"Dewajtis" ma świetny start. Widzowie oglądają serial, ale też mu dogryzają
Serial "Dewajtis" można śledzić w niedzielne wieczory w TVP. Oglądalność w tym paśmie jest lepsza niż rok temu, niemniej jednak to dopiero jego początek. Niektórzy widzowie punktują już słabości produkcji, obawiając się, że lepiej nie będzie. Przywołują słynny cytat inżyniera Mamonia z "Rejsu".
"Dewajtis" próbuje ożywić powieść Marii Rodziewiczówny sprzed ponad 130 lat, która w swoich czasach konkurowała z "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Oba utwory czerpały z życia Polaków na kresach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej po traumatycznym powstaniu styczniowym. Nie mniej ważny od tego patriotycznego wątku był również motyw miłosny rozpisany między głównymi bohaterami.
"Nad Niemnem" doczekało się swojej, także serialowej, wersji już w latach 80. ub.w. Było w niej nieco natrętnego przekazu ideologicznego, ale pojawiły się również akcenty feministyczne nasączone zmysłowością i erotyką. Teraz TVP postanowiła dać "drugie życie" zapomnianemu "Dewajtis".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oglądalność pierwszego odcinka serialu wydaje się imponująca: średnia 2,25 mln widzów i 17,18 proc. udziału w rynku w grupie ogólnej, jak podaje "Press". We wrześniu ub.r. średnia oglądalność flagowych "Wojennych dziewczyn" wyniosła 1,7 mln widzów. Oczywiście kolejne odcinki "Dewajtis" zweryfikują ten trend.
TVP nie szczędziła na wydatkach. W końcu bezpośrednie dotacje na nią z budżetu państwa idą w miliardy. Odtwórczyni roli Olgi Małgorzata Pieczyńska zachwycała się smakiem frykasów, które służyły jako filmowe rekwizyty.
- Homary były prawdziwe, raki były prawdziwe, francuskie pasztety także. I poziomki, porzeczki, truskawki. Wszystko tam było wspaniałe, apetyczne. Udawaliśmy tylko, że pijemy alkohol. [...] Aż trudno się było opanować, żeby nie spróbować. Gdy się już raz spróbuje, to potem trzeba w różnych planach powtórzyć ten sam gest i ten sam kęs. I wtedy okazuje, że cały obiad się niechcący wsunie na takim planie - mówiła aktorka w rozmowie z "Faktem".
Widzowie serialu doceniają inne jego aspekty: zdjęcia, scenografię, kostiumy. Niezbyt natomiast są zadowoleni z akcji i gry aktorskiej.
"Dialogi niesamowicie drętwe, zatopione w patosie. Aktorzy męczą się, żeby nie brzmiały sztucznie, ale to walka z wiatrakami", "Widzieliście monolog Mirosława Baki, jak męczy się na łożu śmierci? No, litości!", "Bohaterowie bez ikry, mdli, strasznie drętwo", "No, ludzie! Przecież to kolejny teatr telewizji, co najwyżej wariacja 'M jak miłość' albo 'Trudnych spraw'", "Bohaterowie nie tyle mówią, co deklamują, rozprawiają, a nuda cieknie z ekranu. Nie ma pazura" - narzekają w mediach społecznościowych.
Jeden z internautów przywołał cytat z "Rejsu" Marka Piwowskiego, który, w oryginale, jest komentarzem do kondycji rodzimego kina.
"A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: Nuda. Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana. Dialogi niedobre. Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje" - zauważył zgryźliwie przytoczony inżynier Mamoń.
Gośćmi najnowszego odcinka "Clickbaitu" są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z "Chłopów") oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej "Różyczki"). Na tapet wzięliśmy też: "Kosa", "Horror Story", "Imago", "Freestyle", "Święto ognia" i "Tyle co nic", czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.