Dzieci, które zabijają. Sprawa morderstwa Jamesa Bulgera wciąż szokuje
14 lutego 1993 r. na torach kolejowych w okolicy Liverpoolu policja znalazła zmasakrowane zwłoki Jamesa Bulgera. Miał niespełna 3 lata. Śledztwo ujawniło przerażające szczegóły.
Tym razem emitowany na kanale Telewizja WP serial dokumentalny "Dzieci, które zabijają" skupi się na głośnej sprawie zabójstwa Jamesa Bulgera.
Chłopczyk, który w następnym miesiącu skończyłyby 3 lata, zaginął w centrum handlowym. Wystarczyła chwila nieuwagi i malutki James Bulger zniknął z oczu zrozpaczonej matki. Dwa dni później policjanci znaleźli jego ciało na torach kolejowych. Sekcja wykazała, że poddano go torturom.
Na zabezpieczonych nagraniach z monitoringu odkryto, że został uprowadzony przez dwóch chłopców. 8 dni później znano już ich personalia. Porywaczami i zabójcami dziecka byli dwaj 10-latkowie: Jon Venables i Robert Thompson.
W trakcie rozprawy prokurator odtworzył 20 godz. nagrań z przesłuchań chłopców, którzy przyznali się do uprowadzenia, torturowania i pozostawienia ciała Jamesa na torach kolejowych. Chłopcy liczyli, że upozorują w ten sposób wypadek, jednak patolog nie miał wątpliwości, że 2-latek zginął w męczarniach na długo przed nadjechaniem pociągu.
Dochodzenie wykazało, że James był widziany w towarzystwie przyszłych oprawców przez 38 osób. Chłopcy pokonali pieszo 4 km i byli po drodze zaczepiani przez nieznajomych, zaniepokojonych widokiem płaczącego dziecka (James przewrócił się i nabił sobie guza). Jon i Robert zachowali jednak zimną krew i kłamali, że to ich młodszy braciszek lub zaginiony chłopiec, którego prowadzą na policję. Żaden z dorosłych nie podważył ich wersji.
Pod koniec 1993 r. Jon Venables i Robert Thompson, już jako 11-latkowie, zostali skazani na 8 lat pozbawienia wolności. Byli najmłodszymi mordercami skazanymi w XX w. w Wielkiej Brytanii.