojczyma. Z powodu panujących obostrzeń w USA pogrzeb zorganizowano na parkingu, tylko tam mogła zebrać się większa liczba osób. Ale nie tylko wzruszenie wywołało tak emocjonalną reakcję Sary Sidner w pracy.
"Byłam w 10 szpitalach, w których walczy się teraz z pandemią. Byłam świadkiem sytuacji, jak ludzie skręcali się z bólu, ledwo łapali oddech i byli bliscy śmierci z powodu COVID-19 na oddziałach intensywnej terapii w całym kraju. Widziałam lekarzy i pielęgniarki z wypisanym na ich twarzach wycieńczeniem, którzy walczyli tak, jakby pandemia właśnie się zaczęła, a minęło już 12 miesięcy. Po czym wracam do domu, po drodze zatrzymując się na tankowanie, a ktoś przewraca oczami i zadaje mi pytanie: dlaczego nosisz maskę? Tak jakbym to ja była szalona" - relacjonuje.
Zdaniem dziennikarki CNN za dezinformację odpowiada władza dotychczas popierająca Donalda Trumpa. To zwolenników byłego prezydenta określiła białymi nacjonalistami, powstańcami i zwolennikami teorii spiskowych.
"Od lat ukrywam nienawiść w tym kraju. Zostałam zaatakowana przez neonazistę, rozmawiałam z kilkoma członkami Ku Klux Klanu, a także białymi nacjonalistami, którzy nazywają się Dumnymi Chłopcami. Od lat powtarzam, że niektórzy z nich mówią o wojnie domowej i w pewnym momencie zaczną działać. Ludzie patrzyli na mnie tak samo jak facet bez maski na stacji benzynowej. Spotykałam się z przewracaniem oczami, mówiono mi, że przesadzam. A jednak na moich oczach nawoływano do powstania. Chciałam krzyczeć. Niewielu myślało, że może kiedykolwiek dojść do tego w Ameryce, ja obawiałam się, że tak się stanie. I wiem, że to nie koniec" - napisała, nawiązując do niedawnych wydarzeń w Kapitolu.
Sara Sidner twierdzi, że jej płacz na wizji był wynikiem wściekłości na sytuację społeczną w USA. "Martwię się o nowe i stare bolączki, przed którymi stoimy. Czuję, że mój kraj jest podłączony do aparatury podtrzymującej życie" - podsumowała.