Dorota Szelągowska była "katolką". Coś się w niej przełamało podczas tzw. rozwodu kościelnego

Dorota Szelągowska jest córką pisarki Katarzyny Grocholi
Dorota Szelągowska jest córką pisarki Katarzyny Grocholi
Źródło zdjęć: © AKPA

23.02.2024 18:30, aktual.: 23.02.2024 19:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dorota Szelągowska czuła się długo dumną katoliczką. Z czasem, coraz bardziej, zaczęło ją uwierać to, jak bardzo rozjeżdża się ze swoim Kościołem w poglądach np. na etykę seksualną. Czarę goryczy przelało w niej kościelne dochodzenie w sprawie nieważności małżeństwa z Adamem Sztabą. "Wolę nie być katoliczką, niż być hipokrytką" - stwierdziła w końcu.

Dorota Szelągowska, projektantka wnętrz i jurorka programu "MasterChef Nastolatki", dorastała w wierze katolickiej. Ceniła sobie uczestnictwo w nabożeństwach i w sakramentach, życie w łasce uświęcającej i pielgrzymowanie. Po latach określiła się żartobliwie "katolką". Do dziś wspomina tamten okres z wielkim sentymentem.

"Nie uprawiałam wtedy jogi, nie używałam antykoncepcji, co niedzielę chodziłam na mszę, w piątki nie imprezowałam i nie jadłam mięsa. [...] To był piękny czas" - wspominała w felietonie dla "Wysokich Obcasów".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Księża ślęczący nad intymnymi szczegółami

Porzucenie katolicyzmu nie było dla Doroty Szelągowskiej decyzją nagłą, olśnieniem, lecz procesem, który dopełnił się podczas długiego postępowania kościelnego w sprawie stwierdzenia nieważności małżeństwa, o co bardzo zabiegał jej drugi mąż, Adam Sztaba.

"Trwało to dwa lata, nikt nikomu nie dał łapówki, księża ślęczeli nad aktami dotyczącymi intymnych szczegółów naszego życia, [...] a ja czułam niesmak. Taki porządny. I miałam poczucie, że nijak to się ma do tego, co wiedziałam o wierze i sakramentach. No a potem okazało się, że jesteś jednak wykluczony, jeśli nie zamierzasz brać kolejnego ślubu i nie zamierzasz też żyć w czystości. I w ogóle co znaczy 'czystość'? Potem pytania już poszły lawinowo i zdałam sobie sprawę, że moje odpowiedzi i odpowiedzi Kościoła są na dwóch biegunach" - relacjonowała w magazynie.

"Więc oto jestem. Popierająca in vitro..."

Projektantka przyznaje, że, wzorem wielu innych, mogłaby przymknąć oko na pewne, święte w Kościele, zasady i dodatkowo zostać osobą wierzącą-niepraktykującą. Ale ta opcja jej nie interesuje.

"Wolę nie być katoliczką, niż być hipokrytką. [...] Więc oto jestem. Popierająca in vitro, dostęp do antykoncepcji, wiedzy, opowiadająca się za legalizacją związków jednopłciowych. W imię równości wobec prawa. I szacunku. Niekatoliczka. Wierząca. Na razie nieprzynależąca" - wyznała prezenterka TVN.

"Dowiedziałam się, że jestem Żydówką"

Szczerość Szelągowskiej nie zawsze zostaje należycie doceniona. Zbiera wiele ciepłych słów, ale też czasem w jej stronę lecą "kamienie".

"Dowiedziałam się, że jestem pustakiem, nic nie wiem, nie studiuję Biblii, jestem Żydówką, [...] Urban jest moją rodziną, a nawet bratem mojej mamy, płaci mi Tusk, jestem lewakiem [...]. A jeden miły pan zasugerował nawet, że już niedługo się dowiem, jak jest po drugiej stronie. Mama mi opowie, jeśli zamówię seans spirytystyczny. Mama się na razie nie wybiera jakby co, ale owszem, umówiłyśmy się już dawno, że damy sobie znać, co i jak. [...] Przestałam się dziwić, że w wojnach na tle religijnym w imię Boga zginęło kilkanaście milionów ludzi - spuentowała Dorota Szelągowska.

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (69)
Zobacz także