"Dzień, w którym pojawiła się forsa": telewizyjny eksperyment czy żerowanie na ludzkim nieszczęściu?

"Dzień, w którym pojawiła się forsa": telewizyjny eksperyment czy żerowanie na ludzkim nieszczęściu?
Źródło zdjęć: © TVN/x-news

24.02.2017 14:36, aktual.: 24.02.2017 15:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wystarczył jeden odcinek telewizyjnego eksperymentu, aby widzowie skrytykowali to, co zobaczyli na ekranie. Co ich tak zirytowało?

Stacja TTV rozpoczęła emisję nowego, dla części widzów już z założenia kontrowersyjnego, eksperymentu. W każdym odcinku jedna potrzebująca rodzina znajduje pod swoimi drzwiami znaczną kwotę pieniędzy i próbuje dzięki nim ułożyć swoje życie na nowo. Pierwszymi bohaterami telewizyjnego "testu na bogactwo" zostali Kasia i Marcin - dwudziestolatkowie, którzy wspólnie wychowują dwójkę dzieci. Brak ciepłej wody, odpadający ze ścian tynk, zagrzybienie, bałagan i często jedynie światło w lodówce - tak wyglądała ich codzienność. Oboje żyli głównie dzięki programowi 500+, ale taka kwota nie wystarczała, aby w pełni zaspokoić nawet podstawowe potrzeby czteroosobowej rodziny. Zmuszeni byli nieustannie pożyczać pieniądze od najbliższych.

Jaka była zatem ich pierwsza reakcja, gdy zobaczyli na progu swojego mieszkania walizkę z 80 tysiącami złotych i wiadomością, że mogą z tym zrobić, co tylko chcą? Zaskoczenie, niedowierzanie, przerażenie w oczach, nerwowy śmiech i w końcu łzy szczęścia. Para, która jeszcze do niedawna z namaszczeniem oglądała każdą złotówkę, jeszcze tego samego wieczoru ruszyła na zakupy z wypchanym grubą gotówką portfelem.

- Czułem się świetnie. Wiedziałem, że mogę. Wszystko było dla mnie. Kaśka była w raju. Ja tak samo. Nie liczyłem tego, ile wydaliśmy - mówił podekscytowany Marcin.

Dwa pełne wózki i kilkanaście reklamówek z zakupami. Przy kasie okazało się, że rachunek uczestników wyniósł... 2846 złotych. A to był dopiero początek. Marcin wrócił taksówką do domu, a jego ukochana wyruszyła z siostrą na kolejne łowy do galerii handlowej. I znów na paragonie pojawiła się czterocyfrowa suma.

Po pierwszym dniu parę odwiedziła prowadząca program, Dorota Wellman. Prezenterka, która z założenia miała służyć bohaterom niezbędnym wsparciem, a w razie potrzeby i na wyraźną ich prośbę, sięgnąć po ekspertów i doradzić, jak optymalnie rozdysponować gotówkę, nie kryła zdziwienia zachowaniem uczestników.

- Na razie myślę, że oszaleli. To jest chaos. Układają sobie powoli w głowie, co tak naprawdę w ich domu wymaga szybkiej naprawy i co jest najważniejsze. Moim zdaniem, muszą spokojnie ochłonąć i naprawdę się zastanowić, co zrobić z tak dużymi pieniędzmi - powiedziała Wellman do kamery.

Niestety, wizyta prowadzącej przyniosła nieco odwrotne efekty, niż można się było tego spodziewać. Następnego dnia Kasia i Marcin znów ruszyli na zakupy. Jednak zamiast skoncentrować się na skompletowaniu narzędzi potrzebnych do przeprowadzenia remontu, skupili się na kupnie... m.in. najnowocześniejszego telewizora, Xboxa, smartwatcha, telefonów komórkowych i ekspresu do kawy wraz ze sporym zapasem markowych kapsułek. W ciągu kilkunastu minut para lekką ręką wydała dokładnie 5313 złotych. Warto dodać, że każda kolejna kwota, która wyświetlała się na kasie, robiła na bohaterach coraz mniejsze wrażenie.

- Martwię się, że te pieniądze przelecą im przez palce. Mają po 20 lat i kupują sobie zabawki. A powinni zachowywać się jak dorośli ludzie i iść według planu, a nie wydawać na bzdury - powiedziała przed kamerami zaniepokojona matka Kasi.

Po pewnym czasie wydawało się, że para poszła po rozum do głowy. Marcin rozpoczął planowanie remontu, a Kasia wreszcie zapisała dzieci do przedszkola. Niestety, gdy tylko kobieta otarła łzy po rozstaniu ze swoimi pociechami, ruszyła do salonu fryzjerskiego i gabinetu kosmetyczki. Takie zachowanie Kasi rozjuszyło Marcina.

- Wstała, nic nie zrobiła. Ją pochłonęło za bardzo! To jest wszystko ku... zaje...e! Ona dopiero wyszła z choroby, a wcześniej przy niej siedziałem i nie spałem! Obiecała mi, że jak dojdzie do siebie, to będę mógł odpocząć! - irytował się.

Po 10 dniach eksperymentu para wydała ok. 18 tysięcy złotych. W kolejnych odcinkach widzowie dowiedzą się, jak potoczyły się dalsze losy uczestników. Jednak już jeden odcinek wystarczył, aby w sieci zawrzało. Widzowie nie kryją oburzenia zarówno pomysłem na przeprowadzenie takiego eksperymentu, jak i zachowaniem bohaterów. Wśród krytycznych komentarzy nie brakuje również takich, które wyśmiewają założenie programu 500+. Czy rzeczywiście to właśnie temu ma służyć swoiste reality-show "Dzień, w którym pojawiła się forsa"?

Obraz
© Facebook.com
Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (128)