Dzieci, które zabijają. Sprawa morderstwa Jamesa Bulgera wciąż szokuje
14 lutego 1993 r. na torach kolejowych w okolicy Liverpoolu policja znalazła zmasakrowane zwłoki Jamesa Bulgera. Miał niespełna 3 lata. Śledztwo ujawniło przerażające szczegóły.
05.06.2019 | aktual.: 05.06.2019 19:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tym razem emitowany na kanale Telewizja WP serial dokumentalny "Dzieci, które zabijają" skupi się na głośnej sprawie zabójstwa Jamesa Bulgera.
Chłopczyk, który w następnym miesiącu skończyłyby 3 lata, zaginął w centrum handlowym. Wystarczyła chwila nieuwagi i malutki James Bulger zniknął z oczu zrozpaczonej matki. Dwa dni później policjanci znaleźli jego ciało na torach kolejowych. Sekcja wykazała, że poddano go torturom.
Na zabezpieczonych nagraniach z monitoringu odkryto, że został uprowadzony przez dwóch chłopców. 8 dni później znano już ich personalia. Porywaczami i zabójcami dziecka byli dwaj 10-latkowie: Jon Venables i Robert Thompson.
W trakcie rozprawy prokurator odtworzył 20 godz. nagrań z przesłuchań chłopców, którzy przyznali się do uprowadzenia, torturowania i pozostawienia ciała Jamesa na torach kolejowych. Chłopcy liczyli, że upozorują w ten sposób wypadek, jednak patolog nie miał wątpliwości, że 2-latek zginął w męczarniach na długo przed nadjechaniem pociągu.
Dochodzenie wykazało, że James był widziany w towarzystwie przyszłych oprawców przez 38 osób. Chłopcy pokonali pieszo 4 km i byli po drodze zaczepiani przez nieznajomych, zaniepokojonych widokiem płaczącego dziecka (James przewrócił się i nabił sobie guza). Jon i Robert zachowali jednak zimną krew i kłamali, że to ich młodszy braciszek lub zaginiony chłopiec, którego prowadzą na policję. Żaden z dorosłych nie podważył ich wersji.
Pod koniec 1993 r. Jon Venables i Robert Thompson, już jako 11-latkowie, zostali skazani na 8 lat pozbawienia wolności. Byli najmłodszymi mordercami skazanymi w XX w. w Wielkiej Brytanii.