Dostała "złoty przycisk", ale zrezygnowała z finałów show. Wokalistka walczy z rakiem
17.09.2021 11:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To historia, która poruszyła jurorów amerykańskiego "Mam Talent" i wielu widzów. Utalentowana wokalistka walczy z rakiem. I chociaż nie ma wielkich szans na wyzdrowienie, nie traci nadziei.
Jane Marczewski, to wokalistka, która porwała jurorów 16. edycji amerykańskiego "Mam Talent", a z pewnością sprawiła, że zerwali się z miejsc i wcisnęli "złoty przycisk", awansujący ją do finałów na żywo.
30-latka z Ohio zaśpiewała utwór "It's OK", który - jak przyznała na scenie - opowiada o jej własnym życiu. Gdy jeden z jurorów dopytał, co dokładnie się w nim dzieje, Jane powiedziała, że walczy z rakiem. - Kiedy robiłam ostatnie badania, miałam nowotwór w płucach, kręgosłupie oraz wątrobie - wyznała.
Wyjawiła też, że lekarze dają jej 2 proc. szans na przeżycie, ale 2 proc. to wciąż więcej niż 0, więc ma zamiar czerpać z życia pełnymi garściami. Jurorzy, oczarowani jej talentem i charakterem, nie wyobrażali sobie kolejnego etapu programu bez niej. Niestety, wokalistka musiała zrezygnować.
Na Instagramie wyjawiła, że walka z rakiem stała się bardziej wymagająca i intensywna, więc nie jest w stanie brać udziału w programie. Zaznaczyła jednocześnie, że nadal ma marzenia i nie ma zamiaru z nich rezygnować. Postanowiła jednak zabrać głos na temat odejścia z show.
"To naprawdę trudne, nie móc stanąć na scenie "America’s Got Talent" podczas finałów. Założę się, że nie widzieliście drugiej osoby, która tak wiele zyskała i jednocześnie tak wiele przegrała. Nie tak powinna potoczyć się ta historia", przyznała na Instargamie.
Wyjawiła jednak, że mimo wzmożonej walki z chorobą, jest w niej jeszcze mnóstwo nadziei. " Spędziłam mnóstwo czasu, zaciskając oczy i próbując przypomnieć, w co wierzę (…) Przypomniałam Bogu, nie zawsze grzecznie, że wierzyłam w niego, kiedy twierdził, że historia, jaką dla mnie napisał, jest dla mnie dobra, że nigdy nie przestał o mnie myśleć. Wciąż w niego wierzę. I nawet kiedy jestem zbyt wkurzona, żeby poprosić, żeby przysiadł na brzegu mojego łóżka i został zanim zasnę, i tak ze mną zostaje", dodała.