Dom Violetty Villas zamienia się w ruinę. "Serce ściska, gdy się na to patrzy"

Violetta Villas zjeździła cały świat i mieszkała w wielu zakątkach, ale jesień życia spędziła w rodzinnych stronach na polskiej wsi. Po śmierci pozostawiła tam dom, który był źródłem sporu między synem a opiekunką skazaną za znęcanie się nad gwiazdą. Syn chciał tam zrobić muzeum swojej matki, ale dom od lat tylko stoi i niszczeje.

Violetta Villas zmarła prawie 11 lat temu. W tle dom gwiazdy w obecnym stanie
Violetta Villas zmarła prawie 11 lat temu. W tle dom gwiazdy w obecnym stanie
Źródło zdjęć: © AKPA, WP

W latach 60. przed jednym z występów w Melbourne Violetta VIllas została przedstawiona jako "pieśniarka z Las Vegas, na stałe mieszkająca w Paryżu, urodzona w Polsce". Villas szybko sprostowała, że jest Polką urodzoną w Belgii, co nie spodobało się jej menadżerowi. Violetta Villas miała ukrywać swoje polskie pochodzenie, nie mówiąc już o prawdziwym imieniu i nazwisku - Czesława Gospodarek z domu Cieślak.

Urodziła się w 1938 r. w Belgii, gdzie jej ojciec pracował w kopalni węgla kamiennego. Po wojnie rodzina z czwórką dzieci wróciła do Polski i osiadła w Lewinie Kłodzkim. To wieś w woj. dolnośląskim 3 km od granicy z Czechami. Dorastająca Czesława nie wiązała swojego życia z mieszkaniem na prowincji. Uczyła się we Wrocławiu, Szczecinie, Warszawie. A kiedy zdobyła międzynarodową sławę, jeździła z występami po całym świecie.

Na stare lata wróciła jednak w rodzinne strony. Do domu w Lewinie Kłodzkim przy ul. Obrońców Warszawy 31, który stoi tam do dziś. I z roku na rok coraz bardziej popada w ruinę.

Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim© WP

- Serce ściska, gdy patrzy się na ten dom. Widać, że dawna rezydencja Violetty Villas jest bardzo zniszczona. Raczej nikt tu nie mieszka. Tynk odpada, ogrodzenie jest zrujnowane. Na tarasie widać walące się stare meble ogrodowe. Przygnębiające - mówił WP okoliczny mieszkaniec.

- Nie ma tu nawet żadnej informacji, że przez wiele lat żyła tu gwiazda światowej estrady. To powinno się zmienić - dodał.

Przypomnijmy, że Violetta Villas zmarła właśnie w tym domu 5 grudnia 2011 r. w wieku 73 lat. Artystka była wtedy pod opieką Elżbiety Budzyńskiej, której postawiono zarzuty nieudzielenia pomocy i znęcania się nad kobietą. Budzyńska miała także nakłonić Villas do spisania testamentu, w którym w zamian za dożywotnią opiekę gwiazda zostawi jej cały majątek - dom, wszystkie pamiątki i prawa autorskie oraz wykonawcze do spuścizny artystycznej po Villas.

  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
  • Dom Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
[1/8] Dom Violetty Villas w Lewinie KłodzkimŹródło zdjęć: © WP

W 2014 r. Sąd Okręgowy w Świdnicy uznał jednak ten testament za nieważny i przyznał całkowite prawo do majątku Krzysztofowi Gospodarkowi – synowi Villas. Budzyńska z kolei najpierw trafiła do więzienia na 10 miesięcy, a w 2019 r. wydano jeszcze jeden wyrok skazujący ją na 1,5 roku pozbawienia wolności. Choć wszystko wskazywało na to, że Villas od długiego czasu była maltretowana fizycznie i psychicznie przez swoją opiekunkę, nie udowodniono, że to ona odpowiada za zgon 73-latki.

Kiedy Gospodarek odziedziczył dom po matce, od początku mówił o planach zrobienia tam muzeum Violetty Villas. - Chciałem, żeby w ten projekt zaangażowały się władze Lewina. Chciałem nawet przekazać na ten cel nieruchomość – opowiadał w "Życiu na gorąco". I rozkładał ręce, gdyż podobno druga strona nie kwapiła się do tego projektu.

Dziś dom przy ul. Obrońców Warszawy stoi i niszczeje. Tymczasem na drugim końcu wsi przy ul. Chopina znajduje się budynek Gminnego Ośrodka Kultury i Biblioteki, a w nim "Izba pamięci Violetty V.". Wystawa zdjęć, płyt i innych pamiątek po najsłynniejszej mieszkance Lewina Kłodzkiego. Bez nazwiska w nazwie, gdyż władze gminy musiałyby poprosić syna o pozwolenie.

Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)