"Doskonale wiedzieliśmy, gdzie nacisnąć, żeby zabolało". Lichota i Żurawski ścierają się na ekranie
- Nie potrzebowaliśmy zbyt wielu prób. Wystarczyło jedynie kilka wskazówek od reżysera, czego od nas oczekuje, reszta była wynikiem naszej wieloletniej znajomości - mówi Leszek Lichota o współpracy z Michałem Żurawskim nad serialem "Kruk. Czorny Woron nie śpi".
W życiu łączy ich długoletnia przyjaźń, w serialu ta przyjaźń jest szorstka. Delikatnie mówiąc. Lichota zasilił obsadę serialu "Kruk. Czorny Woron nie śpi" jako Kołecki, policjant tyleż zasadniczy i ideowy, co impulsywny i podejrzliwy. Każde spotkanie Lichoty i Michała Żurawskiego to starcie wyrazistych osobowości i ogromnych ego. Już pierwsze zaczyna się od tąpnięcia, a właściwie strzelaniny. Dalej jest jeszcze lepiej. Przekonajcie się, jak wyglądało wejście Leszka Lichoty w świat "Kruka" i co w nim go urzekło.
Urszula Korąkiewicz: Powrót serialu "Kruk" wywołał wśród widzów entuzjazm, ale i wysokie oczekiwania. Jak się dołącza do takiej produkcji i w takim momencie?
Leszek Lichota: Z wielką radością. Mam świadomość, że to projekt, który bardzo przypadł do gustu widzom. Dlatego mam tym większą frajdę, że mogłem dorzucić do niego swoją cegiełkę.
Co przekonało pana do przyjęcia tej roli?
Dwie sprawy. Po pierwsze, ten serial zupełnie porwał mnie jako widza. Obejrzałem go wcześniej i urzekł mnie klimatem, atmosferą. Uważam, że jest jednym z najlepszych, jakie powstały w ostatnich latach. A po drugie, przekonała mnie praca z Michałem Żurawskim. Cieszę się, że mogliśmy się spotkać na planie. Przyjaźnimy się od lat, ale naprawdę rzadko mamy okazję występować razem przed kamerą.
To jak przyjaciołom grało się bohaterów postawionych do siebie w kontrze? Praktycznie każda wasza scena prowadzi do konfrontacji.
Właśnie tak jest najlepiej! To była bardzo komfortowa sytuacja. Znałem już postać, do której wrócił Michał, wiedziałem, jakich środków użyć, żeby zbudować bohatera, który będzie w kontrze do niego. Poza tym znamy się z Michałem na tyle długo i na tyle dobrze, że obaj doskonale wiedzieliśmy, gdzie nacisnąć, żeby zabolało.
Nie potrzebowaliśmy zbyt wielu prób. Wystarczyło jedynie kilka wskazówek od reżysera, czego od nas oczekuje, reszta była wynikiem naszej wieloletniej znajomości.
Jak mocno trzeba zagrać swoją postać, żeby zrównoważyć tak wyrazistego głównego bohatera?
Postacie drugoplanowe z natury mają mniej czasu na wyrażanie siebie, więc muszą być wyraziste. Im mniej jej na ekranie, tym bardziej trzeba ją skompresować, namalować grubszą kreską. Oczywiście, jeśli pozwala na to konwencja. W tym przypadku pozwalała.
Jaką kreską rysowany jest komisarz Kołecki? Czy tę postać da się lubić?
Ja go bardzo lubię! Chociaż w moim odczuciu jest postacią groteskową. Jest bardzo pewny siebie, ma hiperambicję, ale wszystkie cechy, które go tak napędzają, zaczynają go w końcu spalać. Bo nie jest facetem, któremu wszystko się udaje. A im bardziej sprawy wymykają my się spod kontroli, tym bardziej obarcza swoimi niepowodzeniami wszystkich wokół. Szuka winy wszędzie, tylko nie w sobie.
Ale mimo wszystko wcielenie się w niego było dużą przyjemnością. Bardzo zależało mi na tym, żeby nadać mu ostry rys, ale lżejszy charakter. Taki, który nieco odciąży i tak już mroczny klimat serialu. Mam nadzieję, że udało mi się dodać trochę innego kolorytu.
"Kruk" jest bardzo zakorzeniony lokalnie. Podlasie nie tylko nadaje mu własnego kolorytu, ale w zasadzie jest odrębnym bohaterem.
Moim zdaniem to jedna z największych wartości tego projektu. Właśnie to zaangażowanie lokalne. Bo historii kryminalnych mamy przecież na pęczki. Oś fabularna, niezależnie od szerokości geograficznej, jest podobna, zawsze mamy do rozwiązania mniej lub bardziej mroczną zagadkę. Natomiast to, co odróżnia od tej masy produkcji, od mainstreamu, to swojego rodzaju kulturowe ubocze, które jest na tyle atrakcyjne, by je pokazać, osadzić całą fabułę i wyrzeźbić bohaterów właśnie z tamtej gliny.
Podlasie jest w tej kwestii wyjątkowo wdzięczne.
Klimat Podlasia, cała atmosfera, jego kultura i wierzenia nadają się do tego idealnie. "Kruk" przybliża widzom, nie tylko polskim, nieco naszego, choć trochę innego świata. Bo przecież nie takiego, z którym stykamy się na co dzień.
Ten świat i cały jego folklor w "Kruku" wymyka się stereotypom.
To prawda. Kiedy myślimy o folklorze, zaraz mamy w głowie całą masę stereotypów. Ale tutaj twórcy na szczęście czasem wykorzystują je we wdzięczny sposób, a czasem kontrują, obalają. Dzięki temu ta produkcja jest jeszcze atrakcyjniejsza. Udało się tu i utrzymać mroczny klimat, i stworzyć tajemnicę, która pozwala dotknąć tego metafizycznego, nienazwanego świata.
Premiera serialu "Kruk. Czorny Woron nie śpi" 9 lipca na CANAL+ Premium oraz w CANAL+ Online. Kolejne odcinki co tydzień.