"Dzień Dobry TVN": Zaskakujące słowa Joanny Kos‑Krauze. "To, co polskim kobietom funduje ministerstwo zdrowia, to naprawdę niczym się nie różni od szariatu"
05.06.2017 11:16, aktual.: 05.06.2017 12:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ostatnie ataki terrorystyczne, a także wypowiedź premier Szydło, która wezwała ostatnio w Sejmie Europę do wstania z kolan i obudzenia się z letargu, bo w przeciwnym razie codziennie będzie opłakiwała swoje dzieci, skłoniła prowadzących "DD TVN" do podjęcia rozmowy o przyjmowaniu uchodźców do Polski. Wśród zaproszonych gości: Joanny Kos-Krauze, Krzysztofa Zielińskego i dr hab. Michała Bilewicza, to wypowiedź reżyserki była najbardziej zaskakująca.
Joanna Kos-Krauze przyznała, że obawy, jakie się z tym wiążą, są zrozumiałe, każdy przecież boi się o siebie i swoją rodzinę. Stwierdziła jednak, że wiele z nich jest tworzonych na wyrost. - Mnóstwo tych lęków jest absurdalnie wyolbrzymianych. Rozmawiamy o tym niewłaściwym językiem. Tych procesów nie odwrócimy. Europa zmienia kształt i kolor i nie ma w tym absolutnie nic złego. My musimy się na to przygotować. Przygotować dzieci, procedury… - tłumaczyła reżyserka. Podkreśliła, iż jej zdaniem wiele zależy od tego, w jaki sposób są przyjmowani uchodźcy. Jej zdaniem warunki w obozach dla uchodźców, a także fakt, że są izolowani od społeczeństwa, powoduje narastającą desperację, a to z kolei prowadzi co coraz większego radykalizmu.
Podczas rozmowy nie zabrakło także wątku obaw, jakie są związane z przyjmowaniem uchodźców do Polski, w tym także, że wprowadzają kuchennymi drzwiami szariat do Europy. Na te słowa ostro zareagowała Kos-Krauze.
- Szariat w ogóle nie jest problemem, bo to, co polskim kobietom funduje ministerstwo zdrowia, to naprawdę niczym się nie różni od szariatu – stwierdziła. To z kolei skomentował Marcin Meller stwierdzając, że posunęła się w swoim porównaniu za daleko.
Zaproszeni goście zgodzili się jednak w tym, iż by móc oceniać uchodźców i wypracować jakieś standardy i procedury ich przyjmowania, potrzebna jest rzetelna edukacja. Dopiero wtedy będzie można mówić o pomocy, która zintegruje, a nie jeszcze bardziej zradykalizuje obie strony.
Zobacz także: Ostatni film Krzysztofa Krauzego w końcu zostanie pokazany